6

1 1 0
                                    

Jeremy
Duży, piętrowy, biały budynek, do którego przywierał garaż posiadał spadzisty, ciemny dach. Na parapetach stały donice z czerwonymi, drobniutkimi kwiatkami. Szeroki chodnik prowadził od furtki do drzwi i od podjazdu do tego samego miejsca. Front nie wyróżniał się szczególnie na tle wręcz identycznych budynków w jego sąsiedztwie. W koło płotu okalającego dużą posesję posadzono niewysokie iglaki. Za domem zdecydowanie rozciągał się zadbany ogród, który jeszcze nie ukazał się moim sceptycznym oczom.

Alex, będę go tak nazywał puki nie zdradzi nazwiska, zgasił silnik i schował kluczyki do kieszeni. Wysiadłem zarzucając podniszczony plecak na ramię. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Podszedłem za mężczyzną do drzwi. Nie zdążył zapukać gdy te same się uchyliły ukazując małą, rudą dziewczynkę. Rzuciła się na niego z entuzjastycznym okrzykiem "tata!". Przytulił ją by po chwili puścić i zaprosić mnie gestem do środka. Przestąpiłem próg.

Przedpokój oświetlało ciepłe światło sączące się z nad sufitu. Ściany pokrywała żółta farba. Kilkanaście par butów, od szpilek po tenisówki, ustawiono pod ścianą w skrajnym nieładzie. Nad nimi wisiały kurtki.

Mały rudzielec zamknął drzwi i przeciskając się koło mnie pobiegł w głąb domu. Bezwiednie rozsznurowałem znoszone buty ustawiając je następnie obok pozostałych.

- Cześć, kochanie!- zawołała szczupła, ruda kobieta wycierając dłonie w granatowy ręcznik.

Właśnie musiała wyjść z kuchni, bo na jej czerwonym t-shircie w zielone i żółte wzory oraz dżinsach pozostały ślady mąki.

- Witaj, słonko.- od tych czułych słówek robiło mi się niedobrze. Serio? Tak przy obcym?- To Jeremy. Zamieszka z nami przez jakiś czas.- wskazał na mnie.

Uśmiechnęła się i zaprosiła nas do stołu. O dziwo nie zadawała żadnych pytań. Może mąż często przyprowadzał do domu nieznajome nastolatki w znoszonych ciuchach i już ją do tego przyzwyczaił?

Usiadłem przy nakrytym do kolacji stole. Jadalnia połączona z aneksem kuchennym była utrzymana w błękicie, szarości i bieli. Mimo zimnych barw wydawała się przytulna, a to z powodu najróżniejszych obrazów porozwieszanych na ścianach. Naprzeciw mnie usiadła dziewczynka, a z prawej, u szczytu stołu Alex. Jego żona postawiła na środku misę z sałatką warzywną. Usiadła obok swojej kopi; młodsza z córek wyglądała toczka w toczkę jak ona. Oznaczało to, że wolne zostało tylko miejsce po mojej lewej. Po prostu świetnie!

- Katie, kolacja!- zawołała kobieta.

- Już idę!- odkrzyknął wysoki, trochę piskliwy głos.

Nabrałem podejrzeń z kim przyjdzie mi mieszkać. Dałbym wszystko, żeby się pomylić. Wszystko. Zostałbym dawcą krwi, udawał dziewczynę, stanął na głowie, miał same szóstki w szkole... Byleby się mylić.

Dziewczyna weszła do pokoju.

Za jakie grzechy...

Katie
Mama zawoła mnie na kolację. Zawsze w piątek jemy razem, bo wiadomo, w tygodniu nigdy nie ma czasu.

Szybko opuściłam swój pokój odrywając się od lektury. Zbiegłam na dół po schodach i zatrzymałam się w drzwiach, skamieniałam, stanęłam jak słup soli i oniemiałam. Jeremy Ellen, najmniej towarzyski chłopak w szkole, którego na marginesie od dawna chciałam lepiej poznać, siedział w moim domu, przy moim stole, z moimi rodzicami i siostrą. Gdybym tego nie ujrzała, nie uwierzyła bym.

Uśmiechnęłam się zajmując miejsce koło niego i nakładając sobie sałatki.

- Cześć.- przywitałam się.

Nie odpowiedział dłubiąc widelcem w talerzu. Zamilkłam. Coś się stało?- zastanawiałam się. Zawsze odpowiadał. Może sucho i krótko, ale jednak.

Po posiłku mama pozbierała talerze, a tata poszedł pomóc jej pozmywać. Emily zmierzyła Jeremy'ego nieprzychylnym wzrokiem. Potem spojrzała na mnie i naburmuszyła się. Uniosłam brwi w niemym pytaniu.

- Tylko się nie całujcie.- wstała od stołu i jakby nigdy nic poszła do siebie.

- Eee... - chyba poczerwieniałam patrząc ukradkiem na szatyna.

Przewrócił tylko oczami i również wstał.

- Gdzie mogę spać?- zapytał obojętnie.

- Eee...- powtórzyłam "inteligętnie"- Chyba u mnie...?- odpowiedziałam cała czerwona.

Kiedy zaczęłam tak na niego reagować? Jeszcze pomyśli, że jestem jakaś nie normalna. Ogarnij się Katie!!! To tylko chłopak, który będzie spał z tobą w jednym pokoju. Pełen luzik. Zero stresu.
Wzięłam głęboki oddech.

- Oprowadzę cię.- zaproponowałam.

Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz