ANBU [Poprawa- wersja 4]

4 1 0
                                    

Ciemno. Zimno. Boli. Mamo, gdzie jesteś? Tato, zabierz mnie z tąd. Braciszku? Nie zostawiajcie mnie samego. Boję się. Proszę, niech mi ktoś pomoże. Nie chcę być sam. Pomocy...

Załkał kuląc się na twardej, kamiennej podłodze. Małą celę oświetlił nikły, zielony blask. Czy to znowu ten przerażający, białowłosy pan w okularach? Miał nadzieję, że nie. Współwięźniowie podnieśli wzrok. Byli obszarpani i brudni. Siedzieli oparci o ściany bez celu wpartując się w pustkę nieobecnym wzrokiem. Czekali na śmierć. Najlepiej szybką i bezbolesną, choć raczej nie powinni mieć nadziei. Echo kroków obwieściło nadchodzących ludzi. Dwa cienie przemknęły po ociosanym kamieniu. Ktoś podszedł do krat.

- Kitsune Akuma?- zapytał młody mężczyzna.

Miał długie, spięte w niski kucyk włosy i czarne, przenikliwe oczy. Chłopak drgnął. Tak dawno nie słyszał własnego imienia. Machinalnie potarł nadgarstek, na którym wytatułowano czarne cyfry 340095- jego nową tożsamość. Łzy napłynęły do niebieskich oczu. Starł je szybko podartym rękawem.

- Kitsune Akuma. Który to?- ponowił pytanie brunet.

- Leży na końcu.- wskazał palcem siwy, brodaty starzec.

Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz