3

2 1 0
                                    

Katie
A jednak się pojawił. Nie odzywając się do nikogo usiadł z tyłu klasy. Przeprosiłam dziewczyny i podeszłam do Jeremy'ego.

- Cześć! Zaspałeś? Chciałbyś odpisać lekcje?- spytałam przyjaźnie.

Szare oczy zlustrowały mnie od stóp do głów. Poczułam przez to lekki dyskomfort. Miałam wrażenie, że nic nie umknie jego spojrzeniu.

- Nie.- odparł krótko.

Zamrugałam zdezorientowana przez moment nie wiedząc o co chodzi.

- Ach... Okej. Jakbyś zmienił zdanie to śmiało proś.- uśmiechnęłam się odchodząc.

Jeremy był miły... Chyba.

Jeremy
Ta wnerwiająca blondi znów do mnie zagadała z tym swoim sztucznym, przyklejonym do facjaty uśmiechem. Udaje miłą, ale ja wiem, że to tylko na pokaz. Naprawdę jest płytka jak cała reszta. Jak wszyscy ludzie patrzy tylko na forsę. Myśli, że o tym nie wiem? Nie dam sobie zamydlić oczu "uroczą" gadką. Nie jestem już dzieckiem.

Kolejna bezsensowna godzina minęła i przerwa, i lekcja, i przerwa. Ostatnią tego dnia katorgę, czyli mój "ukochany" w-f przesiedziałem na ławce. Coś tam nazmyślałem, że boli mnie brzuch, a wuefista nie naciskał. Chyba zobaczył, że nic nie zmusi mnie do ćwiczeń.

Po zajęciach powlokłem się do mieszkania. Mijałem wpierw bogatrze dzielnice gdzie mieszkała więkrzość gimnazjalistów. Białe lub pastelowe domki jednorodzinne otoczone zielonymi ogródkami stwarzały jakby inny świat zdala od korków i zgiełku centrum miasta. Potem przyszedł czas na przeciętne bloki. Nie były ani specjalnie ładne, ani brzydkie. Zwyczajne, takie sobie, kanciaste, trójpiętrowe budynki.
Nie zwracałem na otoczenie zbytniej uwagi, więc nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się w dzielnicy biedoty.
Tu nie można było tracić czujności. Dzieciaki nie chodziły same po ulicach, chyba, że okradając nielicznych przechodniów. Jeśli wiedziało się gdzie, można było kupić tu wszystko, od spinaczy do papieru po trawę.

Przeskoczyłem nad płotem z tabliczką z wyblakłym, zatartym napisem "Wstęp wzbroniony. Grozi zawaleniem.". Zlałem ją. Gdyby budynek miał spaść mi na głowę już by to zrobił.
Rozejrzałem się po zaśmieconym podwórku. Serce zaczęło mi szybciej bić. Wachałem się czy uciekać czy zwiewać jeszcze szybciej, lecz zanim zdołałem podjąć decyzję usłyszałem donośny, męski głos.

- Ej, mały! Mieszkasz tu?!- zawołał policjant wychodząc przez uchylone drzwi.

Radiowóz zaparkował kilka metrów od budynku.
Błyskawicznie sprawdziłem w głowie listę rzeczy, które robiłem w czasie ostatnich tygodni. Nic karalnego. Byłem pewny.
A może...? Nie. To idiotyzn.- przekonywałem sam siebie.
Skinąłem głową.

- Nazywasz się Jeremy Ellen?- zapytał podchodząc funkcjonariusz.

Znów potaknąłem.

- Muszę Cię zabrać na komisariat, chłopcze. Nie martw się. Nic nie zrobiłeś.- zapewnił szybko widząc moją pobladłą twarz- Zadam tylko kilka pytań.

- O co chodzi?- spytałem niepewnie.

- Emm...- podrapał się w tył głowy- Twój ojciec został aresztowany...- dodał coś jeszcze, ale nie słuchałem.

Naprawdę? Przecież ojciec mnie zabije jak wyjdzie! Skąd wezmę na kaucję? Na chleb mi nie starcza! Jak mam go wyciągnąć? Co mogę powiedzieć glinom?- czułem, że natłok myśli zaraz rozsadzi mi mózg.

Mężczyzna poklepał mnie uspokajająco po ramieniu. Wzdrygnąłem się i zesztywniałem.

- Możemy jechać?- bardziej oznajmił niż zapytał wyciągając z kieszeni kluczyki.

Kiwnąłem głową i podszedłem do radiowozu. Usłyszałem ciche klik i otworzyłem drzwi. Ostatnia szansa na ucieczkę przepadła.

Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz