ANBU [Poprawa-wersja 3]

7 1 0
                                    

Kitsune wcale nie zamierzał iść na zakończenie roku. Najpierw stać nie wiadomo ile na części artystycznej, potem nudna, przydługa przemowa dyrektora o właściwie niczym, wręczanie dyplomów za bóg wie co i wreszcie ględzenie nauczycielki przy rozdawaniu świadectw. O nie, zdecydowanie chciał sobie tego oszczędzić. Ale niestety nie zawsze dzieje się to czego byśmy chcieli. Stał, więc w dusznej, gorącej i przeludnionej sali gimnastycznej z utęsknieniem wyczekując końca męczarni, która w mniemaniu dyrektora miała być mową motywacyjną.

- A teraz oddaję gło...- mężczyzna przerwał w pół słowa i zastygł w bezruchu.

Kitsune podniósł wzrok zdziwiony nagłą ciszą. Rozejrzał się w około. Nikt się nie poruszał, nie oddychał, ani nie mrugał. Nic.

- Ej.- potrząsną ramieniem stojącej obok dziewczyny. Zero reakcji.- To nie jest śmieszne.

- Jest. Przynajmniej dla mnie.- odwrócił się w kierunku źródła głosu. Nie dostrzegł jednak nikogo poza unieruchomionymi uczniami.- Zastanawiasz się kim jestem? Szukasz mnie, ale nie potrafisz znaleźć? Jestem bliżej niż myślisz.- ciepły oddech na karku sprawił, że wzdrygnął się i obrócił. Powinien stać z tym kimś twarzą w twarz, lecz... Nikogo nie było.

- To porąbany sen...- mruknął. Mimo, że rozsądek wyraźnie kazał kwestionować autentyczność wydarzenia instynkt podpowiadał szybką ucieczkę.

- Nie bój się.- głos był inny, męski i łagodny, przyjazny.

- Ja wcale nie...

- Nie kłam. To widać.- pierwszy głos, również należał do mężczyzny, był władczy.- Trzęsiesz się i masz rozbiegany wzrok.

Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz