Obudził ją ruch. Materac lekko się za nią uniósł. Otworzyła powoli oczy i spojrzała za siebie.
Pająk wstał z łóżka, następnie udał się do łazienki.
Uczył ją cały poprzedni dzień i część nocy. W końcu opanowała większość liter. Powiedział, że świetnie sobie radzi, ale będzie musiała jeszcze dużo poćwiczyć nim będzie w stanie płynnie czytać. Znów poczerwieniała. Po raz kolejny poczuła się zbyt tępa by zrozumieć reakcje własnego ciała. Z jakiegoś powodu ten mężczyzna wywoływał gorąco na jej polikach, ale dlaczego zawsze kiedy mówił coś miłego?
Spojrzała na swoje ręce, które leżały na otwartej księdze. Oboje w pewnym momencie zasnęli. Musieli siedzieć bardzo długo. Nie przeszkadzało jej nawet to, że dzielili łóżko. Moralnie było to niepoprawne, ona jednak nie czuła się źle z tymi wydarzeniami. Wręcz przeciwnie. Pająk, wydawał się niebezpiecznym człowiekiem, ale ani razu nie poczuła zagrożenia z jego strony. W duchu uznała, jakkolwiek się nie wydawał, dla niej był jak opiekun, anioł stróż, osobisty mur odgradzający od okrutnej przyszłości. Wiedziała, że będzie musiała być dla niego z każdą chwilą silniejsza. Słabi giną, a trup nie może mieć swojego stróża.
Usiadła, a on wyłonił się z łazienki. Kiedy spojrzał na nią, serce na kilka sekund zabiło jej mocniej. Uśmiechnął się do niej szczerze i głową wskazał pomieszczenie, z którego wyszedł. Nie czekała. Poszła się umyć i wyszła czekając na jakieś polecenia. O ile dobrze pamiętała dzisiaj odbyć miał się jej pierwszy trening.
Wstał i wyszedł. Samira podążała tuż koło niego. Kiedy znalazła się po raz kolejny w sali treningowej nastąpiła cisza. Dziewczynka naprawdę miała już dość tego typu reakcji. Nieświadomie się spięła gotowa do walki. Tym razem jednak wyczuła różnicę w ich zachowaniu. Większość młodszych była spięta. Chociaż to mogła wywołać obecność Pająka. Brakowało też Białej, dziewczynki, która określiła Samirę jako potwora.
Marchewka natomiast siedziała w kącie jakby tylko przyglądała się ćwiczącym. To było całkiem zrozumiałe skoro miała złamany nos.
Starsi chłopacy podeszli do Pająka i Samiry. Każdy z nich skinął głową na powitanie.
- Kto zatem zajmie się jej treningiem?- zainteresował się niski blondyn, dobrze zbudowany, z szerokimi barkami. Krótko ostrzyżony z ostrymi rysami twarzy. Równie wysokie ego, jak u pozostałej trójki.
- Ja, Kemono- zaanonsował głośno Pająk. Wspomniana czwórka była zaskoczona. Niemal zrobili krok do tyłu, gdy to usłyszeli. Samira miała ochotę zaśmiać się na widok ich min. Zastanowiła się tylko nad ksywką jaką dostał niski blondyn. Kemono znaczyło bestia. Jej referowało do śmierci, inne też miały swoje znaczenia. Prime- główny, Itami- ból.
- Nazywajcie ją Shini.
Tym razem Prime prawie zrobił krok w tył.
- Już?!- niemal wykrzyczał Pająkowi w twarz.
- Należy jej się. Pokonała trójkę waszych uczniów. Ah! Żałuję, że mnie przy tym nie było- dodał rozmarzony.
- Ale...
- Dość!- warknął Pająk.- Skończcie z marudzeniem i do roboty- rozkazał spokojniej.
Skinęli głowami i wrócili do swoich zadań. Samira chciała pójść za nimi, ale poczuła rękę na ramieniu. Kiedy spojrzała do góry napotkała wzrok mężczyzny.
- Ty i ja usiądziemy pod ścianą. Będziesz się na razie przyglądać. Omówimy też kilka spraw, bo wcześniej nie było na to czasu.
Nic nie powiedziała. Najwidoczniej w pewnych względach myśleli podobnie.
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...