Patrzyła na niego dość niepewnie. Nie mogła się nawet podnieść bo momentalnie pchnął by ją z powrotem na blat stołu. Patrzenie na niego z pozycji leżącej odejmowało jej jakikolwiek animusz. Po raz pierwszy od dawna nie wiedziała za bardzo co ma zrobić. Nie mogła leżeć i udawać, że kapral nie istnieje.
- O co chodzi?- spytała w końcu.- Czemu tak nade mną sterczysz?- niemal zawarczała.
- Pilnuję żebyś nigdzie się nie wybrała- odparował całkiem spokojnie.
- Nie masz lepszych rzeczy do roboty?
- Mam. Uważaj na ton kadecie. Po drugie wciąż jesteś podejrzana o próbę morderstwa przełożonego. Jeśli zostawię cię samą równie dobrze mogę sobie przysporzyć kłopotów. Tego mam zamiar uniknąć.
- Oboje wiemy że to farsa.- Przewróciła oczami i stwierdziła że spróbuje usiąść. Co dziwne kapral jej nie powtrzymał.
- Problem jest taki że mamy słowo przeciwko słowu. On jest kapitanem o tobie krążą niepochlebne pogłoski. Mino jest twoim znajomym, więc świadkiem bezstronnym żadnym. Albo poświadczę za ciebie swoim życiem albo lądujesz w więzieniu.
- Swoim życiem?- powtórzyła głucho. Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Będziemy oboje musieli zachowywać się jak psy na uwięzi, ale inaczej z tego nie wybrniesz.
- Nie- powiedziała od razu.- Niema takiej opcji. Wolę stryczek- dodała od razu patrząc na swoje ręce.
- Słuchanie rozkazów to aż taki problem?- spytał z nutą ironii w głosie.
- Nie, ale twoje życie tak. Nie pozwolę żeby było zależne od mojego. Nawet o tym nie myśl- oznajmiła hardo. Kuro nie mogła na to pozwolić. W planach miała dokonanie kilku nie do końca legalnych przedsięwzięć, to mogło oznaczać stryczek dla Ackerman'a. Tylko dlatego, że przeszłość nie do końca lubiła jej odpuszczać.
- Na prawdę myślisz, że pozwolę ci umrzeć bo jakiś dupek twierdzi, że może robić co mu się podoba?- warknął jakby nie mógł uwierzyć że Kuro miała takie mniemanie o nim. Jego twarz jednak nie zmieniła wyrazu.
- Nie rozumiesz- zaprotestowała.
- W takim razie pomóż mi zrozumieć- oznajmił spokojnie.
- Nie mogę- odpowiedziała równie opanowana, ale ze smutkiem w głosie. Patrzyła mu w twarz. Chciała żeby zrozumiał, że nie robi tego po złości. Tak było lepiej dla wszystkich.
- Jak chcesz się z tego wywinąć?- spytał nieco mniej opanowany. Jego głos przybrał ostrzegawczy ton.
- Problem jest taki kapralu, że od momentu w którym będę sądzona moja przyszłość będzie zapisana. Szafot odbędzie się czy tego chcemy czy nie. Nikt tego nie zmieni- mówiła błądząc myślami. Musiała bardzo dokładnie zaplanować swoje kolejne ruchy, inaczej mogło zginąć znacznie więcej osób niż zakładała na początku.
- Co ty pierdolisz Kuro?! Nie pozwolę żeby ten dupek decydował o twoim życiu.- Levi powoli tracił cierpliwość.- Erwin też na to nie pozwoli. Wie kiedy bronić swoich.
Kuro wiedziała skąd brały się te zapewnienia. Skoro była o tym mowa musiała porozmawiać ze Smith'em.
- Racja- zapewniła szybko. Czuła że nic już nie zdziała jeśli chodziło o kaprala.- Mogę porozmawiać z pułkownikiem również?- spytała niepewnie.
Ackerman jej się przyglądał przez chwilę, po czym przytaknął zbity z tropu. Miał właśnie po niego iść kiedy Erwin wkroczył do środka. Skinął głową Ackerman'owi i Kuro.
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...