Nie pozostało jej nic innego jak umyć się, ubrać i wziąć do roboty. Spać już zdążyło jej się odechcieć, choć była zmęczona. Dość szybko zabrała się za mycie okien. Tę karę o dziwo wykonała na parterze, choć spodziewała się, że zajmie jej to ze dwa tygodnie. Tego dnia jednak miała kilka godzin, w których w spokoju i ciszy mogła umyć wyznaczone okna. Zostało tylko piętro pierwsze i drugie. Te jednak musiała zostawić na kolejny dzień, bo zbliżała się pora śniadania.
Odnosząc preparaty do czyszczenia zapukała do gabinetu Ackermana. Po chwili dostała pozwolenie i weszła. Czarnowłosy mężczyzna siedział w swoim fotelu przy biurku ubrany w koszule i spodnie od munduru. Pił właśnie herbatę.
- Skończyła parter- oznajmiła gdy spojrzał jej w oczy.
- Sprawdzę- stwierdził bez wyrazu.
Przytaknęła i już miała wychodzić, gdy usłyszała że ją woła.
- Siadaj- zakomenderował wskazując krzesło przy biurku.
Z ociąganiem wykonała polecenie, zajęła wyznaczone miejsce. Starała się rozluźnić, ale gdzieś z tyłu głowy miała mroczne myśli. Martwiła się nową karą, jaka być może mogła jej przypaść.
- O co poszło?- spytał nalewając herbaty do drugiej filiżanki, po czym przesuwając porcelanę w stronę Kuro.
- O nic- odpowiedziała pewnie. Ciągle patrzyła mu w oczy, nawet kiedy upijała napoju.
Nagle uderzył ręką o blat. Odniosła wrażenie, że część rzeczy będących na biurku wzniosła się na kilka sekund.
Dziewczyna uniosła jedną brew.
- Nie wciskaj mi kitów- powiedział spokojnie, bo nie stracił wcale kontroli nad sobą kilka sekund wcześniej, chciał ją tylko nastraszyć.
Nie dała się nabrać na tego typu zachowanie. Przechodziła podobne akcje z Kimesagim. Nie odezwała się więc słowem.
- Jeśli nie usłyszę wyjaśnienie, złoże wniosek do pułkownika Erwina o twoje przeniesienie do innego oddziału. Prawdopodobnie badawczego.- Gdyby się uśmiechał byłoby to iście tytanie szczerzenie zębów tuż przed posiłkiem. W oczach miał zadowolenie, według Kuro był to wzrok mówiący, że uważał tę bitwę za swoją wygraną.
- Z tego co słyszałam lubi pan dyscyplinę, a odniosłam wrażenie jakby nagle zainteresował się kapral szantażem. Trochę nie w pana stylu- oznajmiła poważnie, jakby rozmawiała z samym Shadisem o przyszłości Zwiadowców.
- Do ciebie ból nie przemówi- stwierdził jakby z zawodem. Przechylił nieco głowę.- To jak będzie?
Kuro patrzyła mu prosto w oczy i rozważała kilka sposobów na uchylenie się od wszelkich ataków z jego strony, czy to psychicznych pod postacią pytań, czy też fizycznych jeśli odmówi udzielenia odpowiedzi. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw zdecydowała się na kooperację.
- Nie jestem kapusiem, ale chodzi o moją przeszłość, czy też raczej musiałabym to określić związaną z moim dawnym życiem niewiedzą. Jest to drażliwy temat dla większości kadetów.
- Rozumiem. Dzisiaj mała zmiana w treningu. O 11.00 macie trening walki wręcz. Przekaż na stołówce. Jest to trening dla wszystkich, nie tylko kadetów.
Przytaknęła i czekała. Wreszcie skinął głową, że Kuro może wyjść. Gdy oddaliła się od jego pokoju odetchnęła. Chęć pozostania w Zwiadowcach powodowała, że dziewczyna musiała się inaczej zachowywać. Miała ochotę mu odpyskować, albo odpłacić się w najmniej przez niego przewidziany sposób, jednak nie mogła. Smith już ją ostrzegł, ciągle też czuła jego pilne spojrzenie na sobie. Nie mogła zbytnio szaleć, choć rankiem zdążyła nieco przesadzić, co jeszcze dziwniejsze Ackerman wydawał się tym razem być po jej stronie.
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...