XXX

1.7K 155 23
                                    

Kichnęła po raz setny tego wieczora. Drań tę karę wybrał idealnie. Każda przełożona teczka i krótkie spojrzenie na pozostałe do posegregowania podnosiły jej ciśnienie. Musiała odliczać do dziesięciu bo wystarczyło, że pomyślała o czekających ją dokumentach i od nowa wzbierała w niej złość. Powoli zaczynała tracić rachubę, czy w ogóle coś jej się udało zrobić, bo tak bardzo skupiła się na karze, że w głowie miała setki scenariuszy jak pozbyć się Levi'a. Wreszcie niewytrzymała i wyszła z pomieszczenia trzaskając głośno ciężkimi drewnianymi drzwiami. W końcu Ackerman nie wyraził się jasno na temat długości wykonywania kary, powiedział tylko, że ma to zrobić. Przy najbliższej okazji, kiedy będzie się wkurzał, że Kuro nie wykonuje wyznaczonych przez przełożonego obowiązków, wytknie mu to. Dziewczyna miała jednak w planach popracować przyzwoicie przez tydzień, zaczynając od jutro, żeby potem nie mógł jej dać jakiegoś wyznaczonego terminu, w którym będzie się musiała wyrobić. Gdyby to zrobił po kilku dniach od rozpoczęcia przez nią kary wyszedłby w jej oczach na słabego i niezdecydowanego dowódcę, a przecież tego by nie chciał.

Chciała wrócić do pokoju, wziąć prysznic i pójść spać, żeby przygotować się na poranną przeprawę z Zoe, ale nie było jej to dane. W drodze do kwatery złapał ją Smith.

- Świetnie, że cię widzę. Słyszałem, że już lepiej z tobą- oznajmił uśmiechając się miło. Zbyt miło według Kuro.- Muszę omówić z tobą pozycję jaką obejmiesz na wyprawie- i od razu przeszedł do rzeczy. Cały Erwin.

- Oczywiście- odpowiedziała nieco zawiedziona. Nie chodziło wcale o temat rozmowy, a raczej o to co jej przerwał. Plan miała cudowny, jednak sen nie był dla niej.

- Pamiętasz naszą rozmowę?- spytał kierując się w stronę swojego gabinetu.

- Którą?

- O zgłoszeniu się do kapitana Keiji'ego.

Kuro zastanowiła się przez chwilę. Była jakaś rozmowa o jakimś kapitanie, ale nie bardzo wiedziała po co miała mu zawracać głowę.

- Coś tam było.

- To świetnie, że coś tam pamiętasz, bo miałaś się do niego wybrać dwa tygodnie temu. Masz szczęście, bo kapitan zdaje sobie sprawę, jak bardzo twój czas pochłaniały zajęcia dodatkowe przydzielone przez kaprala. No i oczywiście doskonale wiedział, że ostatnie dwa tygodnie spędziłaś na rekonwalescencji. Dzisiaj jednak musisz się do niego zgłosić. Natychmiast po zakończeniu naszej rozmowy.

- Rozumiem- odpowiedziała z westchnieniem. Zbierało się co raz więcej rzeczy, o których musiała pamiętać.

Weszli do biura Smith'a, po czym usiedli po jednej stronie biurka i spojrzeli na mapę.

- Będziesz znajdować się tutaj i kierować w to miejsce- wskazał palcem miejsce początkowe całej formacji i przesunął odpowiednio w stronę, którą mieli się udać.- Kierunek może się jednak zmienić, ale o takich rzeczach będziecie informowani na bieżąco zieloną flarą. Na ciebie spadnie odpowiedzialność wypatrywania wroga i ewentualna eliminacja. Bez popisów Kuro. Ludzie, którzy należą teraz do oddziału na froncie Formacji Bojowej na kolejnej wyprawie mogą być już w innej. O ile oczywiście Formacja Szerokiego Rozpoznania wejdzie w życie. Ty również będziesz dawać sygnały, ale spokojnie tym zajmie się także Keiji. Możesz go po prostu poinformować o wrogu i on zajmie się resztą. Macie być dla siebie, niczym bliźniaki syjamskie. Do tego czasu musicie się lepiej poznać.

Kuro westchnęła na tę wzmiankę.

- W domyśle otwórz się trochę, choć troszeczkę. Nie każę ci opowiadać całej swojej przeszłości, ale żeby przestały krążyć te plotki podziel się jakąś anegdotą o rodzicach lub coś w tym guście. A! Jeszcze jedno. Błagam cię tylko, nie bij się z nikim przez najbliższy miesiąc- poprosił. To nie było w jego stylu by o coś prosić, więc przytaknęła zaskoczona jego zachowaniem. Cała jego wypowiedź była nieco dziwna, ale ton on był pułkownikiem nie ona, więc pewnie mógł mieć czasem jakieś odskoki od normy.

Wciąż nieco zdziwiona wyszła z pomieszczenia z naręczem dokumentów, które następnego dnia miała posegregować i dołączyć do zbioru achiwum. Erwin bardzo szybko dowiedział się o wymyślonej przez Ackerman'a karze i wykorzystał to w nieszkodliwy sposób. Cały pułkownik. W tym prawdopodobnie też celu chciał ponownie i dokładniej omówić zajmowaną przez nią pozycję w formacji.

Westchnęła i ruszyła we wskazanym przez Smith'a kierunku, czyli do kapitana Kiji'ego. Zapukała raz i czekała. Wreszcie drzwi otworzył jej mężczyzna ostrzyżony po żołniersku z ostrymi rysami twarzy. Wydawał się być w wieku Hange.

- Kuro jak mniemam.

Przytaknęła, ale nic z siebie nie wydusiła.

- Wejdź- zakomenderował.- Mamy ze sobą blisko współpracować, więc chciałbym wiedzieć czy mogę ci zaufać.

Szybko przeszedł do rzeczy. Bardzo bezpośredni gość.

Ledwo weszła i zamknął za nią drzwi. Wskazał fotel przed jego biurkiem i usiadł naprzeciwko. Siedział sztywno i nie spuszczał z niej wzroku, jakby miała zamiar wydłubać mu oczy, gdyby tylko spojrzał na sekundę w inną stronę.

- Staram się nikomu nie robić krzywdy w czasie wolnym, więc proszę się rozluźnić- nie wiedziała dlaczego to palnęła, ale zaraz potem tego pożałowała.

- Co ty myślisz smarkulo, że nie dałbym ci rady?- Na koniec zaśmiał się sucho.- Nie masz pojęcia jeszcze, co dzieje się za murami, zatem zwiadowca z ciebie żaden. Erwin chyba postradał zmysły, skoro posyła takiego żółtodzioba na sam szpryc formacji. Posłuchaj będziemy na siebie skazani, nie miej mi za złe, że wyrobiłem sobie zdanie na temat twojej pozycji na przedzie, i postaram się ci pomóc jak najbardziej będę potrafił, ale w dużej mierze będziesz musiała radzić sobie sama.

- Nie przyszłam tutaj po to żeby się pan nade mną użalał. Jestem tu z rozkazu, jeśli nie ma mi pan kapitan nic do zakomunikowania udam się do swojego pokoju- oznajmiła równie sucho jak on się zaśmiał. Mężczyzna wydawał się być w porządku, nieco zbyt przestraszony nową sytuacją, ale mimo to odpowiedzialny i odważny, a to się liczyło.

- Nie to miałem na myśli. Masz rację, przejdźmy może do sprawy, która cię tu sprowadziła. Słyszałem od pułkownika, że jesteś oburęczna.

Skinęła powoli głową.

- Jakie to ma znaczenie?- zainteresowała się nagle.

- Chodzi o strategię, generalnie jeśli chodzi o trójwymiarowy to nie ma znaczenia, ale każdy ma jakieś preferencje. Dajmy na to ja jestem praworęczny i bardzo często atakuje tak by mieć czyste cięcie prawą ręką, co wiąże się z podobnym torem manewru niemal za każdym razem. Ty natomiast nie musisz dostosowywać lotu pod wykonanie cięcia silniejszą ręką tylko możesz dostosowywać się do przeciwnika. To znacznie zmienia postać rzeczy. Oczywiście są doświadczeni zwiadowcy, którzy już od dawna nie mają tego problemu, ale nowi właśnie te błędy najczęściej popełniają wpadając zazwyczaj prosto w łapy innych tytanów. Ponieważ tak będzie łatwiej jadąc koło siebie zajmiesz miejsce po mojej lewej. Będziemy się świetnie uzupełniać.

- Rozumiem. Czy jeszcze coś mam zapamiętać?

- Nie. Chcę tylko żebyś codziennie przychodziła zaraz po kolacji na plac, to poćwiczymy trochę na koniach i trójwymiarowy też dopracujemy.

- Ale ja mam już wieczorem dodatkowe szkolenia- dopowiedziała szybko, jakby protestując.

- Nie interesuje mnie to. Ackerman może się tobą zajmować po naszych treningach. Muszę cię trochę lepiej poznać, zwłaszcza twoje nawyki na trójwymiarowym, a wiele czasu nam nie zostało do wyprawy.

- Ale...

- Koniec dyskusji kadecie. Możesz odejść.

Patrzyła mu w oczy zmęczona już tymi wojskowymi hierarchiami i bredniami. Wyszła starając się nie manifestować złości, która w niej buzowała już od dwóch tygodni i z dnia na dzień stawała się gorsza.

Nadszedł czas żeby trochę się rozluźnić.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz