XXVII

1.6K 152 51
                                    


Otworzyła oczy i ujrzała biały sufit, znacznie wyżej niż w pokoju którym spała. Chciała wziąć większy oddech, ale zakuło ją w boku i zakaszlała krwią. Od tego momentu brała krótkie oddechy, jednak częstsze, próbując również się uspokoić. Nie miała czucia w nogach i rękach, przez co powoli zaczynała panikować. Uspokoiła się niemal natychmiast i rozejrzała szybko po pomieszczeniu. Po swojej lewej zobaczyła uśmiechniętą Hano. Rozparta na łóżku siedziała z nogą na nodze i przyglądała się Kuro z wyższością.

- Komuś się chyba nóżka powinęła- zachichotała.

Brązowowłosa próbowała wydobyć z siebie dźwięk, ale nie mogła. Przewróciła oczami z tego powodu i spojrzała na blondynkę z jedną uniesioną brwią.

- I mówić też nie możesz- zaśmiała się szczerze rozbawiona.- Jest sprawiedliwość na tym świecie- stwierdziła przytakując sobie.- Szkoda tylko, że nie mogłam tego zobaczyć. Mogłabym...

Kuro szczerze miała dość. Ledwo się obudziła, a ta idiotka ciągle gadała, w dodatku praktycznie tylko o sobie. Krótkowłosa próbowała nie słuchać tych bredni, ale Hano miała tak irytujący głos, że była zmuszona wysłuchać części wypowiedzi. W pewnym momencie jednak drzwi do pomieszczenia otworzono i dziewczyna się wreszcie zamknęła. Od dawna Kuro nie ucieszyła się tak bardzo jak w tym momencie, oczywiście dopóki nie zobaczyła marsowej miny Ackerman'a, Shadis'a i Erwina, a zaraz za nimi zasmuconych i z opuszczonymi głowami Evory oraz Yasu.

Czyżby mój pogrzeb?

Stanęli wszyscy nad nią i przyglądali jej się dalej z tymi samymi wyrazami twarzy.

- Słucham wyjaśnień, oprócz tego że czekam na pełen raport o tym wydarzeniu.

Otworzyła nieco szerzej oczy zaskoczona. Liczyła, że chłopaki będą trzymać gęby na kłódki. Haro jednak wydawał się być przerażony. W oczach Yasu też kłębiło się mnóstwo myśli, a ona dalej nie była w stanie nic z siebie wydobyć.

- Kuro jest sparaliżowana. Jej kariera właśnie się kończy, prawdopodobnie życie również. Nie ma kto jej utrzymać i się nią zajmować. Słucham, chcecie żeby uszło to jej oprawcom na sucho, czy zaczniecie gadać?

- Będę się nią zajmować- oznajmił z pewnością w głosie Haro.- Moja rodzina ją przyjmie.

Levi przyglądał się ze sceptycyzmem tej wymianie zdań.

- Powinieneś wrócić do domu razem z nią- oznajmiła prześmiewczo Hano.

A to mnie posądzają o brak instynktu samozachowawczego.

- Kadecie- odezwał się Erwin ponownie.- Jesteś zdrowa, powinnaś trenować- dodał pułkownik ze stoickim spokojem, aczkolwiek z nieznacznie zmarszczonymi brwiami.

- Ale...!

- Chyba twój przełożony wyraził się jasno- warknął Ackerman.

Dziewczyna przytaknęła i w pośpiechu opuściła pomieszczenie. Jeszcze kilka godzin temu narzekając na rany śmiertelne. W istocie miała jedynie wielkiego sińca na żuchwie.

- Słucham zatem czyja to była sprawka- odezwał się Smith.

Kuro próbowała kręcić głową, ale nie była w stanie zrobić tego w widoczny sposób. Przeklinała w myślach swoje ciało.

- Sześciu chłopaków przyszło mścić się na Kuro za jakąś bójkę z rana- odezwał się Yasu.

Gdyby dziewczyna mogła palnęła by sobie dłonią w twarz. Pułkownik teraz wiedział, że biła się z kimś rano.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz