L

601 56 40
                                    

Ból.

Tylko to miała w głowie. Tylko to pamiętała od małego. To uczucie zawsze jej towarzyszyło, stało się poniekąd azylem. Wiedziała z czym się wiąże i witała go jak przyjaciela. Ból wydawał się być jedynym znanym odczuciem, niezmiennym, towarzyszącym w każdym momencie życia. Poniekąd jak troska rodzica, która w normalnej rodzinie byłaby codziennym towarzyszem zabaw. Ktorych swoją drogą również nie doświadczyła.

Jęknęła w amoku. Niewiele była w stanie zdziałać, znowu była pod wpływem środków zwiotczających. Tym razem jednak, była przytomna. Nieco komplikowało to jej odczucia co do przeprowadzanej operacji.

Kuro nie była pewna czy pani doktor była tego świadoma, ale każdy ruch i dotyk powodował ból, i był on niemal nie do opisania.

Środek który został jej podany działał na cały organizm. Niemożliwym było chociażby zamrugać. Wstawili jej tubę w gardło i utrzymywali ruch klatki piersiowej. To powodowało jeszcze więcej bólu. Dziewczyna była powoli na skraju wytrzymałości i niemal marzyła o przejściu na drugą stronę. Uczucie spokoju wydawało się takie błogie. Zwłaszcza część w której nikt nie grzebał by jej w klatce piersiowej.

Niedane jej było jednak umierać.

Trochę żałowała. Niektórych spraw lepiej było nie rozwiązywać, a jeśli przeżyje będzie musiała coś z nimi zrobić. Kar jej się trochę zgarnęło. Nie to że miała długo żyć, ale przyznanie mniej stresu.

Poczuła okropne ukłucie jakby wewnątrz ciała. Chciała od tego uciec, tak okropnie nigdy się nie czuła, ale nie była w stanie drgnąć.

Przed budynkiem w drzwi trzaskał Ackerman. Bardzo zależało mu na tym żeby zobaczyć Kuro na stole, krwawiącą, ledwo żywą o ile nie pół martwą.

- Okularnico! Natychmiast mnie wpuść do środka, bo będziesz biegać kółka razem z Kuro!

- Zamknij się!- krzyknęła brzmiąc bardzo poważnie, co było wyjątkowe jak dla niej.- To jest poważniejsza operacja, niż myślałam.

Nastała cisza. Aż Kuro miała ochotę ją przerwać, ale z rurką w gardle nie dało się za wiele zdziałać.

Więcej bólu w klatce piersiowej, brzuchu i plecach powoli doprowadzało Kuro do szału. Gdyby mogła sama by sobie zakończyła cierpienie.

Rannych zwierząt się nie ratuje do cholery- pomyślała.

Hanje czymś poruszała, jakby nożem, poza tym przesuwała gałęzią w jej ciele jakby się świetnie bawiła. Kuro miała ochotę wbić tę gałąź pani Doktor w d...

- Coś się tam zatrzymało. Widzisz o co chodzi?- spytała mężczyzny który jej towarzyszył.

- Może jakaś część gałęzi? Krwawienie nie ustaje, nie nadąża jej uzupełniać. Spadło ciśnienie. Jej skóra robi się zimna- ostrzegł.

- Jeszcze chwila.

- Hanje- zaczął mężczyzna.

- Nawet nie zaczynaj- przerwała.

- Przecież wiesz, że mam rację. Nie da rady.

- Nic o niej nie wiesz. To jest najlepszy kadet jakiego widziałam w swoim życiu, jeśli ją stracimy to możemy zapomnieć o przyszłości o jakiej marzymy. Teraz się zamknij i pozwól mi się skupić. Nie dam jej umrzeć choćbym sama miała paść.

Kuro nie mogła zobaczyć twarzy mężczyzny, ale mogłaby się założyć o śniadanie, że miał otwarte usta i patrzył na nią jakby zobaczył pierwszy raz w swoim życiu kilogram złota.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz