XLVIII

1K 88 54
                                    

Pobudka była bardzo ciężka. W życiu chyba nigdy nie spało jej się tak źle. Deszcz padał przez całą noc więc ubrania wciąż miała mokre. Wodę mogłaby wręcz wyciskać. Czuła się okropnie, jakby przeziębienie już się za nią brało. Mięśnie spięte, wszystko pobolewało. Próbowała trochę rozluźnić kark ale ruszanie głową i okazjonalne masowanie nic nie dało. Spojrzała jeszcze na dłoń, bandaż był porządnie zakrwawiony. Nie bardzo jej się to podobało.

Rozejrzała się dokoła. Większość zwiadowców jeszcze spała. Tylko kilku patrolowało okolice. Podniosła się do przysiadu, po czym szukała wzrokiem zwiadowcę który ją powinien pilnować.

- Muszę za potrzebą, mam skakać czy ktoś mi chociaż pomoże zejść?- rzuciła w pustkę. 

Cisza. Czyli ma skakać. Genialnie. 

Ktoś bardzo chciał jej robić pod górkę. Swoją droga bardzo zastanowiło ją dlaczego mieliby narażać więźnia. Nie była oficjalnie winna, więc technicznie była nadal zwiadowcą który być może w przyszłości jednemu z pilnujących ją strażników będzie ratować życie.

Złapała gałęzi wciąż spętanymi rękoma i zsunęła nogi. Wisząc szukała kolejnego oparcia, co nie było wcale proste. Na kolejnej gałęzi zbliżyła się bliżej konaru i po prostu puściła. Wiedziała że będzie boleć ale innego wyjścia nie było, inaczej schodziłaby cały dzień. W końcu złapała się jakieś gałęzi ale czuła jak bardzo jej ciało jest poharatane. Podniosła się do góry i usiadła. Musiała sprawdzić jak daleko miała do ziemi. Zostało jej  zaledwie kilka metrów.

- Gdzie się wybierasz?- spytał fałszywie miły głos.

- Za potrzebą kapitanie Keiji- odpowiedziała oficjalnie, ale miło. 

- Nie mogłaś spytać zwiadowcy patrolującego?- zawarczał.

- O dziwo żaden nie był w pobliżu- oznajmiła patrząc mu w oczy intensywnie.- Co swoją drogą jest dostatecznie dziwne- dodała.

- Sugerujesz coś kadecie?

- Ależ skąd, różnie bywa kapitanie- uśmiechnęła się nieznacznie.

- Muszę coś oznajmić zanim otworzysz te swoje kłamliwe usta przed Shadis'em. Powiedz jeszcze raz że zabiłaś siedmiometrowca gołymi rękami, a osobiście postaram się o to żebyś wylądowała w więzieniu dla wojskowych, nie na stryczek.

Kuro spoważniała. Więzienie nie było dobrym dla niej miejscem. Z jakiegoś powodu wiedział o tym doskonale. 

- Przemyśl to dobrze- dodał ze złośliwym uśmiechem.

Patrzyła na niego intensywnie. Już raz zastrzegła Erwinowi, że jeśli zbliży się do Keiji'ego w rzeczywistości go zabije. To byłby właśnie ten moment, ale mimo tego że czekał na nią wyrok śmierci wolała odpuścić. Wciąż patrząc na niego morderczym wzrokiem i z twarzą jak maska wciągnęła powoli powietrze i jeszcze wolniej je wypuściła.

- Jeszcze o czymś Pan kapitan chciał mnie poinformować?- spytała nie mrugając ani razu odkąd usłyszała jego groźbę.

- Okaż trochę szacunku starszemu stopniem- zawarczał przyskakując do niej i spychając ją z gałęzi. 

Kuro próbowała się chwycić jakiejkolwiek ale albo się łamały, albo nie potrafiła złapać na tyle mocno żeby się zatrzymać. W myślach miała milion scenariuszy. Wiedziała że zaboli. To nie były dwa metry. Upadek, nawet jeśli spowolniony, z takiej wysokości wciąż wyrządzi wiele szkód. 

Wylądowała dość niefortunnie na ułamanej gałęzi. Niekontrolowany krzyk wydobył się z jej ust, czego sama się nie spodziewała.  Oddech uwiązł jej w płucach, nie mogła ani wciągnąć ani wypuścić powietrza. Po raz pierwszy od dawna czuła się bezsilna. Nie mogła nawet obrócić głowy bo czuła ogromny ból. Próbowała dostrzec co działo się wokół niej i zobaczyła biegnących zwiadowców w jej stronę z Hanje na czele.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz