Trasa zmieniła się kilkakrotnie, bo napotkali na swojej drodze kilka tytanów. Poza tym było dość spokojnie. Ciężko było nawet stwierdzić co się mogło wydarzyć, bo za murami możliwości było dość sporo. Oboje wydawali się spięci. Gotowi na nadejście niebezpieczeństwa. Długo nie musieli czekać. Zbliżające się chmury burzowe niemal natychmiast uświadomiły im, że mają nie lada problem. Zbliżali się co prawda do linii lasu, ale wciąż nie było to bezpieczne miejsce. Istniało duże prawdopodobieństwo, że stracą widoczność przez deszcz. Nie było miejsca na wahanie. Popędzali konie ile się dało, żeby tylko znaleźć się bliżej drzew. Pozostała część korpusu musiała nieźle przyspieszyć jeśli chcieli skryć się w drzewach i jak do tej pory ani Kuro, ani Mino nie zauważyli zmiany kierunku, zatem taki właśnie musiał być plan Smitha.
Kiedy zbliżyli się do pierwszych drzew, jeszcze bardziej przyspieszyli, choć konie miały poważną zadyszkę. Kuro obracała się raz po raz, by sprawdzić czy wystrzelono jakąś racę, jednak od dłuższego czasu nic nie pojawiało się na niebie. Nieznacznie ją to zmartwiło, ale wiedziała, że Erwin sobie poradzi w wielu sytuacjach. W myślach próbowała się zapewnić, że dowódca ma asa w rękawie i na pewno jeśli będzie musiał użyje go bez zawahania.
Po kolejnych minutach Mino zatrzymał konia i przywiązał go do drzewa, postępując tak samo z tym niosącym ekwipunek. Kuro szybko spięła swojego ogiera i postąpiła podobnie będąc niecałe pięć metrów od niego. Sprawdziła dwa razy czy więzy są mocne i zabrała część jedzenia i gazu ze sobą. Niewiele myśląc wbiła hak w pobliskie drzewo, wzniosła się na najwyższą, ale stabilną gałąź i przysiadła. Obwiązał się jeszcze w pasie liną, która zawiązała wokół drzewa. Na wszelki wypadek, byle tylko nie spaść. Mino spojrzał na nią oddalony o zaledwie trzy metry, po czym zerknął na swojego konia.
- Nie wziąłem ze sobą nic- oznajmił, jakby jego ciało ważyło tonę.- Będę musiał zejść chociaż po gaz- stwierdził załamany.
Kuro w odpowiedzi wzruszyła ramionami, ale chłopak niezbyt wiele widział, bo niebo drastycznie pociemniało w niespełna kilka minut.
- Cholera- wysapał zjeżdżając.
Kuro rozglądała się jeszcze, w razie gdyby inni zwiadowcy zbliżali się do ich pozycji. Zauważyła jednak, nie to co chciała zobaczyć. Jęknęła jeszcze patrząc w niebo, a zaraz potem odcięła linę, którą przywiązała się do drzewa dokładnie sekundę temu, i zeskoczyła. Nawet nie wystrzeliła haków, bo nie było na to czasu. W kilka sekund była niemal metr nad ziemią i to wtedy użyła trójwymiarowego. Zanim znalazła się na wysokości oczu tytana wciągnęła linkę, obróciła się nieznacznie bokiem by po chwili wystrzelić ją za gigantem. Ostrza miała już ustawione w gotowości i niewiele było trzeba żeby potwór znalazł się na ziemi, martwy. Mino wtedy zauważył to czego do tej pory nie widział. Kilka tytanów, a jeden z nich prawie biegnący w ich stronę. Nim Kuro zdążyła się ruszyć w stronę potwora nieznacznie mniejszego od sprintera, chłopak złapał ją w pasie.
- Nie musimy walczyć z każdym tytanem napotkanym na drodze- wyszeptał jej do ucha.
- Nie?- spytała niemal autentycznie zaskoczona.
W odpowiedzi zaśmiał się szczerze po czym postawił ją na gałęzi, na której znalazł się wcześniej.
- Szkoda gazu- stwierdził.- Na razie możemy ich uniknąć w ten sposób.
- Szkoda gazu. Zabawne, że teraz to mówisz. Chwilę wcześniej nawet nie widziałeś jak tytan po ciebie sięga- oznajmiła nieco prześmiewczo.
- To było chwilę wcześniej- odpowiedział żartobliwie.
- Dobra, dobra. Nie mydl mi tu oczu cwaniaku.- Zaśmiali się oboje, ale Kuro po chwili spoważniała.- Myślisz, że jeśli wystrzelimy racę zmienią kierunek?
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...