XLIX

983 103 60
                                    

Kuro musiała przyznać, że tak czerwonego polika jeszcze nie miała. Levi, za każdym razem, gdy zobaczył choćby przymknięte oczy, dość szybko przywoływał ją do porządku. Odniosła wrażenie, że już nie czuje twarzy. W pewnych momentach Ackermann reagował na zwyczajne mrugnięcie, szturchał ją, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zasypia. Dziewczynę powoli zaczynało to bawić. 

Uśmiechnęła się pod nosem. 

Zamknęła celowo oczy i przyszykowała się na uderzenie. Kiedy poczuła zbliżającą się rękę ruszyła swoją dłoń do twarzy tak żeby zewnętrzna część dotykała czerwonego już polika.
Kapral Levi przybił jej piątkę.   

To było chyba najzabawniejsze wydarzenie tego roku. Zaśmiała się, ale zaraz potem skrzywiła.
Dwójka zwiadowców spojrzała na nią zaskoczona. Hanje z lekkim przerażeniem zaśmiała się obleśnie.

- Co ty wyrabiasz? - warknął Ackermann. 

- Nie mogłam się powstrzymać- odpowiedziała od kaszlując krew na rękę i śmiejąc się lekko z całej sytuacji. 

Zwiadowcy spojrzeli po sobie. 

- Będzie kara za robienie sobie żartów z przełożonego- zagroził, spoglądając znowu w jej kierunku. 

- Jak dożyję- zaśmiała się bez cienia radości. Spojrzała mu prosto w oczy. - możesz przejąć moją książkę- parsknęła. - W sumie jedyne co mam. 

Dziewczyna wydawała się zamyślona, powoli odpływała. 

- Rozmawiaj z nią- spanikowała Hanje.- Karz jej mówić- krzyknęła. - Jadę szybciej z kilkoma, żeby przygotować się do operacji. Musi być cały czas przytomna. Pilnuj tego- zagroziła. 

- Słyszałaś- powiedział do Kuro. 

Dziewczyna zaśmiała się, tym razem szczerze. 

- Słyszałam, ale o czym mam mówić.

- Cokolwiek- stwierdził bez wyrazu.

- Genialnie- odpowiedziała ironicznie. - Ty pierwszy.

Uśmiechnęła się szelmowsko.

Spojrzał w jej stronę jakby zaskoczony. Patrzył na nią przez chwilę, zerknął za siebie, potem znowu na nią.

- Takie rozmowy możesz ze swoimi znajomymi przeprowadzać- oznajmił definitywnie.

-Ktoś kazał nam rozmawiać- odpowiedziała. - Cokolwiek kapralu. - Szybko dodała łobuzersko, żeby nie miał czasu się więcej zastanawiać.

-Miałem przyjaciół. Dołączyliśmy do Zwiadowców. Na pierwszej wyprawie zginęli. Zadowolona? - warknął.

-Nie. Prawdę powiedziawszy przysypiam- odparowała bez cienia emocji.

-Nie zaczynaj - stwierdził. - Inaczej będziesz biegać kółka do końca swojego życia.

-To w sumie musimy zacząć teraz, długo nie pociągnę.

-Coś ty powiedziała?!

-Prawdę. Jestem bliska wyzionięcia ducha- mrugnęła porozumiewawczo.

-Nie umrzesz- odpowiedział pewnie, nieco spokojniej. Zerknął w stronę jej rany, jakby z przejęciem. - Nie umrzesz.

-Przez chwilę nawet ci uwierzyłam. Po drugim zapewnieniu stwierdzam, że próbujesz zapewnić siebie nie mnie.

-Nie umrzesz, koniec kropka. Masz zabijać tytanów, nie próbuj się od tego wymigać.

-Nie próbuję- zaśmiała się. - Samo tak wyszło.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz