Chyba dała się zbyt bardzo podejść temu skurczybykowi. Odważnie z nią pogrywał ostatnio.
Kotek?! Też mi coś.
- Teraz ktoś postronny mógłby pomyśleć, że między wami coś się kroi- wtrącił nagle Yasu przyglądający się dwójce kadetów myjących naczynia.
- Co jest z wszystkimi dzisiaj?- spytała nieco już rozzłoszczona tego typu tekstami Kuro. Dalej panowała nad sobą, ale wprawiali ją w coraz większą irytację, podobnie jak włosy, które wpadały jej do oczu.
- Nie rozumiem Kotku- oznajmił Haro.
Dziewczyna spięła się, ponownie słysząc wymyśloną przez Evorę ksywkę. Spojrzała na niego zaskoczona, po czym wytarła dłonie w ścierkę i założyła ręce na piersi odwracając w jego stronę i opierając biodrem o zlew.
- Myślałam, że się przesłyszałam, nie, inaczej. Liczyłam skrycie, że się przesłyszałam, ale niestety nie. Ja rozumiem, że jesteście teraz dzieciaki w okresie dojrzewania, aczkolwiek jeśli jeszcze raz usłyszę to przezwisko lub komentarz związany z flirtowaniem albo łączeniem mnie z kimś w pary, to obiecuję,- uśmiechnęła się nieco na samą myśl o ich reakcji- że wezmę tępy nóż, wbiję wam go w brzuch po rękojeść, potem przesunę do góry żeby bardziej zabolało, wsadzę rękę po łokieć, złapię za jelito i powoli będę wyciągać centymetr po centymetrze- ucichła na chwilę, po czym dodała szybko- Przypomnę tylko, że będziecie wtedy żywi, a całe widowisko obejrzycie w pierwszym rzędzie.- Zbliżyła się do Evory nieznacznie, patrzyła mu w oczy z ponurym uśmiechem.- W kolejności będę odcinać kawałek po kawałku z waszego jelita, podobnie zrobię z pozostałymi narządami, na koniec zostawię sobie serce.
Evora zbladł. Z otwartą buzią patrzył na dziewczynę przed sobą nieco przerażony, wyglądało na to, że bardziej jej wyobraźnią niż samym zamiarem. Przełknął ślinę i wreszcie wydusił z siebie- Widzę, że wzięłaś sobie do serca moją wcześniejszą wzmiankę o tępym nożu.
- Co?!- krzyknął Yasu. Wydawał się być zbity z tropu, zwłaszcza że chwilę wcześniej patrzył na Kuro niczym w transie.- Najpierw słyszę zabijanie, potem nagle o jakimś tekście. Wróćmy do twojej barwnej wypowiedzi- dodał zainteresowany wymyślnymi sposobami na zabijanie.
- O mnie mówili stuknięta- mruknęła sarkastycznie Kuro.
- Słyszałem to!- zakrzyknął brązowowłosy chłopak.
Kuro przestała na nich spoglądać i zabrała się za mycie naczyń. Do treningu nie zostało wiele czasu, a musieli się uwinąć ze wszystkim.
- Zrozumieliśmy się?- spytała jeszcze by potwierdzić, że wiadomość do nich dotarła.
- Tak- zapewnił szybko Haro.
Yasu dopiero po chwili ociągania przytaknął. Opadł na krzesło stojące przy stole, z którego podziwiał pracę dwóch kadetów. Wydawał się być nie bardzo zainteresowany, znudzony wręcz. Jakby wszystkie ciekawe wydarzenia się zakończyły.
- Kuro, trochę przegiąłem tą ksywką, niestety tylko w twoich oczach tak to wygląda- zaczął Evora. Szesnastolatek wydawał się być spięty, jakby spadł na niego dodatkowy ciężar.- Od początku ciężko się z tobą zakolegować, umówiliśmy się na współpracę, ale ciągle zdaje się przekraczam jakieś utworzone przez ciebie granice. Lubię się z tobą droczyć, a przezwisko to nic wielkiego. Do tej pory nie wybuchałaś jak dynamit- zaprotestował na koniec wypowiedzi.
- Nie wybuchłam, ale masz rację. Wiele się wydarzyło dzisiaj i jestem wybita z rytmu- przyznała mu rację.- Jednak jeśli nie chcesz dalej mnie irytować zapomnij lepiej o tym przezwisku. Tak możesz wołać do swojej dziewczyny, nie do mnie.
Chłopak przytaknął głową i zabrali się za żmudną pracę. Spokojniejsi, jakby całe napięcie z nich zeszło. Tylko Yasu nagle się czymś zaniepokoił. Usiadł prosto, cały zesztywniał.
- Czy wy...- zaczął, ale do kuchni wszedł mężczyzna przerywając mu w pół zdania.
Kuro spojrzała w stronę przybysza, za którym weszło jeszcze pięciu innych. Uniosła jedną brew i wzięła kolejny talerz do ręki z zamiarem umycia go nie zwracając więcej uwagi na nowoprzybyłych.
Haro wytarł ręce i ze ścierką przyglądał się sceptycznie zgromadzonym przy wejściu. Mierzył ich wszystkich wzrokiem, jakby zastanawiał się jakie mieli szanse przeciwko sześciu ludziom.
- O co chodzi?- spytał zakładając ręce na piersi.
Dziewczyna przeczuwała już o co mogło chodzić. Jedna z dziewczyn, z którymi miała do czynienia rano była z innego oddziału treningowego. To oznaczało znajomych chcących się zemścić i chyba nieznających zbytnio umiejętności Kuro w walce wręcz.
- My po dziewczynę- odezwał się najbardziej wysunięty przed szereg.
- Skąd te żądania?- zaburczał Evora.
- Omal nie zabiła naszej znajomej- odparował inny. Dla Kuro oboje wydali się być wygłodniałymi szczeniakami, które domagały się uwagi od swojej pani. Zatem tą, która rzekomo śmiertelnie została pobita była Hana. Dziewczyna, której Kuro chciała złamać nos. Gdyby chodziło oJackson nie protestowałaby, bo by się jej teoretycznie należało. Szatynkafaktycznie była bliska śmierci, ale blondynka co najwyżej drobnych zmian wwyglądzie twarzy, zaledwie śliwa na żuchwie.
- Kiedy?!- spytał zaskoczony Haro.- Cały czas ma kary albo jest z nami.- Chłopak nie rozumiał skąd to oskarżenie.
- Hana ma tylko śliwę na twarzy, nie opowiadajcie bzdur- wtrąciła dziewczyna dalej zmywając naczynia. Haro spojrzał na nią zaskoczony, jakby widział ją po raz pierwszy.
- Widzieliśmy ją chwilę temu, wygląda jakby przeszła przez piekło!- zakrzyczał inny.
- Czego chcecie w takim razie?- zapytała z westchnieniem.
- Krwi.- Jeden z kadetów zrobił krok do przodu.- Skoro dowódcy mają to gdzieś i nikogo to nie obchodzi sami wyegzekwujemy twoją karę.
Kuro drgnął kącik ust.
- Dobrze.- Przeszła obok Haro, który złapał ją za łokieć.
- Co?! Oszalałaś?!- oburzył się.- Oni cię zmasakrują!- zaprotestował.
- Masz jednak bardziej nierówno pod sufitem niż ja- stwierdził zszokowany Yasu, zrywając się do pionu. Stanął przed nią, jakby chciał zabarykadować jej przejście.- Nigdzie się stąd nie ruszasz- zawarczał.
- Nie bądź śmieszny. To tylko sześciu chłopaków- stwierdziła próbując przejść koło wyższego chłopaka.
- Nie jesteś niezniszczalna- ostrzegł. Jego oczy wydawały się przerażone, jednak postawą niczego nie zdradzał.
W odpowiedzi przytaknęła mu głową i wyrwała się z uścisku Evory, który próbował ponownie ją zatrzymać, ale przeszkodził mu w tym wyższy Yasu.
- Wiedziała. Ma plan- oznajmił gdy Haro zaczął bardziej się wyrywać ze stalowego uścisku.
Kuro się faktycznie domyślała, że ktoś będzie pragnął się na niej zemścić, ale planu niestety nie miała. Nie mogła się z nimi bić, bo tym razem żaden z dowódców nie przymknąłby oka. W przeciągu trzech dni miała z nimi na pieńku więcej niż raz. Wyprztykała się z uprzejmości ze strony przełożonych. Erwin jej zagroził, u Levi'a ma jeszcze jedną kare w pamięci, Hange się na nią wkurzyła przy śniadaniu, Shadis się nie będzie patyczkował. Walcz lub giń.
Widziała tylko jedno wyjście z sytuacji i nie miała zamiaru ginąć.
_________________________
Od Autora
Przepraszam za tę przerwę w pisaniu, może coś w ramach przeprosin zmajstruje w tym tygodniu. Przynajmniej się postaram.
Oczywiście mam nadzieję, że się wam podoba ta część.
Jeśli chcecie jakieś One Shoty to piszcie.
Poza tym muszę się podzielić moją fazą na One Shoty Overwatch. Damnit my life.
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...