XXVIII

1.7K 156 26
                                    

Dlaczego uważał, że dała się pobić? Raczej nie powiedziała czegoś co skłoniłoby go do wyciągania takich wniosków. Poza tym przy walce go nie było, nie widział jak wszystko się rozegrało.

- Nie rozumiem?- oznajmiła cicho.

- Nie jestem głupi Kuro. Widziałem co potrafisz i słyszałem o twoich zdolnościach niejedno- zaczął, zakładając ręce na klatce.- Sześciu to dużo, ale czterech z nich na pewno leżałoby tutaj zamiast ciebie.- W jego głosie słychać było swego rodzaju dumę, jakby miało mu sprawić radość przyglądanie się rannym kadetom, których wysłałaby do szpitala.

- Dobrze się uzupełniali, nie było luki- stwierdziła spokojnie, próbując w myślach ułożyć na wszelki wypadek jakąś wiarygodną historyjkę. Wyglądał na dość sceptycznego, a przecież gdyby ich zmasakrowała sam wymierzyłby jej karę.

- Gówno prawda- zaprzeczył natychmiast.- Zgodziłaś się robić za ofiarę, a mnie zastanawia dlaczego- to mówiąc jego twarz znalazła się kilka centymetrów od jej. Dłoń oparł obok jej głowy i patrzył dziewczynie w oczy, jakby oczekiwał że z nich dowie się prawdy. Ona natomiast choć próbowała, nie była w stanie wyczytać z jego spojrzenia, dlaczego o to tak usilnie wypytywał. Było minęło, a jej motywy nie powinny być aż tak ważne.

Na sekundę spojrzała w stronę drzwi i z westchnieniem odpowiedziała.

- Na razie wystarczy mi kar. Gdybym wygrała z nimi bójkę, to na mnie czekało by sprzątanie lub coś w tym guście- odpowiedziała wreszcie. Nie była to cała prawda, ale większa jej część.

Kapral zmarszczył brwi, ale odsunął się od łóżka i ruszył do wyjścia.

- Masz wrócić do zdrowia w miesiąc. Wtedy porozmawiam z pułkownikiem na temat twojego udziału w wyprawie za mur. Musimy popracować nad twoim manewrem, zatem licz się z ostrym treningiem.- spojrzał jeszcze przez ramię i wreszcie Kuro została sama z myślami.

Miesiąc to aż nadto czasu żeby wyzdrowiała. Dwa tygodnie powinny wystarczyć.

________________________________________

A były to chyba najgorsze dwa tygodnie jej życia.

Chłopacy dostali zgodę na opuszczanie niektórych treningów i obowiązków, żeby mieli czas zajmować się Kuro. Po dziurki w nosie miała ich głupkowatych tekstów, przekomarzań, wiecznych pytań czy dobrze się czuła, poprawiania poduszek i gadania nad głową. Jakby tego było mało Hange równie często do nich dołączała. Zresztą jak obiecała, pierwszy tydzień od bójki Kuro faszerowana była środkami zwiotczającymi. Gdyby nie fakt, że mięśnie odmawiały posłuszeństwa, dziewczyna dawno zatłukłaby Zoe, ale już nie tylko w swojej głowie. Szczerze marzyła o chwili spokoju od dwóch hiper aktywnych dzieciaków i jednego niezwykle hiper aktywnego dorosłego.

Po dwóch tygodniach leżenia w łóżku Kuro zaczynało wszystko irytować, ale wciąż starała się trzymać nerwy na wodzy. Nie lubiła tracić kontroli, a zwłaszcza przez jakieś błahostki.

Najbardziej zdziwiło ją jednak, że szóstka chłopaków, która ją pobiła została niezwykle mocno ukarana. Ponoć podłogi w łazienkach miały być umyte na błysk, a używać do tego mieli szczoteczek do zębów. Na szczęście niekoniecznie tych, których używali do mycia zębów. Jednak Kuro nie była pewna tej pogłoski, wydawało jej się że to była raczej jakaś tania plota, aczkolwiek po Ackerman'ie można by się było spodziewać takiego obrotu spraw.

Najbardziej właśnie Levi ją zaskoczył podczas jej pobytu w szpitalu. Odwiedzał ją co drugi dzień, pytał jak się czuje, potem siadał na krześle obok łóżka i czytał zaległe raporty, które wymagały jego uwagi. Wreszcie bez słowa opuszczał pomieszczenie.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz