Zaskoczona stwierdziła, że obiad był nudny w porównaniu do śniadania. Nie słyszała melodyjnego głosu Haro, i choć irytował ją gadaniem, czuła się z całą sytuacją trochę niepewnie. Odniosła wrażenie, że chłopak zaczynał wkradać się w jej łaski, co musiała ukrócić póki zdawała sobie z tego sprawę.
Przeżuwając suchy chleb i popijając cienkim bulionem rozejrzała się po stołówce. Ludzie siedzieli w grupkach i rozmawiali żywo. Zastępca dowódcy raz po raz kierował na nią wzrok, jakby była obecna w jego rozmowie z Shadisem.
Nie chciała, być obiektem zainteresowania, ale najwidoczniej natura samotnika przysparzała jej wrogów. Chcąc nie chcąc, pojawiła się zapewne na ustach wielu Zwiadowców od rana. Oczywiście nie licząc feralnej czwórki w stajni.
Nim się obejrzała ktoś usiadł obok niej. Położył talerz z cichym stukiem i bez słowa zaczął jeść. Spojrzała w jego stronę nieznacznie, z zaciekawieniem. Evora pewnie ujadał jeszcze przed kapitanem.
Nieznajomy zbliżył głowę, więc zaczęła odchylać się w bok. Nie zniechęciło to przybysza, by dalej napastować jej przestrzeń osobistą. Kiedy zaczął obwąchiwać Kuro, zerwała się jak oparzona i przeskoczyła ławkę na której siedziała. Patrzyła na niego gotowa do walki, postawą jednak nic nie zdradzając.
- Spokojnie- powiedział ktoś radośnie, przy uchu dziewczyny, opierając rękę na jej ramieniu.- Miche się tak wita ze wszystkimi kadetami- dodała równie radośnie.
Kuro zdusiła w sobie chęć rzucenia kobiety przez ramię, jedyne co zrobiła to odsunęła jej rękę ze swojego ramienia, po czym zrobiła krok by się oddalić.
Miche przyglądał się dziewczynie, aż w końcu na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, następnie odwrócił się w stronę talerza i ponownie zaczął jeść.
- Jestem Hange Zoe! Ciebie jak nazywają?- spytała przyglądając się twarzy Kuro, jakby nie mogła dojrzeć konturów. Z każdą chwilą mrugając nienaturalnie. Poprawiła okulary na nosie, palcem wskazującym i kciukiem trzymając oprawę, i zmarszczyła czoło.
- Kuro- odpowiedziała. Przyglądała się kobiecie. Wreszcie złapała talerz niedojedzonej zupy i ruszyła w stronę kuchni.
- Czekaj!- krzyknęła Zoe.
Kuro z wielką niechęcią przystanęła. Czekała do momentu w którym Hange się z nią zrównała. Razem przekroczyły próg kuchni.
- Nie chciałabyś dołączyć do oddziału badawczego?- spytała w końcu siadając na blacie.
- Nie jestem zainteresowana- padła odpowiedź. Kuro stanęła przy zlewozmywaku i zaczęła myć naczynia, które zdążyły już się zebrać po obiedzie.
- Ale to całkiem ciekawa robota- dodała zachęcająco. Tonem przypominała dzieciaka czekającego na swoją porcje słodyczy.
- Nie obchodzi mnie to- odparła monotonnie, mierząc się z górą naczyń.
- Łapiemy tytanów. Jak może cie to nie obchodzić- zaskomlała Hange.
Kuro zatrzymała się wpół ruchu.
Łapać tytanów?
- Ja mam zamiar je zabijać nie łapać Zoe.
Hange przez chwilę wydawało się przetwarza informacje.
- Tak po prostu?- zawyła kobieta.
- Najlepiej na froncie Formacji Bojowej.
- Na froncie!?- krzyknęła zaskoczona.- Zginiesz!
Kuro wzruszyła ramionami wracając do mycia naczyń. Nie obejrzała się na Hange. Nie musiała się jej tłumaczyć z własnych planów.
- Obyś wiedziała jakie ryzyko podejmujesz- odezwała się po chwili, poważniej. Po minucie słychać było tylko oddalające się kroki.
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...