XXXV

1.5K 129 26
                                    


Niestety, nie była w stanie nawet normalnie myśleć. Zoe rozemocjonowana jakimiś badaniami gadała jej nad uchem, a chłopacy próbowali zagadnąć jakiś innych zwiadowców o wygląd wypraw za mury. Na stołówce znowu było głośno, a ona nie miała żadnej wymówki żeby się wymknąć. Dodatkowo Erwin nadzwyczaj pilnował każdego jej ruchu, jakby tylko czekał aż Kuro spojrzy w stronę wyjścia.

Nieświadomie zjadła wszystko i patrzyła pusto przed siebie. Zacharius złapał za jej talerz i zaniósł go, razem ze swoim, do kuchni. Uśmiechnęła się nieznacznie na ten gest i automatycznie spojrzała na Smith'a, który siedział przed nią. Położył brodę na ręce opartej o blat stołu i przyglądał jej się zadowolony.

- O co chodzi?- spytała nieco zbita z tropu. Zachowywał się co najmniej dziwnie.

- Zaczynasz zwracać większa uwagę na gesty innych osób. Większość zwiadowców jest przychylna nowicjuszom, a ty o dziwo przestałaś wszystkich od siebie odpychać- stwierdził uśmiechając się lekko.

Kuro otworzyła buzie z zaskoczenia.

- Zawsze pułkownik jest taki bezpośredni, czy tylko w stosunku do mnie?- spytała bez entuzjazmu.

- Specjalnie dla ciebie kadecie. Wiem jak bardzo to sobie cenisz- oznajmił uśmiechając się szeroko.

Prawie prychnęła ze śmiechu.

- Kuurooo!- usłyszała krzyk Hange tuż przy uchu.

Skrzywiła się trochę i przewróciła oczami, co nie umknęło Smith'owi. Zaśmiał się serdecznie wstając od stołu i poszedł do kuchni mrucząc coś pod nosem.

- Czego?- spytała zimno Kuro.

- Potrenuj ze mną- zaskomlała młoda pani doktor.

- I tak muszę przejść te twoją rehabilitację, żebyś mogła stwierdzić kiedy zacznę ćwiczyć z pozostałymi.

- Racja!- podniosła palec do góry jakby wpadła na genialny pomysł.- Idziemy ćwiczyć- stwierdziła łapiąc dziewczynę za rękę i kierując się już w stronę drzwi.

- Czekaj no okularnico, dzisiaj przeniesionego trzeba wprowadzić. Miałaś to zrobić- zawarczał Ackerman.

- Dasz sobie radę Shorty!

- Nie będę za ciebie wykonywał brudną robotę.

Nim kapral coś dodał obie były na zewnątrz, blisko linii lasu.

Kuro znowu czuła się nieco znudzona powolnymi ćwiczeniami, które u Haro i Yasu budziły zainteresowanie. Zamiast patrzeć na zwiadowcę prowadzącego ich trening, ciągle zerkali w stronę dziewczyn. Zresztą nie tylko oni.

Pani doktor nie przeszkadzały dodatkowe pary oczu zwrócone na nią, niestety niższa szatynka nie mogła pochwalić się takim wewnętrznym spokojem i w myślach wszystkim odgrażała, oczywiście utrzymując na zewnątrz fasadę spokoju.

- Jak długo będziesz mnie męczyć- spytała wreszcie Kuro.

- Spokojnie ostatnie powtórzenie i możesz iść- odparła Zoe.

Dziewczyna w myślach dziękowała pułkownik, ale przytaknęła tylko i dokończyła ćwiczenia.

Wreszcie razem udały się w stronę siedziby i zobaczyły nadjeżdżające konie. Z jednego zeskoczył Shadis, z drugiego jakiś chłopak. Rozejrzał się dokoła aż jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Kuro. Widząc ją uśmiechnął się i ruszył w jej kierunku.

Dziewczyna była zaskoczona tak bardzo, że nie zdołała zareagować kiedy wyciągnął w jej stronę dłoń.

- Pułkownik Zoe, miło mi poznać. Nazywam się Tomoe Jin.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz