XII

2.1K 188 130
                                    

Nie czekali długo, aż drzwi ponownie się otwarły. Wyszedł z nich niewysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Zatrzasnął cicho drzwi i spojrzał na dwójkę kadetów. Nie okazując emocji zerknął na podkładkę na której leżała kartka.

- Imię i nazwisko- oznajmił zimno.

Kuro równie bez emocji spojrzała na mężczyznę. Po chwili odwróciła głowę w stronę Haro wyczekując jego odpowiedzi. Chłopak pokręcił głową i wstał natychmiast jakby zorientował się z kim ma do czynienia, kładąc prawą pięść po lewej stronie swojej klatki piersiowej.

- Haro Evora- szesnastolatek niemal krzyknął.

Kuro przyjrzała mu się przez chwilę. Wydało jej się, że jest niezwykle spięty jakby zobaczył ducha przed sobą. Kiedy poczuła na sobie wzrok spojrzała w stronę czarnowłosego. Patrzył jej w oczy, dając do zrozumienia, że dziewczyna zachowuje się niestosownie. 

Z ociąganiem wstała i zasalutowała.

- Kuro.- Patrzyła mu w oczy, on jednak wyczekiwał dalej. 

- Pełne imię i nazwisko- stwierdził zirytowany.

- Proszę sprawdzić kartkę, którą trzymasz- stwierdziła spokojnie. Haro dźgnął ją w bok swoim lewym łokciem. Nie spojrzała na niego, nie widziała powodu dlaczego miała być miła dla mężczyzny stojącego przed nimi. Jakiś byle żołnierzyk nie będzie jej ustawiać po kątach. 

- Dziewczynko- zaczął ostro ciemnooki, zbliżając się do niej z szybkością błyskawicy.- W Korpusie Zwiadowczym jestem pierwszą osobą, która będzie dawać ci wycisk, radziłbym zrzucić z tonu i podać pełne nazwisko nim stracę cierpliwość.- Niemal złapałby ją za koszulę, gdyby nie odsunęła się do tyłu.

Kuro była pod wrażeniem, niewielkim, ale jednak. Facet poruszał się szybko, był bliski wyprowadzenia jej z równowagi. Zreflektowała się natychmiast i wyprostowała, stojąc o krok od niego. Ponownie zasalutowała. Zauważyła jeszcze, że Haro spinał się z każdą sekundą coraz bardziej. Denerwował się obecnością tego mężczyzny.

Kim był czarnowłosy, że Evora skakał na każdy ostrzejszy ton w wypowiedzi zwiadowcy?

- Nie mam nazwiska- powiedziała spokojnie, spuszczając wzrok na swoje buty, salutując ciągle. Nie wiedziała z kim miała do czynienia. Musiała się wycofać i mieć na baczności.

Czarnowłosy wydawał się być zatrzymany w czasie, kiedy dziewczyna podniosła na niego wzrok. Nie mrugnął ani razu patrząc na nią z na wpół przymkniętymi powiekami.

- Spocznij- wydusił w końcu. Odwrócił się i odszedł w stronę kilku stołów postawionych po drugiej stronie wejścia. Usiadł na ławeczce. odwrócony do dwóch kadetów tyłem.

- Oszalałaś?!- krzyknął zaskoczony Haro.

- O co ci chodzi?- spytała spokojnie, nie ukazując myśli jakie kłębiły się w jej głowie. 

- Przecież to Levi Ackerman! Jeden z najlepszych zwiadowców- gestykulował stojąc przed nią.- Ty na prawdę chcesz zginąć- dodał nagle. 

- Co to ma do rzeczy?- westchnęła siedząc z opartą o ścianę głową, dokładnie jak Evora zanim pojawił się Levi.

- Jest z podziemia, krążą plotki, że był przestępcą. Dodatkowo w walce wręcz nie ma sobie równych.

- Doprawdy?- Kuro uniosła jedną brew, w geście zainteresowania. Zerknęła w stronę wspomnianego mężczyzny. Może jednak będzie znacznie ciekawiej niż sobie wyobrażała. 

Nim Evora zdążył coś dodać drzwi się otworzyły, a zza nich wyłonili się pozostali kadeci. Ackerman wstał i już z daleka rozkazał zbiórkę. Wszyscy ustawili się, jak uczono ich w Treningowym. 

- Seito?

- Jestem!- odkrzyknął jakiś chłopak.

- Hakai?

- Jestem!- tym razem odezwała się dziewczyna. 

Pozostałych Kuro nawet nie słuchała. Słysząc swoje imię spojrzała znudzona w stronę Levi'a. 

- Jestem- odpowiedziała z westchnieniem. Nie umknęło jej uwadze, że czarnowłosy zmarszczył brwi, choć trwało to zaledwie sekundę.

- Wasz dzienny plan od dzisiaj wygląda tak: śniadanie godzina siódma do ósmej; ósma trzydzieści sprzątacie stajnie i swój sprzęt na błysk. Będę was sprawdzać. Koło piętnastej stawiacie się na obiad. Szesnasta trzydzieści macie trening na sprzęcie do trójwymiarowego. Macie być gotowi o tej godzinie na placu. Dwudziesta ostatni posiłek. W zależności od dnia ćwiczenia mogą się zmieniać, będziecie informowani na bieżąco. Zrozumiano?- wzrok prześlizgnął po wszystkich kadetach.

- Tak jest!-  krzyknęło jedenastu kadetów.

- Spytałem, czy zrozumiano, kadecie- zwrócił się do Kuro.

- Tak jest- odpowiedziała spokojnie. Nie widziała sensu w wydzieraniu się z samego rana, jak robiła to reszta kadetów. 

- Świetnie. Rozejść się- powiedział stojąc przed nią i patrząc prosto w oczy. Kiedy chciała ruszyć w stronę budynku zatrzymał ją.- Zostajesz Kuro.

Wiedziała, że do tego dojdzie. Zawsze miała problemy z respektowaniem hierarchii. Odkąd tylko pamiętała pakowała się przez to w problemy. W treningowym Kimesagi uwielbiał ją za to karać. 

- Skąd jesteś?- spytał tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Kuro mrugnęła raz, potem następny, aż w końcu dotarło do niej pytanie.

- Nie z podziemia- oznajmiła wymijająco.

To zaskoczyło Ackermana na kilka sekund, nie dał jednak tego po sobie poznać. Oczywiście wprawne oko Kuro wyłapało nieznaczną zmianę, udała jednak, że jest nieświadoma jak bardzo Levi był spięty.

- Możesz odejść- stwierdził w końcu.

Skinęła głową i weszła do budynku. Nie zdążyła zrobić kilku kroków, kiedy poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Bardzo szybko zadziałał instynkt i złapała napastnika za dłoń, naciskając na kciuk zaczęła wyginać go w nienaturalnym kierunku. W ten sposób po chwili siedziała osobie na plecach z jego, lub jej, wygiętą w tył ręką.

- Kuro, to ja!- krzyknął Haro. 

Wzdychając pod nosem puściła go i wstała. Nie oglądając się za siebie udała się do stołówki.

- Czekaj!- usłyszała za sobą. Przewróciła oczami, na myśl, że prawdopodobnie to z nim będzie spędzała swój wolny czas w Zwiadowcach. Upierdliwy dupek.- Dostałaś opieprz?- zainteresował się.

- Nie- odpowiedziała zaskoczona. Sama spodziewała się bury, a tu nici.

- Ale ci się upiekło. Mówią, że jest bardzo brutalny i nie lubi braku dyscypliny.- Zmierzył ją od góry do dołu i z powrotem. Szedł tuż obok.- Czego u ciebie jest akurat pod dostatkiem.

- Nie pozwalaj sobie gówniarzu- powiedziała do siebie pod nosem. 

Haro zaśmiał się szczerze. 

- Spójrz na siebie, z nas dwóch to ty tu najbardziej wyglądasz jak gówniarz. Ile ty masz wzrostu? Metr czterdzieści? Kurduplu?

- Metr pięćdziesiąt osiem, a spróbuj mnie tak nazwać jeszcze raz, a urwę ci jaja- dodała bez emocji patrząc na niego znudzonym wzrokiem.

Evora zmarszczył brwi, ale nic nie dodał. Dopiero po chwili wrócił do swojego usposobienia.

- Bez obaw. Kapral wygląda na niewiele wyższego od ciebie. Może dlatego ci się upiekło. No wiesz, stwierdził, że musicie się trzymać razem. Niscy rządzą i te sprawy.

- Z twoich ust wycieka absurd za absurdem. Przestań tyle paplać.

- Małe dziewczyny są seksowne, gdybyś pytała mnie o zdanie. Można...

- Nie pytałam- ucięła go wpół zdania. Jego tok myślenia zaczynał błądzić w rejony, które Kuro nie chciała się zapuszczać. Szczęściem weszli do jadalni, więc mogła uniknąć dalszej rozmowy. Na jakiś czas miała spokój. 


Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz