XXII

1.8K 159 19
                                    

Kuro westchnęła zrezygnowana. Nie pozostawało jej nic innego jak iść posłusznie za Ackermanem. Odczepiła linki i ruszyła bardzo powoli próbując zwiększyć między nimi odległość. Chciała się zastanowić w spokoju nad swoją obroną, którą będzie musiała przedstawić w gabinecie pułkownika. Pytanie jednak, co zrobiła nie tak?

- Kazałem ci nie kombinować- powiedział nie odwracając się w jej stronę.

Przewróciła oczami, ale przyspieszyła nieznacznie kroku.

- Kapralu!- krzyknął zwiadowca, którego głos roznosił się wcześniej w lesie, a który próbował wciąż zlokalizować Ackermana.- Wreszcie pana znalazłem. Pułkownik Erwin prosi o pana obecność- oznajmił biegnąc w ich stronę. Wyglądał na bardziej zmęczonego od Kuro mimo iż przebiegł tylko odległość dzielącą budynek siedziby od lasu, no i trochę potruchtał między drzewami. Gdy zasapany zrównał krok z Levi'em zasalutował przełożonemu szybko i niezdarnie. Z kaprala wydobyło się niekontrolowane tch na ten widok, przez co Kuro nie omieszkała jeszcze raz przewrócić oczami. Ostatnio miała problem z kontrolowaniem swoich oczu. Uczucie wzmagało w obecności Levi'a.

- Ciamajda- oznajmił ostro.- Naucz się poprawnie salutować. Jutro masz się u mnie stawić po śniadaniu- rozkazał. Jego głos ciął niczym brzytwa, ale wyrzuty był z jakichkolwiek emocji.

Kuro uniosła brwi. Mogła przyglądać się zachowaniu kaprala bez skrępowania i zauważyła, że w stosunku do niej wydawał się być bardziej zirytowany. Jakby jej obecność wprawiała go w zły humor.

Nie ufał jej.

- Tak jest!- zakrzyknęła kolejna ofiara Ackermana. Chłopak zwolnił nieco kroku i zrównał go z Kuro. Zerknął na nią zaciekawiony. Jego buzia już otwierała się z zamiarem wygłoszenia jakiegoś bezsensownego pytania.

- Nie trudź się- powiedziała zrezygnowana. Kolejny nadpobudliwy idiota chciał do niej zagadać. Miała tego po dziurki w nosie, a nawet jeszcze nie spędziła tygodnia w korpusie.

- Ale...- zaczął.

- Mam to gdzieś- oznajmiła patrząc na niego ostro. Zamknął się niemal od razu. Przynajmniej chwila spokoju przed burzą.

Po przekroczeniu drzwi budynku chłopak poszedł w innym kierunku zostawiając ją sam na sam z rozwścieczonym kapralem. Nie przeszkadzało jej to, ale wolała uniknąć rozmowy ze Smithem. No i tu się pojawiał problem bo była pewna, że Levi jej tego nie odpuści.

Mijając kolejne korytarze i wspinając po schodach zbliżali się do gabinetu Erwina. Z każdą chwilą zastanawiała się jaki popełniła błąd, że Levi ubzdurał sobie jakiś dodatkowy cel w jej pobycie w Zwiadowcach. Musiało umknąć jej coś ważnego, co było oczywiste dla niego.

Wreszcie stanęli przed drzwiami za którymi znajdował się blondyn. Ackerman zapukał raz i wszedł niemal natychmiast do środka.

- Kuro rusz ten tłusty tyłek- zakomenderował nawet nie poświęcając jej spojrzenia. Wyglądało na to, że chyba chciał ją po prostu obrazić. Nie bardzo rozumiała jak działają te wszystkie przytyki więc niewiele myśląc weszła za nim do pomieszczenia.

- Levi, świetnie, że jesteś. Chciałem z tobą porozmawiać o...O! Kuro. Jeszcze lepiej. Świetnie się złożyło, że oboje przyszliście w tym samym czasie.

- Mogę najpierw o czymś z tobą porozmawiać?- zapytał Ackerman, gdy Erwin okrążał swoje biurko razem z naręczem papierów.

- To może poczekać. Najpierw muszę cię poinformować o przydziale, bo zaraz przyjdzie Hange i będzie mnie nękać o nowych kadetów- wskazał głową jedyną dziewczynę w pokoju.

Kuro nie wiedziała dlaczego Hange tak bardzo sobie ją upatrzyła i miała tego już po dziurki w nosie. Już wybrała swoje miejsce w Formacji. Na samym jej czele. Oko w oko z tytanami.

- Na tej ekspedycji będziesz w drugiej linii razem z Oddziałem Badawczym. Masz ich wspomóc, ale co najważniejsze przestrzec Zoe przed pochopnymi ruchami. Ostatnio ciągle rozprawia o badaniach. Naciskam też Generała Shadisa na zmianę formacji, będziemy musieli się dwa razy bardziej postarać. Kuro, jeśli chodzi o ciebie przydzieliłem ci już kapitana Keiji'ego. Bardzo łatwo go znajdziesz. Wysoki i dobrze zbudowany. Zgłoś się do niego jeszcze dzisiaj.- Obrócił się w stronę biurka żeby przejrzeć jeszcze jakieś dokumenty, aż zorientował się, że kapral nie wychodzi. Kuro wręcz przeciwnie, była już w połowie drogi do drzwi.

- Moment, a sprawa tej oszustki?- spytał w miarę spokojnie czarnowłosy. Założył znowu ręce na piersi i czekał na odpowiedź pułkownika.

- Oszustki?- zainteresował się Smith. Obrócił się do nich przodem i oparł tyłkiem o blat biurka.

- Nie jest tym za kogo się podaje- stwierdził Levi.

- To znaczy?- ciągnął za język Erwin.

Ta rozmowa obierała dziwny kierunek.

- Manewr wykonała na poziome co najmniej oficera. Nawet ja bym tego nie dokonał. Żaden kadet nie jest w stanie wykonać tak perfekcyjnego uniku, którego w dodatku nie uczą w Treningowym. To ma być jakaś twoja gierka? Ma mi przypominać o tym piekle, czy o co ci chodzi?- spytał ostro. Teraz dopiero zauważyła, jak bardzo był spięty.

- Nie rozumiem. Kuro na sprzęcie do trójwymiarowego jest poniżej przeciętnej według Kimesagi'ego.- Spojrzał na nią sceptycznie.- Podczas treningów też nie wykazywała wyższego poziomu.

Zaskakujące, jednak Smith nie wykazywał takiego samego zainteresowania jej „spektakularnym" unikiem.

- Jedyne w czym jest taka dobra to walka wręcz. Ma potencjał w innych aspektach, ale wymaga wielu treningów.- Po zastanowieniu dodał z nieznacznym uśmiechem na twarzy- przecież już o tym rozmawialiśmy. Tłumaczyłem ci, że każdy kadet jest potrzebny, a ze względu na podobne umiejętności w walce, chciałem żebyś to ty pomógł Kuro osiągnąć bliski twojemu poziom. Nie zrobi ci krzywdy, jak to się miało podczas sparingów na Treningowym- zaśmiał się pod nosem. Prawdopodobnie na wspomnienie jednego ze szkoleniowców, z którymi miała przyjemność demonstrować ćwiczenia.

- Tch.

Ackerman nic więcej nie powiedział, obrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Dźwięk jeszcze chwilę rozbrzmiewał w uszach. Wreszcie odezwał się pułkownik.

- Coś ty zrobiła tym razem?- zawarczał opierając ręce na biurku i zaciskając dłońmi blat. Próbował się uspokoić, aczkolwiek jego brwi pozostawały zmarszczone. Upiorny widok.

- To co zwykle. Nieporozumienie. Zaatakował mnie z jakiegoś powodu, nawet nie wiem dlaczego. Zwyczajnie się broniłam- odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy.

- Kłamać to ze mną, ale nie mnie. Zapamiętam to sobie- dodał spokojniej, jednak z przestrogą.- Możesz odejść- stwierdził uśmiechając się nieznacznie.

Zasalutowała, na co jego uśmiech się poszerzył, w końcu wyszła. Z cichym kliknięciem zamknęła drzwi i odetchnęła głęboko.

Uniknęła kolejnej kary.

Zostało tylko wykonać te, które zdążyła nazbierać. Przy okazji unikając Levi'a Ackermana, przyczynę wszelkich ostatnio kłopotów. 

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz