I

5.6K 285 50
                                    

Przebudziła się na kamiennej podłodze. Wnętrze przypominało więzienną celę i w zasadzie opis nie odbiegał zbytnio od faktycznego przeznaczenia. Potężne drewniane drzwi z żeliwną kratą zastępującą okno, a także mały otwór pod samym sufitem również okratowany. Warunki jak dla wysokiej klasy przestępcy. Prócz tych kilku szczegółów pomieszczenie nie posiadało żadnego wyposażenia oprócz wiadra, do którego Samira miała załatwiać swoje potrzeby, jak się szybko domyśliła.

Przeciągnęła się powoli słysząc jak kilka stawów wydaje ciche dźwięki niezadowolenia. Nie wiedziała, co stało się dnia poprzedniego, ani dlaczego przebywała w tym zimnym i pozbawionym światła miejscu, ale przynajmniej pierwszy raz od dawna się wyspała. Nie przypominała sobie takiego pomieszczenia w miejscu gdzie mieszkała, przez co doznała dziwnego uczucia w brzuchu. Rozglądnęła się jeszcze, aż zrozumiała, że nic jej to nie da. Potarła o siebie rękoma, żeby się choć trochę rozgrzać, dmuchnęła w nie ciepłym powietrzem. Czuła jak chłód wgryza się w jej ciało. Miała na sobie niewiele ubrań, spodnie do kolan, cienkie buty z materiału z utwardzaną podeszwą i bluzkę na krótki rękaw. Tylko to w czym wyszła rano. Nagle uświadomiła sobie, że wieczorem wracała do sierocińca, wtedy urwał jej się film.

Usłyszała kroki odbijające się echem po pomieszczeniu tuż za drzwiami. Spojrzała w stronę kraty w drzwiach i zobaczyła tam parę oczu wpatrujących się w nią. Wstała chwiejnie nie wiedząc, na co powinna się przygotować. Odsunęła się bardziej pod ścianę przeciwną do patrzących oczu. Jeśli ten ktoś będzie chciał jej zrobić krzywdę będzie miała więcej czasu żeby zareagować.

Człowiek za drzwiami nie spuszczając z niej oczu wsadził klucz w zamek i przekręcił. Samira wzdrygnęła się lekko słysząc chrobot. Jeszcze bardziej się zatrzęsła gdy drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, a podbijane podeszwy zaczęły stukać o kamienną podłogę. Zorientowała się, że był to mężczyzna, wcześniej nie mogła tego dostrzec, bo postać otaczał cień.

- Jak ci na imię?- usłyszała niski, nieco zachrypnięty głos.

- Samira- odpowiedziała nie spuszczając wzroku z jego szarych oczu. Nie miała zamiaru pokazać, że się boi. Wyprostowała się nieznacznie wciąż będąc czujną. Na ulicy umierają wszyscy, którzy się wahają lub pokazują, że można ich przestraszyć. Samira do nich nie należała.

Przyjrzała się jeszcze na szybko jego ubraniom. Wydawał się mieć wszystko w zadbanym stanie. Nie były to może ubrania ludzi mających stałą pracę w Klorvie, ale nie wyglądał też na biedaka jakim była Samira. 

- Ładne imię. Przyglądaliśmy ci się od jakiegoś czasu.- Samira przez kilka sekund dała po sobie poznać, że jest zaskoczona, otwierając szerzej oczy. Szybko jednak przymrużyła je z powrotem i słuchała dalej.- Jesteś bardzo interesującą dziewczynką. Ile masz lat?- zapytał uśmiechając się przyjaźnie, ale łapiąc się rękoma za plecami. To wywołało alarm w umyśle dziewczyny. Jego ruch wskazywał na to, że mężczyzna coś ukrywa albo ma ukryty cel w tym pytaniu. Nie dała się zmylić nawet temu ciepłemu uśmiechowi. Zbyt dobrze znała takie zachowania. Ci najgroźniejsi udawali przyjaznych. Zachowywali się jak pająki. Dawali chwilę wytchnienia, po czym wpadało się w ich sieci.

- Osiem- odpowiedziała podejrzliwie. Wiedziała, że zrobiła błąd nie ukrywając swojej obawy, ale było już zdecydowanie za późno. Jego spojrzenie lekko się zaostrzyło.

- Świetnie- klasnął w dłonie ucieszony jej odpowiedzią. Wyciągnął do niej dłoń i czekał. Wyglądał na cierpliwego, ale jego spojrzenie stało się jeszcze twardsze. Samira rozważyła ucieczkę, ale nie wiedziała gdzie jest i ilu ludzi może być jeszcze w korytarzu. Spodziewała się, że nawet jeśli ominie mężczyznę ktoś ją w końcu złapie, a wtedy mogła czekać ją okropna kara. Przemyślała na szybko wszystkie możliwości i złapała wreszcie za wyciągnięta przez człowieka rękę.

- Rozważna z ciebie bestyjka- stwierdził ni stąd ni zowąd ciągnąc ją w stronę wyjścia z celi. 

Samira nic nie odpowiedziała idąc za mężczyzną. Rozglądała się po korytarzu, aż zobaczyła na jego końcu oślepiające światło. Tam właśnie się udawali. Kiedy byli coraz bliżej serce zaczęło jej szybciej bić, jakby spodziewała się najgorszego. Spojrzała do góry, na twarz osoby, która ją ciągła, i jej spojrzenie zetknęło się z jego. W odpowiedzi uśmiechnął się próbując podnieść na duchu dziewczynkę.

Omal nie stanęła w miejscu tuż przed wyjściem w światło, ale przełknęła ślinę i przestąpiła niewidzialny próg. Z początku nic nie widziała lecz po chwili dostrzegła dużą, zniszczoną matę po środku podłogi i stojak z bronią na samym końcu pomieszczenia, a także kilkunastu chłopców, dziewczynki i starszych chłopaków.

- Tutaj będziesz ćwiczyć- usłyszała z ust kucającego przed nią mężczyzny. W myślach zaczęła nazywać go Pająkiem, bo wiedziała, że ćwiczenia mają jakiś cel, którego on na pewno nie wyjawi jej w najbliższym czasie.

Poprawił jej bluzkę dotykając ramion i przeczesał jej długie włosy marszcząc nieco brwi.

- Idź poznać nowych kolegów- powiedział popychając ją lekko w stronę grupy dzieciaków.

_________

Parę słów od autora

Za wszelkie nieścisłości z mangą lub anime z góry przepraszam. Gdybyście widzieli rażące (lub nie) błędy proszę dajcie mi znać. Mam nadzieję, że zainteresowałam was pierwszym rozdziałem. Zobaczymy jak dalej będę się z tym toczyć.

Miłego czytania. 

Cover by MagicznaMycha12

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz