XLIV

1K 92 13
                                    

Obudził ją krzyk. Tuż nad ranem doszedł ją odgłos łamania kości. Po chwili już stała i rozglądała się dookoła. Jednego mężczyznę z oddziału dopadł tytan i zmiażdżył swoją wielką łapą. Siedmiometrowe monstrum szczerzyło zęby w uśmiechu unosząc ciało na wpół żywego zwiadowcy do ust.

Kuro zmarszczyła oczy i z wściekłością zaczęła szukać Mino. Ten walczył z jakimś innym tytanem, ale co dziwne nie mógł sobie poradzić. Dziewczyna szybko zauważyła, że trafił mu się odmieniec i to niezwykle sprytny. Keiji'ego nie mogła dostrzec, a zwiadowca który był jeszcze z nimi jakby wyparował.

Nie było nawet czasu żeby założyć sprzęt. Musiała wymyślić coś i to bardzo szybko, albo sama za pięć sekund wylądowałaby w paszczy ludożercy. Jedyne co przyszło jej do głowy to wspiąć się na potwora i załatwić go tak jak poprzedniego.

- Drugi dzień za murem, a ja tu z drugim tytanem się użeram- westchnęła.

Zerwała z siebie zieloną narzutę zwiadowcy i owinęła wokół końca ostrza zapasowego. Drugie ostrze złapała w nieosłoniętą dłoń. Nie miała wiele czasu więc ruszyła w stronę tytana, który przyklęknął by sięgnąć po nią. Próbowała przebiec między jego nogami tak by znaleźć się za nim. Ledwo uniknęła zmiażdżenia gdy próbował ją zatrzymać swoją wielką łapą. Biegła dalej aż znalazła się przy jego kostce. Powoli i ociężale wstawał, zatem musiała szybko działać. Potrzebowała większej siły i prędkości a bez sprzętu było ciężko osiągnąć efekt potrzebny do likwidacji tego potwora. Przebieżką przez park by tego nie nazwała.

Biegła ile sił w nogach aż gdy była blisko jego pięty zrobiła wślizg po trawie trzymając nisko ostrza. U człowieka trafiłaby w ścięgno Achillesa. Dzięki pędowi który wykorzystała podczas wślizgu cięcie było bardzo głębokie. Tytan padł na kolano i złapał się za nogę jakby naprawdę go bolało. Kuro nie traciła chwili, dobiegła do dłoni i wbiła w nadgarstek ostrze niemalże do samego końca. Krew z jej ręki spływała na tytana niczym strumień. Mimo bólu szybko wyrwała broń z cielska stworzenia. Złapała się mocno jego przedramienia i czekała. Tytan uniósł tę dłoń na wysokość oczu i złapał za ranę drugą łapą. Kuro rzuciła się biegiem w stronę dłoni i nim tytan zdążył zarejestrować co się dzieje, z bojowym okrzykiem odbiła się od jego ręki kierując się prosto w kierunku jego twarzy. Nie była pewna czy doskoczy, bo odległość była duża, ale udało jej się dosięgnąć jednego oka. Gdy już zbliżała się do gałki ocznej oba ostrza skierowała tak by uszkodzić ile tylko się da. Musiała jednak działać szybko. Nim tytan ponownie złapał się za bolące miejsce wysunęła nieco ostrza i rozcinając dziwną powłokę tytana na poliku zjechała aż do jego szyi tym samym spowalniając swój upadek. Wtedy przebiegła na kark i cięła tak długo aż go nie uśmierciła. Parę razy musiała odskoczyć, bo próbował jej się pozbyć, ale wreszcie cielsko padło na ziemię.

Dziewczyna dyszała jak nigdy dotąd. Czuła się wyczerpana. Wciąż była na plecach wielkiego stworzenia, ale nie potrafiła się nawet ruszyć. Padła na kolana i przetarła grzbietem dłoni pot z czoła. Nie sądziła, że kiedykolwiek przyjdzie jej walczyć z tytanem niemalże gołymi rękoma. Tego nie uczyli na treningowym.

Spojrzała w stronę Mino, który wciąż nie uporał się z odmieńcem. Z ciężkim westchnieniem podniosła jedno kolano i opierając się ręką o nie wstała. Zachwiała się jeszcze po pierwszym kroku, by już po chwili odzyskać swoją zwinność. Ruszyła najpierw po sprzęt, skoro chłopak wytrzymał tak długo to wytrzyma jeszcze chwilę. Wrzuciła zapasowe ostrza, zapięła co trzeba i pobiegła pomóc. Odmieniec wydawał się bardzo skupiony na Mino, więc nawet się nie zorientował, że inny zwiadowca wskoczył mu na plecy, a jeszcze wcześniej wbił kilka haków w jego skórę.

Nie minęła chwila, a tytan leżał martwy niemal przygniatając sobą Mino. Chłopak dyszał głośno, opierając się rękoma o kolana.

- Myślałem że zginę- powiedział zaskoczony.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz