XLVI

1.1K 104 25
                                    

Mino szybko zasnął. Jego sielanka nie trwała niestety długo. Kilkakrotnie musiał pomóc zwiadowcom, którzy od czasu do czasu pozbywali się wyższych tytanów, a także tych zwracających na siebie zbyt wiele uwagi lub próbujących powalić drzewa. Burza na szczęście powoli minęła, ale noc już nastała, zatem tym razem ich obóz był na gałęziach drzew.

Mimo wielu zajęć, które miał Mino, Kuro nie zostawała sama. Spod w połowie przymkniętych powiek spoglądała na siedzącego naprzeciw niej kaprala. Wyciągnął z kieszeni śnieżnobiałą chustę i zaczął nią wycierać jakiś nóż wyciągnięty gdzieś zza pleców niczym królik z kapelusza. Levi wydawał się być niezwykle zainteresowany swoim zajęciem, jednak zauważyła, że nad czymś się bardzo zastanawiał. Patrzył w ostrze widząc swoje odbicie, ale mógłby równie dobrze na nic nie patrzeć.

Kuro zaczęła mieć wyrzuty sumienia, choć wcale nie powinna. Odwróciła na chwilę wzrok, po czym uniosła głowę tak żeby patrzeć na niebo. Byli na dość wysokiej gałęzi, więc bez przeszkód przyglądała się gwiazdom. Oparta o konar podziwiała piękny nocny widok. Miała szczęście, że Zacharius był o tyle miły, że założył jej dyby z przodu. Mogła siedzieć dość wygodnie.

- Wyjaśnij mi coś- zaczął wreszcie Ackerman.

Dziewczyna wiedziała, że cały ten czas zastanawiał się jak ją spytać, o coś co siedziało cały czas w jego głowie.

- Hm?

- Macie zabić Erwina?- spytał bez cienia zawahania.

Gdy zaskoczona spojrzała, on patrzył na nią ostro. Gdyby była taka możliwość zakrztusiłaby się śliną.

- Skąd ten pomysł?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Jak doskonale stwierdziłaś na początku, wiem jak wygląda życie od tej bardziej niebezpiecznej strony ulicy. Zdaję sobie też sprawę co byłbym w stanie zrobić dla swojej rodziny i pieniędzy, które często są tam warte życie. Zatem zadam jeszcze raz to pytanie i żądam szczerej odpowiedzi- zakomenderował.

- Cokolwiek nie powiem pozostanę w twoim oczach zabójcą którego próbujesz się doszukać.

Patrzyła mu hardo w oczy. Nie zrobi z niej kozła ofiarnego. Wystarczyło, że już była podejrzana o jedną rzecz, której nie zrobiła.

Kapral przyglądał jej się przez dłuższą chwilę bez słowa.

- A on?- spytał wskazując głową Mino walczącego z tytanem, nie był sam w suporcie miał jeszcze dwóch zwiadowców.

Kuro westchnęła. Miała wrażenie, że ostatnio robiła to bardzo często.

- Poznaliśmy się bardzo dawno temu. W slumsach. Przyznam, że nie najlepiej wspominam tamte czasy.- Zastanowiła się.- Jeśli chodzi o kapitana, to był mu oddany. Długi czas myślał, że Keiji'emu się coś stało, a ten drań stchórzył i zdezerterował- zawarczała pochylając się w stronę Ackermana.- Jeśli nienawidzę czegoś bardziej niż niepotrzebnego narażania podwładnych to właśnie tchórzostwa. Może nie jestem wzorem do naśladowania, ale nie cofam się jak ten dupek. Jeśli pozwolicie mu się do mnie zbliżyć to możesz mi wierzyć, że tym razem faktycznie będę próbować go zabić i żadne kajdany mnie nie zatrzymają- zapewniła z ogniem w oczach.

Kapral wydawał się nieco zbity z tropu.

- Chcesz powiedzieć, że rozwaliłaś siedmiometrowca gołymi rękami?- spytał monotonnym głosem, aczkolwiek w jego oczach można było zauważyć jakąś iskierkę zainteresowania.

Kuro chyba po raz pierwszy odkąd była ośmiolatką lekko się zaczerwieniła. Spojrzała w bok żeby uniknąć spojrzenia szarych oczu, które niemal wbijały w nią sztylety.

Bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz