Idąc do wyznaczonego pokoju czuła jednak spokój. Ze zdziwieniem musiała stwierdzić, że największe problemy miała chyba za sobą.
Weszła do pokoju napotykając wyłącznie ciszę. Za grosz nie ufała żadnej z dziewczyn i nie miała zamiaru się z nimi kolegować, zatem nie wierzyła też, że wszystkie śpią. Godzina była jeszcze młoda, co prawda trening mógł się dla niektórych wydawać wyczerpujący, ale wszystkie miały mniej do zrobienia od niej.
Kuro zamknęła za sobą drzwi z cichym kliknięciem i ruszyła w stronę swojego łóżka. Nie napotkała żadnych rewelacji, choć się ich spodziewała. Z cichym westchnieniem położyła się spać tylko w koszuli od munduru, ale sen przyszedł dopiero kilka godzin przed porą na śniadanie. Dziewczyna była niezwykle zmęczona i nie miała ochoty zamartwiać się o zaczepki ze strony przyszłej pani kapitan o pseudonimie królowa pszczół.
Obudziła się praktycznie zaraz po wschodzie słońca. Przyczyną jej pobudki jednak nie był poranny posiłek. Wylano na nią dwa wiadra lodowatej wody. Opuściła gardę i teraz miała za swoje. Kuro wstrzymała powietrze z tego szoku i odliczyła do pięciu. Po chwili powoli opróżniła płuca. Kiedy spojrzała w bok zobaczyła blondynkę trzymającą wiadro i chichotającą na środku pokoju. Tuż obok niej stała najbardziej wygadana z nich, brązowowłosa arogantka, której nigdy się nie przegada.
Spojrzała na nie obie, a potem zerknęła na łóżka Sary i brunetki. Dziewczyny dopiero się obudziły, co mogło znaczyć, że nie miały nic wspólnego z tym niemiłym żartem. Nie musiała ich zatem karać.
Odetchnęła jeszcze raz żeby uspokoić nerwy po czym wstała z zamiarem wytłumaczenia szatynce i jej szefowej, że kolejne tego typu manewry nie przejdą. Wtedy też zorientowała się, że obcięły jej włosy. Praktycznie przy samej głowie. Miała zamiar wytłumaczyć im ich błąd bardzo dobitnie.
W przemoczonym ubraniu zmniejszyła dzielącą ją od dziewczyn odległość. Zajęło jej to mniej niż dwie sekundy, a jeszcze mniej czasu poświęciła na atak. Z racji tego że obie stały obok siebie sprawa była nieco bardziej ułatwiona. Rozpędzona obróciła się bokiem do ofiary i lewym barkiem wbiła w ciało blondynki dodając uderzeniu siły przez wymach prawej ręki. Nim jej koleżanka zdążyła zareagować oberwała zamachniętą pięścią w żuchwę. Królowa pszczół upadła zaskoczona na podłogę, a na nią Kuro, która niby to przypadkiem wbiła jej łokieć w brzuch. Szatynka po uderzeniu upadła głową na ramę łóżka, dopiero po tym przystanku wylądowała na ziemi.
Blondynka skręcała się z bólu, a wygadana arogantka była nieprzytomna. Kuro podniosła się trochę, będąc na czworaka przyjrzała się obu dziewczynom. Blondynka wydawała się dramatyzować, ale z tą drugą nie było najlepiej. Musiała coś zadziałać bo tym razem przesadziła, a nie mogła sobie pozwolić na wydalenie z wojska. Nim wstała Sara wybiegła na korytarz.
- Szlag- wymsknęło jej się.
Spojrzała na brunetkę, która z przerażeniem i przez to jeszcze większymi oczyma przyglądała się Kuro.
Wybiegła zaraz za rudowłosą. Nie wiedziała nawet, co chciała zrobić. W jej głowie było tylko jedno zadanie. Zatrzymać Sarę nim ta zdąży komukolwiek opowiedzieć o wydarzeniach z przed chwili.
Nie udało jej się jednak. Kiedy wybiegła za róg korytarza ujrzała Ackermana rozmawiającego ze wzburzoną Sarą, która niemiłosiernie gestykulowała.
Kuro westchnęła i oparła się bokiem o ścianę.
Znowu on. Musiała mieć jakieś zatargi z Bogiem chyba.
- Prowadź- powiedział głośniej, stanowczo.
Dziewczyna podskoczyła nieznacznie, zaczęła iść omijając z daleka Kuro jakby ta była chora. Levi natomiast nawet na nią nie spojrzał. Przeszedł obok jakby należała do wystroju, który widział już setki razy. Dobry znak, czy zły?
Stała w tym samym miejscu zastanawiając się, czy po tego typu wydarzeniu w końcu ją wyrzucą. W głębi duszy liczyła, że nie. Miała jeszcze tytanów do ścięcia, w więzieniu nie będzie miała takiej możliwości.
- Kuro!- usłyszała krzyk Ackermana.
Dopiero po chwili weszła do pomieszczenia i spojrzała na kaprala.
- Ty niesiesz kadet Hano, ja wezmę kadet Jackson- zakomenderował.
- Która to?- spytała spokojnie.
- Blondynka.
Nie była pewna, ale chyba coś go rozbawiło w całej sytuacji, bo wydawał się nieznacznie uśmiechać przez sekundę. Dziwne.
Wykonała szybko polecenia podnosząc jęczącą blondynkę na nogi. Przełożyła sobie jej rękę za szyją i przytrzymała ją w pasie. Wydawała się być niezadowolona z takiego obrotu wydarzeń.
- Albo to przebolejesz, albo zostajesz na podłodze- Kuro warknęła w ucho dziewczyny. Ta przestała jęczeć głośno i dała się poprowadzić do ambulatorium. Kiedy wylądowała na łóżku, a kapral położył na pryczy obok kadetkę Jackson, jęki Hano ponownie wzmogły. Wprost proporcjonalnie do oddalania się Ackermana.
Kuro nawet nie miała ochoty tego komentować. Parsknęłaby śmiechem, ale zwykle tego nie robiła. Wydawało się takie nie w jej charakterze. Obce wręcz.
- Co się stało?!- zaryczała Hange zbliżając się do poszkodowanych.
- Nieporozumienie- oznajmił Levi zwięźle.
- A czemu jesteś mokra?- spytała Zoe.
Kuro przez chwilę stała nie rozumiejąc o co chodzi, dopiero kiedy spojrzała po twarzach przełożonych zorientowała się, że pytanie było do niej. Wtedy też spojrzała na dół. Nieczuła wilgoci na koszuli, na dodatek zapomniała, że stała przed nimi prawie naga. Zamiast najpierw odpowiedzieć na pytanie założyła ręce na piersiach.
- Brałam prysznic- oznajmiła wreszcie.
Ackerman widząc jej zachowanie spojrzał na leżące na łóżkach dziewczyny. Ani Kuro, ani Hange nie widziały jego twarzy. Zoe zmierzyła na wpół nagą rozmówczynie od dołu do góry uśmiechając się przy tym podejrzanie, jakby zwietrzyła najważniejszą wiadomość na świecie.
- Oh Shorty, nie wiedziałam- zaćwierkała radośnie składając ręce przed sobą i niemal robiąc obrót dookoła własnej osi.
Kuro zastanowiła się przez chwilę, o co chodziło nakręconej pani pułkownik. Spojrzała na kaprala, który nie odezwał się słowem.
- Nie rozumiem- powiedziała w końcu.
- Żeś sobie wymyśliła Four-eye- stwierdził, kiedy Hange zaczęła otwierać usta żeby nakreślić sytuację dziewczynie stojącej w mokrej koszuli.
Zoe zachichotała głośno, kończąc śmiech niczym złoczyńca.
- To się nie dzieje naprawdę- oznajmiła ni stąd ni z owąd Hano.- Zostałam pobita, a wy w najlepsze gadacie- oburzyła się.
- Cicho tam tu się ważne rozmowy odbywają- stwierdziła Doktor patrząc na Kuro niczym na obiekt swoich następnych badań.
- Kadet Kuro ze mną. Four-eye przestań śnić na jawie i weź się do roboty.
Obie kobiety posłusznie wykonały polecenie Ackermana, choć Zoe dopiero po kolejnym napadzie radości i niezliczonej ilości krzyków w rodzaju „Go Shorty".
Kiedy wyszli z ambulatorium kapral się zatrzymał. Stojąc do niej tyłem powiedział:
- Nie licz, że ujdzie ci to na sucho. Jeszcze się zastanawiam jaką najboleśniejszą karę z możliwych ci przydzielić. Na tę chwilę idź się ogarnąć. Niedługo śniadanie, a masz jeszcze okna do umycia.- Po tym stwierdzeniu ruszył w stronę swojego pokoju.
--------------------------------------
Od Autora
Chyba przyszedł czas na podziękowania. Dobiliśmy 6000 wyświetleń. Jesteście super. I z tego co widzę Bez uczuć zajmuję 575 miejsce w kategorii Fanfiction. Wszystko dzięki moim cudownym czytelnikom. Nigdy nie pomyślałabym, że wam się spodoba wymyślona przeze mnie historia. Jestem pod wrażeniem tak miłych komentarzy.
Dziękuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/85464964-288-k384813.jpg)
CZYTASZ
Bez uczuć
FanfictionŻycie Kuro to ciągła walka, nawet ze samą sobą. Kiedy pojawia się nowa ścieżka, którą może podążyć poświęca jej nawet własne życie. W końcu nie ma innego wyboru. Sneak peak - Taa, oczywiście wierzę.- Przewróciła oczami gdy spojrzał na nią, marszcząc...