~ 15 ~ Do czego ci niby mój mąż?

449 45 41
                                    


Potrząsnąłem głową starając się wypędzić złe myśli z mojej głowy. Nie mogłem teraz się zasmucać. Musiałem w końcu wyglądać, jak szczęśliwy, dumny i przede wszystkim bogaty właściciel największej firmy transportowej w Korei Południowej. Trudna rola, ale miałem nadzieję, że chociaż troszkę jej podołam. Ta jasne, chłopak, który nawet nie skończył studiów stał się nagle miliarderem, którego wszyscy znają. Chyba tylko mój ojciec był na tyle głupi, żeby w to uwierzyć.

- Przestań tak myśleć. - warknąłem sam do siebie w głowie. - Nie popadaj w głęboką depresje. Masz iść do przodu, a nie się cofać - wyszeptałem tym razem pod nosem i w końcu wsiadłem do drogiego samochodu, ruszając do centrum, ponieważ tam mieściła się restauracja, którą zarezerwował Jungkook.

Nie wyobrażacie nawet jak mój humor się poprawił, gdy po paru minutach znalazłem się na miejscu, patrząc przy wejściu na ojca, który rozglądał się w niemałym zdziwieniu po elegancko i bogato ozdobionym wnętrzu. Ah, to będzie przemiła rozmowa. Jak dobrze, że chociaż ubrał garnitur, bo wstyd. Jihyun ma jednak za dobre serce. 

- Witaj, ojcze. - przywitałem się cicho z rodzicem, udając, że rozmawiam z kimś przez telefon. - Tak, na jutro muszą być wszystkie formalności. - warknąłem. - Ale posłuchaj, miałeś to zrobić wczoraj, tak? - powiedziałem już spokojnie. - No właśnie. Pogadamy jutro. Pozdrów żonę i dzieciaki Jungsun. - pokazałem tacie palcem, że ma jeszcze chwilę poczekać. - Tak, tak - zaśmiałem się. - Pozdrowię Jungkooka. No to pa. No cześć. - udałem, że się rozłączam. - No to... czego chciałeś?

- Synu... - odchrząknął, spoglądając na mnie ze zdziwieniem. - Zmieniłeś... się.

- Serio? - uniosłem brew w geście szoku. - Jihyun mówi, że jestem taki jak zawsze. Który z was kłamie?

- W sensie... Z wyglądu i tak dalej, a zresztą ta restauracja... Wow...

- Tak, tak. Mąż mi polecił, ale we Francji w podobnej restauracji było trochę lepiej. - machnąłem ręką. - Nie mówię, że tu jest źle. W końcu często tu gospodaruje.

- Francja? - szok wstąpił na jego twarz, ale szybko się otrząsnął. - Czyli musi ci się powodzić w życiu

- A jak myślisz? - westchnąłem ciężko. - Bardzo mi się powodzi. Dzięki Jungkookowi, który jako jedyny we mnie wierzył tak do samego końca. Jihyun i moi przyjaciele zresztą też mnie wspierali. Ale to nie ważne. Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać? Streszczaj się. Dzisiaj lecę do Włoch w sprawach służbowych.

- Potrzebuję pomocy - widać było, że ciężko mu to przeszło przez gardło. - Chodzi o Boram i jej dziecko.

- A co mi do nich? - uniosłem brew w zdumieniu. - Puściła się to teraz ma problem. Wiedziałem, że tak będzie. Nie udało ci się wychować ani jej ani Minhyuka. Ale dobra. W czym miałbym niby ci pomóc?

- Potrzebuję Jungkooka - wziął głęboki oddech i spojrzał się na mnie z pewnym wyrazem twarzy. - On może uratować honor naszej rodziny.

- Do czego ci niby mój mąż? - zacząłem się w środku trząść. - I o jakim honorze ty mówisz? Straciliśmy go, gdy odszedłeś do przez lata ukrywanej kochanki, parę lat później było głośno o mojej próbie samobójczej, a na koniec wyszło na światło dzienne bestialskie zgwałcenie mnie. Przyznaj, że chodzi ci tylko o honor tej smarkuli! - podniosłem głos.

- Nie chodzi! Ona dostała zasłużoną karę za nieodpowiedzialność! - on również się zdenerwował. - Chodzi o nasz honor. Jungkook naprawdę może nam pomóc.

- W jaki niby sposób, wytłumacz mi to. - warknąłem w stronę rodziciela. No kurwa, kto by się nie zdenerwował.

- Może się podać jako ojciec dziecka - mruknął, zaciskając usta.

- Co kurwa. - syknąłem wnerwiony. - O czym ty pierdolisz?!

- Nie wiemy kto jest ojcem! - przeczesał nerwowo swoje włosy. - Nie mogę dopuścić do tego, żeby nie było w rubryce ojca dziecka! A zresztą, to bardzo możliwe, że Jungkook jest ojcem!

- Nieprawda! - oburzyłem się. – Jungkook nie spał z Boram!

- To niby z kim uprawiała seks, skoro ciągle o nim gada? - uniósł brew.

- Przestań! - wstałem, łapiąc go za ubranie i nastawiłem rękę, żeby mu przywalić. - Skąd takie podejrzenia!?

- To są moje podejrzenia - burknął, odsuwając się ode mnie. - I on jest dla mnie jedyną osobą, która mogła zostać ojcem dziecka.

- Skąd w ogóle ten pomysł?! - naprawdę nie mogłem się opanować. - Wiedz o tym, że może i nie miałem Jungkooka i Boram cały czas na oku, ale Jungkook by mi tego nie zrobił.

- Mhm - mruknął, przewracając oczami. - Cokolwiek powiesz, niedługo się o tym przekonamy.

- O czym ty mówisz? - zmarszczyłem jeszcze bardziej brwi. - Chyba nie chcesz robić testów na ojcostwo?

- Porozmawiam z Boram jeszcze raz, będę miał na uwadze twoje słowa i będę ją obserwował - wyjaśnił. - Zauważę, gdy zacznie kłamać. Jeśli będziesz miał racje, złożę oficjalnie przeprosiny dla Jungkooka. Ale na razie inaczej nie mogę myśleć.

- Powiedz Boram, że chce się z nią widzieć. Jutro. - warknąłem. - Niech przyjdzie do domu mojego i Jungkooka. Adres dobrze zna.

- W porządku - pokiwał głową. - Jeśli nie będzie chciała przyjść, osobiście ją tam przyprowadzę.

- No ja mam nadzieję. Jak chcesz to dzisiaj jeszcze wyjaśnię wszystko z Jungkookiem, ale jestem pewny tego co mi powie. - spojrzałem na niego jeszcze raz. - A ja głupi myślałem, że może jednak powiesz mi "przepraszam". Nie sądziłem, że nie dość, iż chciałeś zniszczyć mnie to teraz, chcesz również zaciągnąć na dno miłość mojego życia. Nienawidzę cię, wiedz o tym. A teraz przepraszam. Spieszę się na prywatny odrzutowiec.

- Miłej wycieczki - mruknął, wychodząc jako pierwszy z eleganckiego lokalu.

- Nosz kurwa. - warknąłem pod nosem, robiąc to samo. Przez to wszystko nagle zacząłem mieć małe wątpliwości w sprawie ciąży Boram. Czy to możliwe, że Jungkook mógł być ojcem? Raz wyszli na cały dzień razem. Może Boram go do czegoś zmusiła... - To chore. - mruknąłem, wsiadając do samochodu i odpaliłem silnik. Przecież Jungkook mnie kochał. Posunąłby się do zdrady tylko po to, żebym nie wylądował w wariatkowie? Przecież jak wrócił z Boram do domu to za żadne skarby nie chciał bym wybrał psychiatryk, no i zaproponował wyjazd z Korei... Możliwe jest to, że chciał o tym jak najszybciej zapomnieć i to był jedyny sposób? Miałem mętlik w głowie i brakowało mi siły na rozszyfrowanie tego wszystkiego. Miałem po prostu dość na samą myśl, że oni mogliby... i to bez zabezpieczenia...

Po tym jak dojechałem do willi, zostawiłem samochód i postanowiłem się przejść trochę po plaży, na której swoją drogą bardzo dawno nie byłem. Musiałem pomyśleć i przygotować się na rozmowę z Jungkookiem, chociaż wiedziałem, że może mi nie wybaczyć oskarżeń jakie na niego rzucę, ale no... ja po prostu musiałem wiedzieć. Poza tym mój mąż i brat pewnie już byli na uczelni, więc siedzenie w domu i zamartwianie się w miejscu, gdzie miałem dostęp do żyletek i noży to był naprawdę zły pomysł.

-----------------------------

To jak, kochani?

Ojca Jimina chcecie: 

Wykastrować

czy

utopić?

Do następnego, ludziki ^*^

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz