~ 58 ~ To jest dziecko Junghyuna

379 31 9
                                    


Perspektywa Jungkooka:

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że ostatni czas był dla mnie zupełną odskocznią od problemów, które miałem. Cały czas chodziłem uśmiechnięty, jakoś o wiele szczęśliwszy i pełen życia. Sam Jimin to zauważył i stwierdził, że udziela się to również jemu po części, więc miałem dużą motywację, żeby utrzymać mój dobry humor na poziomie albo w ogóle go zwiększyć. Miri mi pomógł zdecydowanie przy tym, bo to taka urocza i biała kulka, która mi dawała mnóstwo szczęścia. Tak samo jak Jimin zresztą. On dawał mi go najwięcej.

Nie umiałem już zresztą narzekać na uczelnię, bo miałem niezastąpionych przyjaciół, którymi stali się Minkyung i Jihyun. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, że byli parą, bo skoro oni wytrzymywali moje czułości z Jiminem, kiedy w wolnych chwilach przychodził do mnie to czemu ja nie mogłem? Zresztą byli razem bardzo słodcy i kibicowałem im z całego serca.

Jednak w życiu każdego człowieka pojawiają się również złe chwile, które pewnego dnia i przyszły do mnie. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia czym sobie zawiniłem, że tyle miałem pecha w życiu, ale najwyraźniej musiałem jeszcze poczekać na prawdziwe szczęście. A raczej jego pełnie.

Nie spodziewałem się tamtego dnia żadnych gości, więc kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi, zmarszczyłem brwi i odłożyłem notatki, z których miałem uczyć się do egzaminów. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że "gość", który przybył, miał zepsuć wszystkie moje plany. Na najbliższe kilka miesięcy.

Przed drzwiami spotkałem małą dziewczynkę, która stała zziębnięta, bo była okryta tylko kocykiem. Koło niej leżały dwie torby, a na jednej z nich była koperta z listem w środku. Ale to nadal nie pozwalało mi zrozumieć, co się tak naprawdę tutaj dzieje. Jakiś głupi żart? Może ukryta kamera? Jednak liścik, który otrzymałem, pozwolił mi rozjaśnić sobie co tak naprawdę się dzieje.

Okazało się, że to prawdopodobnie dziecko mojego brata. Matka małej stwierdziła, że nie jest w stanie go wychowywać sama i ja będę lepszym opiekunem dla niej niż ona. Nie wiedziałem szczerze co robić. Ta kobieta pewnie już dawno uciekła. A ja... Byłem kompletnie zagubiony. I czułem jak rozdrapują się stare rany, co bolało chyba najbardziej, ale nie mogłem się rozpłakać przy dziecku, bo nie chciałem jej zdenerwować. Miałem sumienie, dlatego zaprowadziłem dziewczynkę do salonu i dałem jej jakąś kartkę oraz kredki, żeby się czymś zajęła, a ja poszedłem do kuchni, żeby zrobić jej coś do jedzenia. I przy okazji oczyścić umysł.

Po niedługim czasie, usłyszałem głosy trzask drzwi i krzyk mojego ukochanego, który wrócił z poszukiwań pracy. - Skarbie! Wróciłem!

- Poczekaj chwilę, dobrze? - wyszeptałem, wstając z podłogi, a dziewczynka spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Widziałem to cholerne podobieństwo. Najgorsze było to, że była tym samym podobna do mnie.

- Cześć kochanie - przywitałem się z moim mężem, zaraz składając na jego ustach delikatny pocałunek i posłałem mu lekki uśmiech. - I jak ci poszło?

- Mają dzwonić, ale możliwe, że mnie zatrudnią na okres próbny. - oznajmił, pociągając nosem z zimna i ściągając z szyi szalik. - A jak tobie minął dzień?

- Szczerze - westchnąłem, przecierając swoją twarz. - Okropnie. Ale się cieszę, że masz szansę wreszcie gdzieś pracować.

- Kochanie, co się stało? - zapytał zmartwiony, patrząc na mnie.

- Zaraz zobaczysz, tylko się rozbierz - oparłem się o ścianę. - Na pewno będziesz zszokowany.

- Jungkook, powiedz o co chodzi. - wymruczał, pozbywając się z ramion kurtki.

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz