~ 35 ~ Jako mój prezent byłbyś...

549 36 3
                                    

Dwa dni później tak jak było ustalane chłopaki wracali do swoich miast. Zostali u nas do wieczora, ponieważ chcieli jeszcze z nami trochę pobyć. Mój brat musiał wrócić dzień wcześniej do siebie, bo przecież miał studia na karku, a to nie było coś co warto długi czas bagatelizować.

- Dziękuję za wszystko. - wyszeptałem w kierunku przyjaciół, którzy już spakowali swoje wszystkie torby do samochodu Hoseoka. - Na pewno z wami była mniej napięta atmosfera niż zanim przyjechaliście.

- Nie dziękuj - powiedział od razu Yoongi, opierając się o pojazd. - To raczej oczywiste, że przyjechaliśmy. Potrzebowaliście obydwoje pomocy.

- Yoongi ma rację. - odezwał się Jin z lekkim uśmiechem. - Zresztą, czego się nie robi dla własnych dzieci.

Przytuliłem do siebie mocniej Jungkooka i odwzajemniłem minimalnie uśmiech hyunga. - I tak jestem wdzięczny. Nic z tym nie zrobicie.

- Nie będę niczego robił - odparł rozbawiony czarnowłosy. - Jesteś zbyt uparty, nie będę próbował.

- To fajnie. - wzruszyłem ramionami.

- Bardzo was przepraszam za moje zachowanie - usłyszeliśmy niepewny szept ze strony mojego męża. - Ale.. Nie umiem udawać, że jest wspaniale.

- Nie przejmuj się, Jungkook. Rozumiemy cię doskonale. - odezwał się Hoseok.

- Uh, jesteście dla mnie za dobrzy - Jungkookie zaśmiał się niezręcznie. - Dziękuję. Jestem szczęśliwy, że was wszystkich mam - ścisnął mocno moją dłoń.

- Od tego się ma... rodzinę. - wtrącił się Taehyung z miną Spangeboba, który zachwyca się tęczą. - Trochę dziwną, ale jednak rodzinę, braciszku.

- Może już jedźmy? Robi się już późno, ja muszę iść jutro do pracy na rano - mruknął Yoongi. - Nie chcę mi się jechać, ale nie mogę opuszczać pracy.

- Tak, tak, już jedziemy. - oznajmił Hope. - To do następnego spotkania, chłopaki. Mam nadzieję, ze w przyjemniejszych okolicznościach.

- Uważajcie na siebie i napiszcie na grupie jak wrócicie do domu, żebym się nie martwił, proszę - poprosił mój ukochany.

- Jin już nam GPS założył. - zaśmiał się Taehyung, przytulając mnie i Jungkooka. - Więc spokojna głowa. Napiszemy jak będziemy w swoich domkach.

- W razie jakichkolwiek problemów, piszcie, a my coś wymyślimy - dodał uśmiechnięty Namjoon. - Do zobaczenia, chłopaki.

- Oczywiście, do napisania! - pomachałem im, widząc jak cała piątka pakuje się do samochodu i po chwili odjeżdża, na pożegnanie trąbiąc nam jeszcze klaksonem. - To co? Zostaliśmy sami.

- Poprzytulasz się ze mną na kanapie? - spytał, spoglądając na mnie z małym uśmiechem.

- Dwa razy pytać nie trzeba. - wsunąłem rękę pod zagięcie nóg młodszego, a drugą złapałem za jego plecy. Po tym biorąc zwinne męża na ręce, który aż pisnął. - Boisz się mnie?

- Zaskoczyłeś mnie, głuptasie - westchnął. - Nie ma siły, żebym się ciebie bał.

- Za bardzo mnie kochasz. - spostrzegłem z lekkim uśmiechem. - Chcesz dziś zapomnieć?

- Hmm? - spojrzał się na mnie niezrozumiale, ale po chwili się zarumienił delikatnie. - A no to... Um, no chcę.

- Moje cudo. - wyszeptałem, całuję jego oba policzki. - Skoro tego pragniesz to ta noc będzie nasza.

- Chcę sobie przypomnieć funkcje twojego prezentu urodzinowego... Mogę? - zadał kolejne pytanie nieco zawstydzony.

- Nie. - zaprzeczyłem wywołując tym jego zaskoczenie. - Jako mój prezent byłbyś całkowicie zależny ode mnie. Tym razem obaj będziemy zależni od siebie. Wykocham cię mocno, ale z czułością, bo to jej teraz potrzebujesz.

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz