Nie wiem ile minęło czasu, ale w końcu udało mi się nas spakować. Nie wziąłem zbyt wiele rzeczy, bo w końcu nie mieliśmy zamiaru tam nocować, tylko w razie czego jakieś suche ubrania w razie jakiegoś wypadku, apteczkę i różnorodne rodzaje jedzenia. Nie wiadomo co mogłoby nam się przydać, więc dmuchałem na zimne.
Jednak kiedy zszedłem na dół, musiałem jeszcze posprzątać naczynia po śniadaniu Jihyuna oraz Jiwoo. Nie miałem do mojego szwagra pretensji, że sam tego nie zrobił. W końcu po pierwsze, był naszym gościem, no i oczywiście lepiej nie zostawiać Jiwoo samej rano, kiedy jest najbardziej żywa oprócz popołudnia. Nawet się nie skapnąłem, a w pewnym momencie poczułem jak kogoś ręce owijają moją talię, a czyjeś usta lądują na moim policzku. Było to wiadome kto to jest.
- Dzień dobry, kochanie... - wymruczał te słowa w skórę mojej szyi, a następnie westchnął cicho. - Gdzie księżniczka?
- Z Jihyunem - odpowiedziałem, odwracając głowę w jego stronę. - Mogłeś jeszcze spać.
- Nie panuje nad tym, kiedy wstaje. A dobrze wiesz, że drugi raz pod rząd nie potrafię zasnąć. - pocałował z czułością mój policzek. - Co moi brat tutaj robi?
- Ktoś musiał przypilnować Jiwoo, żebym mógł wszystko przygotować na wyjazd - odpowiedziałem, wycierając ręce. - Jihyun zaproponował swoją pomoc.
- Przepraszam, że tak mało ci pomagam... - powiedział starszy nieco zmieszany, opierając się czołem o zgłębienie mojej szyi.
- Nie przepraszaj, pomagasz wystarczająco dużo - obróciłem się do niego i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. - Dzisiaj się tylko uśmiechamy. To jest nasz weekend. Jasne?
- Jak słońce. - uśmiechnął się lekko, przytulając mnie do siebie. - Stęskniłem się. Bardzo mocno.
- Ja też - wtuliłem się w niego i westchnąłem cicho, czując niebywałą ulgę. Przez to wszystko bardzo mało czasu spędzaliśmy ze sobą. Więc te dwa dni to będzie dla nas na pewno odskocznia od rzeczywistości. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, kochanie. - poczułem delikatne muśnięcie na czubku swojej głowy. Uh, jak on mi potrafił poprawić humor. - A jak ty się czujesz? Dajesz radę na studiach?
- Oczywiście, że daje sobie radę - uśmiechnąłem się pod nosem. - Przecież nie mogę was zawieść.
- Skarbie, nie zawiedziesz mnie studiami. Rozwijasz się dla samego siebie. Jesteś wolnym człowiekiem. - pogładził delikatnie mój kark.
- Ale mimo wszystko chcę, żebyś mógł być ze mnie dumny na zakończeniu - wydąłem dolną wargę. - I żebyś mógł powiedzieć "o patrzcie, to mój mąż".
- Z pewnością duma będzie mnie tak rozpierać, że zrobię baner z napisem "Kocham cię, zdolniacho!" - zaśmiał się cicho, po czym cmoknął mój nosek. Możecie mnie wziąć za dziwaka, ale tęskniłem za tym dźwiękiem. Jego śmiech był taki cudowny.
- Tęskniłem za tym - musiałem pocałować go jeszcze raz. - I wiem, że jesteś w stanie to zrobić. Wariat mój.
- I zrobię. Nie po to się męczysz na wykładach, żeby nie mieć takiego dopingu na zakończeniu. - objął mnie dłońmi w talii i przybliżył się do mojego ucha by dodać. - A potem może jakaś nagroda, hm?
Kiedy to usłyszałem, nie sposób było mi się powstrzymać od cichego śmiechu. Zdawałem sobie sprawę co to miałaby być za nagroda, więc cieszyłem się, że to pragnienie mimo wszystko nie minęło. - W porządku. Trudno byłoby mi się nie zgodzić.
CZYTASZ
Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]
Fanfictionpierwszą część usunął wattpad (reupload now) Akcja rozgrywa się trzy miesiące po wydarzeniach z pierwszej części opka, od chwili, gdy Taehyung przypadkiem usuwa grupę "Bystre Tanie Skarpety", zakładając kolejną, której od razu nadaje nazwę "Bystre T...