~ 64 ~ Zmieszali go z błotem...

207 31 2
                                    

Cały tydzień minął szybko i dość spokojnie oprócz tego, że miałem lekkie problemy z zasypianiem przez brak poczucia bezpieczeństwa, które zawsze mi towarzyszyło kiedy Jimin był przy mnie. Malutka Jiwoo to nie było jednak to samo, bo raczej to ja jej dawałem to czego mi brakuje. Nie chciałem jednak mówić o czymkolwiek Jiminowi, żeby nie musiał się o mnie martwić, a ja przynajmniej miałem więcej czasu na naukę. Co prawda chodziłem wtedy zmęczony, ale to i tak się nie równało z zmęczeniem mojego męża. To było bolesne patrzeć jak najważniejsza osoba w twoim życiu wręcz niszczy swoje zdrowie, bo nie śpi tyle ile powinna. Ale co ja mogłem zrobić? Jimin zdecydowanie nie chciał mojej pomocy. Lecz on jej potrzebował. Musiałem z nim kiedyś o tym porozmawiać, ale wtedy kiedy uznam to za odpowiedni moment. Nie chciałem psuć naszego weekendu.

- Jiwoo, cichutko - uciszyłem dziewczynkę, która zaczęła piszczeć szczęśliwa jak sobotniego poranka dowiedziała się o naszych planach. - Tata poszedł lulu po pracy. Potrzebuje lulu. Tak jak ty czasami po zabawie.

- Lulu? - wyciągnęła rączki do góry. - Opa.

- Tak, lulu, kochanie - odparłem, biorąc ją do góry. Na szczęście niedługo miał przyjść Jihyun, żeby zająć się małą, abym mógł na spokojnie popakować wszystko. - Daj buziola tacie.

Malutka zaraz spełniła moją prośbę, klepiąc mnie swoją maleńką rączką po policzku.

- Słodziutka - zaśmiałem się pod nosem i poprawiłem sobie ją na rękach. Nie minęła nawet minuta, a oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. O tej godzinie mógłby być to tylko Jihyun, który przy okazji zawsze "przez przypadek" wpada na śniadanie.

- Witaj, szwagier! - przywitał się radośnie młodszy brat mojego męża. - Jak tam leci życie? - zapytał, całując ucieszoną Jiwoo w czoło, po czy wprosił się do środka mojego domu.

- Jakoś leci - po cichym westchnięciu zamknąłem za nim drzwi. - Jimin odsypia nockę, więc pół tonu ciszej niż zwykle, dobrze?

- Znowu? - Jihyun spochmurniał, ale spełnił moją prośbę. - Mi się wydaje czy on cały czas na nocnych zmianach jest?

- Pracuje cały czas na nocnych - uśmiechnąłem się słabo do przyjaciela, kierując się do kuchni, żebym mógł przygotować coś do jedzenia. - Jadłeś śniadanie?

- Nie, ale jakoś odebrało mi apetyt. - przejął ode mnie małą. - Ten idiota się wykończy, jak tak dalej pójdzie. Nie możesz go przekonać, żeby rzucił robotę i szukał nowej?

- Wiesz jaki on jest - westchnąłem ciężko i wyciągnąłem kilka kromek chleba. - Postaram się z nim porozmawiać, ale mam wrażenie, że to skończy się tylko niepotrzebną kłótnią.

- No to może ja z nim pogadam? - zaproponował, przyglądając się temu co robię. - Jestem jego bratem to może mnie posłucha. Tym bardziej, że jestem na medycynie.

- Dobrze, ale nie dzisiaj ani jutro - poprosiłem go. - Niech odpocznie i będzie w dobrym humorze. Ostatnio brakuje mi go trochę, więc chcę skorzystać z tych dwóch dni w całości.

- No zgoda, ale pamiętaj, że on jest uparty i przekonanie go może zająć dłużej niż jeden dzień. - przypomniał, stawiając Jiwoo na podłodze, bo zobaczyła Miri. - Jakie plany na dziś?

- Pojedziemy nad morze - posłałem mu uśmiech. - Chciałem, żeby Jiwoo zobaczyła chociaż taki kawałek świata. Kiedyś może przejedziemy się gdzieś dalej.

- Blisko macie. W końcu mieszkamy w Busan. - zaśmiał się cicho chłopak, lecz zaraz ucichł. - Kook, mogę o czymś z tobą porozmawiać skoro nie ma Jimina?

- Jasne - pokiwałem głową, spoglądając na niego zmartwiony. - Coś się stało?

- Parę dni przed tym, jak pojawiła się Jiwoo, dowiedziałem się czegoś. - westchnął ciężko chłopak. - Stary zespół taneczny Jimina udzielił wywiadu w znanym radiu. I to może mieć związek z tym, że Jimin musi tak bardzo starać się o jakąkolwiek pracę.

- W sensie? - zmarszczyłem brwi niekoniecznie rozumiejąc to co on powiedział. - Jak może mieć z tym związek?

- Oni tam zmieszali go z błotem, Jungkook. - wymruczał. - Nie wiem czy ci Jimin mówił, ale zespół o niego zabiegał, lecz on nie chciał wrócić, bo zdawał sobie sprawę z tego, że będzie jeździł w trasy, a to oznaczało rozłąkę z tobą.

- Czyli to wszystko przeze mnie? - spytałem cicho po chwili, zaciskając dłoń na rączce od noża. - Teraz muszę tym bardziej mu pomóc. I chyba nawet mam pomysł.

- Mogę wiedzieć jaki? Może pomogę. - Hyun podniósł się z krzesła i podszedł bliżej mnie, opierając się o blat ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami.

- Mój tato może raz się w życiu do czegoś przyda - powiedziałem tylko. - Resztę opowiem ci na którejś przerwie obiadowej. Nie chcę ryzykować, że Jimin zaraz się obudzi - odparłem cicho, dokańczając robić kanapki. - Na pewno nic nie chcesz?

- Chcę. - oznajmił. - Wyjawianie czegoś to wielki wysiłek, przyjacielu.

Zaśmiałem się pod nosem i pokręciłem głową. - Dobrze, zrobię ci śniadanie. Jiwoo i Jiminowi też zrobię przy okazji. Nakarmisz ją?

- Jasne. - pokiwał ochoczo głową. - Uwielbiam tą małą.

- Kto by jej nie uwielbiał - wyszeptałem z uśmiechem, wyciągając odpowiednie rzeczy z szafki, żeby przygotować dla tej trójki jedzenie. Ja sam osobiście nie byłem głodny, zresztą musiałem się zająć czymś o wiele ważniejszym czyli naszym spakowaniem. A Jihyun naprawdę mi pomagał zajmowaniem czymś Jiwoo, inaczej musiałbym pilnować i ją i jakoś nas zapakować, co wydawało mi się raczej niemożliwe. Biorąc pod uwagę oczywiście jej ruchliwość i osobowość. Naprawdę widziałem w niej Junghyuna. 

------------------------

Wiem, nienawidzicie mnie, znów długo nie dałam rozdziału

Niestety nie miałam na razie z czego wstawiać nextów, bo od dłuższego czasu z drugą autorką nie pisałyśmy tego opka, lecz odkryłam, że starczy mi materiału na dwa rozdziały. Jeden dostaliście dziś, a drugi pojawi się jutro bądź w sobotę ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz