~ 20 ~ Co wy tu...

563 43 20
                                    

Po chwili obaj usłyszeliśmy pisk obrzydzenia Boram, która wyszła szybko z naszego domu, a wtedy Jimin oderwał się ode mnie i wyciągnął swoje ręce z moich spodni. - Nie obwiniaj się, Jungkook. - przetarł sobie twarz i oparł się o ścianę.

- Jak mam się nie obwiniać, kiedy nawet nie umiałem się postawić i nawet przez chwilę w to uwierzyłem? - parsknąłem smutnym śmiechem. - Jestem słaby. Teraz to sobie uświadomiłem. Szkoda, że tak późno.

- Ja też w to uwierzyłem przez chwilę, Ona potrafi nieźle zamydlić oczy - westchnął ciężko. - Nie jesteś słaby, jesteś silniejszy ode mnie, skarbie. Tak mi przykro, że mnie poznałeś. Przeze mnie moja rodzina psuje dobrą opinię twojej rodziny...

- Nie żałuję, że cię poznałem - zapewniłem go, siadając na podłodze i odchyliłem głowę do tyłu, spoglądając na mojego ukochanego z małym uśmiechem. - Chodź tu do mnie.

- Kocham cię, Jungkook - wyszeptał, zaraz przyciągając mnie do siebie. - I teraz odpowiem ci na twoje pytanie. Nie zostawię cię. Nawet gdybyś miał z Boram dziecko, odebralibyśmy jej prawa rodzicielskie i razem byśmy je wychowali, bo to by nie była twoja wina, kochanie, że zaszła z tobą w ciążę.

- Wszystkiego się po niej spodziewałem, ale nie tego - wyznałem, wzdychając. - Ja też cię kocham. Najmocniej na świecie.

- Wiem, skarbie.- zaczął czule gładzić moje włosy. - Ale już po krzyku. Wyjaśniło się. Teraz będzie już wszystko dobrze - westchnął, całując mnie w czoło.

- Dziękuję, że jesteś przy mnie - szepnąłem, wtulając swoją twarz w jego szyję. - Dziękuję.

- Nie dziękuj. To normalne, że jestem przy tobie w takich chwilach. W końcu nie bez powodu mam status twojego męża, nie? - zaśmiał się cicho.

- Jesteś moim aniołem i nie komentuj tego, proszę - przeniosłem się na jego kolana, żeby nam było wygodniej. - Wykochasz mnie?

- Oczywiście, że ciebie wykocham. Chciałem nawet na oczach mojej siostry, ale tylko ja mogę patrzeć na twoje nagie ciało - wyszeptał już z chrypą podniecenia na gardle, kładąc swoje dłonie na moich plecach.

- Ono jest w całości twoje - wyznałem cicho z uśmiechem, a on go zaraz odwzajemnił, ściągając z siebie koszulę, która zaraz wylądowała obok nas. - Możesz nas przenieść na dywan? - spytałem szeptem, obserwując zaraz jak chłopak kiwa głową i podnosi nas do góry, żeby położyć mnie plecami na miękkim, a także puszystym materiale, który wcześniej rozłożył, kiedy posadził mnie na kanapie i następnie przeniósł mnie na niego, a on sam mógł zawisnąć nade mną z czułym i pełnym miłości wzrokiem. Byłem pewien, że wszystkie słowa, które wypłyną z naszych ust przez następnych kilka minut, będą całkowicie szczere. I z pewnością poczuje się doceniony.

Jesteś piękny.

Kocham cię, skarbie.

Ja ciebie też.

Mój najwspanialszy.

Jesteś moim własnym, prywatnym cudem.

Nie miałem okazji słyszeć piękniejszych dźwięków jakimi były nasze sapnięcia, jęknięcia, a także czasami mlaskanie przez pocałunek. Dzięki temu byłem pewien, że obydwu nam jest przyjemnie i nie chcemy tego przerywać za żadne skarby. Kochałem to jak się mną zajmował, to jak się do mnie uśmiechał i to z mojego powodu, to jakimi pocałunkami mnie obdarowywał i spojrzeniami jakimi mnie obdarzał. Po prostu kochałem go jak wariat. I to jak z czułością całował moje ciało po skończonym stosunku, wychwalając je jakbym był jakimś bóstwem. Co robił za każdym razem, nawet w tamtym momencie.

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz