- Szczeniaczku... - usłyszałem bełkot Hoseoka, który miał twarz umalowaną markerem. Niezmywalnym, hehe. - Czy ty jesteś szczęśliwy w swoim ciele?
- Naprawdę... - czknąłem - ciekawe pytanie. - poprawiłem swoje duże plastikowe oksy, które miałem na nosie. Były całe zielone z wielkimi czerwonymi, również plastikowymi, szkiełkami. - Ale nie wiem. Ja w ogóle jestem w swoi ciele?
- Chyba. - odpowiedział mruknięciem. - Yoongi, uderz go. Jesteś najbliżej. - tu koń miał rację. Ja i Yoon siedzieliśmy na kanapie, Namjoon tańczył z drinkiem w dłoni i zamkniętymi oczami wolny taniec, a Hoseok stwierdził, że przytył i robił chwilę pompki, lecz po jednym powtórzeniu opadł na podłogę i tak sobie od tamtej pory leżał.
- Dobra - po chwili poczułem jak mnie czarnowłosy uderza mnie w tył głowy. - Już. A w ogóle - usłyszałem jak Yoongi zaczyna się śmiać. - Musimy Jimina i Namjoona do wody wciągnąć.
- Ja nigdzie nie idę. – prychnąłem, pocierając miejsce uderzenia. - Czuję się trzeźwy i to wcale tak bardzo nie bolało.
- Nie jesteś trzeźwy, Jimin-ssi - stwierdził rozbawiony Namjoon. - Jungkook cię wykopie z łóżka. Ja idę pod wodę.
- Nie idź, bo będziesz mokry i Jin będzie zły. - zaśmiałem się, sięgając po butelkę z tequilą.
- Głowę tylko będę miał mokrą - mruknął, po czym ruszył do łazienki, żeby otrzeźwieć.
- Jimin tobie już starczy - powiedział Yoongi, zabierając mi butelkę. - Jesteś w chuj pijany. A chłopaki już wracają.
- Skąd wiesz? - zaśmiałem się, sięgając tym razem po Jack'a Daniel'sa
- Sms'a dostałem od Jina - westchnął, zabierając mi kolejną butelkę. - Stop. Jungkook będzie na ciebie zły.
- Luz, ojciec. - uniosłem ręce w geście obrony, z minutę później śmiejąc się, gdy zobaczyłem mokrego Namjoona. - A ciebie to ręcznik opuścił czy może kran uciekł i woda się na ciebie rzuciła?
- Słuchaj, może jestem cały mokry, ale czuję się o wiele bardziej trzeźwy - stwierdził. - Idę się przebrać.
- Mogę jeszcze trochę soju? - zapytał nagle Hoseok, który wszedł do salonu z dużą miską. Kiedy on się podniósł z podłogi?
- Ty możesz - Yoongi wskazał głową na stół. - A ty idziesz do łazienki i się ogarniasz - mruknął chłopak, odkładając na bok butelki. - Nie mam zamiaru słyszeć gderania Jina hyunga ani Jungkooka.
- Nie musi iść. - westchnął Jung, który zaraz po tych słowach wylał na moją głowę lodowatą wodę, która była zawartością wiadra.
- Ty chory pojebie! - odskoczyłem z kanapy, zaraz odrzucając na bok okulary, ponieważ do moich oczu dostała się ciecz.
- Boże, Jin hyung nas zabije - jęknął czarnowłosy. - Szybko weźcie ręczniki i wycierajcie to!
- Em, Yoongi... - zaczął Hoseok. - Chyba już nie musimy...
- Co tu się stało? - usłyszałem zszokowany głos mojego męża. Cholera. - Czemu Jimin jest mokry?
- Jebany koniu! - warknąłem podniesionym głosem. Zaraz ze złości otrzeźwiałem. - Wiesz, że to moje ostatnie suche ubrania były?!
- I tak śmierdziały alkoholem. - wzruszył ramionami. - Nie warcz na swojego hyunga.
- Uciekaj. - wyszeptałem, patrząc na niego z mordem. - Uciekaj daleko poza Seul. Jesteś moim przyjacielem, więc skorzystaj z szczerej chęci uratowania twojego życia.
CZYTASZ
Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]
Fanfictionpierwszą część usunął wattpad (reupload now) Akcja rozgrywa się trzy miesiące po wydarzeniach z pierwszej części opka, od chwili, gdy Taehyung przypadkiem usuwa grupę "Bystre Tanie Skarpety", zakładając kolejną, której od razu nadaje nazwę "Bystre T...