~ 67 ~ Namalujmy naszą córeczkę!

195 31 16
                                    

Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu, żeby pozbierać wszystko do jednej torby, dlatego mogłem szybko dołączyć do moich najukochańszych. Zrobiło się już naprawdę zimno, ale zdążyłem ukraść Jiminowi jedną z bluz, więc tylko troszkę narzekałem na doskwierającą dość mocno temperaturę. Cieszyłem się, że Jimin się mnie posłuchał i okrył się jednym z koców, drugi kładąc na ciałku Jiwoo oraz Miri, który przytulił się do malutkiej. Kiedy usłyszał, że wchodzę do samochodu, od razu się poprawił, żeby włączyć silnik i ruszyć prosto do domu.

Przez to, że w środku było zupełnie odwrotnie niż na dworze, powoli zacząłem przysypiać, ale twardo się trzymałem. Droga do naszego domu nie była jakoś specjalnie długa, ale liczyliśmy się z tym, że trochę może minąć zanim zawitamy na naszym podjeździe. Jimin jechał powoli, bo sam był już trochę zmęczony i nie chciał spowodować jakiegokolwiek wypadku. Dlatego wolał być wolniejszy, ale bezpieczniejszy. Tak go nauczyłem.

W trakcie jazdy Jiwoo zasnęła. Wcale jej się nie dziwiłem. Trochę się pobawiła z Miri, było jej zimno. Ale potrzebowała trochę świeżego powietrza, więc ani trochę nie żałowałem, że zrobiliśmy sobie tą małą wycieczkę. Obiecałem sobie, że jak tylko będziemy mieli obydwoje więcej wolnego to zabierzemy ją do Seulu albo Daegu, żeby zobaczyła trochę więcej świata.

- Jestem zmęczony już - westchnąłem, siadając koło mojego męża na kanapie. Położyliśmy Jiwoo do łóżeczka, żeby mogła trochę odpocząć po naszej małej wycieczce. A Jimin w tym czasie zrobił nam po kubku pysznego kakao. - Ale dobrze, że masz wolne i mogę się nacieszyć swoim przystojnym mężem.

- Ja też się z tego cieszę, kochanie. - pocałował mnie w skroń i podał mi ciepły napój. - Gdyby nie morze, które dziś mnie nie lubiło to dzisiejszy wypad byłby moim ulubionym. Tak to jest drugi w kolejce.

- Masz rację, morze dziś wyjątkowo dało ci popalić. – zaśmiałem się cicho i upiłem łyk ciepłego napoju, czując się bardzo bezpiecznie w ramionach mojego męża. Bardzo mi tego brakowało.

- Na szczęście jutro wynagrodzisz mi to co dziś zrobiło morze. – zamruczał radośnie do mojego ucha, lekko je przegryzając. Przez ten czyn, ja sam automatycznie zagryzłem swoją wargę i westchnąłem z przyjemności. – Mój słodziak...

- Tylko twój. – przekręciłem głowę i szybko cmoknąłem jego usta. – Wiesz co Jimin? Dawno nie malowaliśmy wspólnie.

- Kochanie, proponujesz mi coś? – zapytał z uśmiechem, a ja zaraz skinąłem radośnie głową. – No dobra, więc jaki masz plan?

- Namalujmy naszą córeczkę! – pisnąłem , odkładając kubek z napojem na stolik. Nagle poczułem przypływ energii. Trzeba było z tego skorzystać! – To jak?

- Niech będzie. – zgodził się starszy i zaczął pić swój ciepły napój, wgapiając się telewizję. Nieco nie rozumiejąc co robi, wydąłem dolną wargę i zasłoniłem mu widok na ekran sprzętu. – Ale teraz? – otworzył szerzej oczy, a ja tylko szeroko się uśmiechnąłem, wyciągnąłem z jego dłoni kubek, odkładając go koło mojego i wstałem z kanapy, ciągnąc ukochanego za sobą. – No czekaj, no! – uniósł lekko rozbawiony głos.

Zauważyłem jeszcze kątem oka, jak szybko pilotem wyłącza telewizor i pozwala mi się ciągnąć w kierunku naszej pracowni. Byłem tak bardzo podekscytowany! Jak tylko namalujemy obrazy przedstawiające naszą malutką córeczkę, zaraz będą wisieć koło tych malunków przedstawiających mnie i Jimina!

- Kookie... Może ja namaluje Miriego, a ty Jiwoo? – zapytał mnie nagle ukochany, kiedy siedzieliśmy już przy sztalugach, przygotowując miejsca pracy do malowania. Mogłem bez niczego stwierdzić, że wyszedłem za człowieka, który posiadał wspaniałe pomysły!

- To dużo lepszy pomysł od tego mojego, więc się zgadzam. Cała nasza rodzinka będzie zaraz tam wisieć. – wskazałem z uśmiechem na ścianę i westchnąłem zaraz cicho. – Mam nadzieję, że nie popsuje tego obrazu, bo nasz córeczka jest za śliczna...

- Kochanie, masz wielki talent, więc z pewnością świetnie namalujesz naszą księżniczkę. – puścił mi oczko i sięgnął po ołówek. – Malujemy na wyznaczony czas czy tyle ile potrzebujemy?

- Tyle ile potrzebujemy. Muszę namalować malutką bez presji czasu. – poprosiłem z delikatnym uśmiechem i sam sięgnąłem po ołówek. – To jak? Zaczynamy?

- Oczywiście. – zaśmiał się cicho i zaraz obaj zaczęliśmy przejeżdżać ołówkami po płótnach, żeby zrobić szkic.

Czasami spędzenie czasu z ukochaną osobą nie musiało opierać się na czułościach i rozmowach. Wystarczyła obecność naszej drugiej połówki, nawet jeżeli nie odzywaliśmy się słowem. Miłość unosiła się w powietrzu i była coraz bardziej widoczna z każdym przypadkowym spotkaniem się naszych spojrzeń i nieśmiałych uśmiechach. Czułem się w takich chwilach jak zakochana licealistka, a przecież byłem kochającym mężem, ojcem i studentem. Jednak nie dziwiło mnie to jak reagowałem wraz z ukochanym na takie momenty. Z tym facetem wszystko było możliwe, ponieważ nasza miłość sama w sobie była wyjątkowa.

Jimin skończył swoją pracę przede mną, ale nie było w tym nic dziwnego, gdyż użył tylko białej, czarnej i czerwonej farby, a także kapkę brązowej. Siedział spokojnie, czekając aż ja również dokończę swój malunek, ale z czasem zaczął się nudzić. Co jak co, ale Jimin nie był zbytnio spokojnym facetem, tym bardziej kiedy miał wolne. W końcu, kiedy zaczął mnie całować po szyi i mruczeć mi różne teksty do ucha, postanowiłem dokończyć malunek naszej córki, dopiero w poniedziałek, kiedy Jimin miał wrócić do pracy. Na myśl o tym robiło mi się smutno, lecz rozumiałem naszą sytuację i to, że mój mąż nie mógł liczyć na więcej wolnego. Miałem jednak nadzieję spędzić ten weekend w taki sposób, że Jimin nabierze siły na następny tydzień. Bardzo się o niego martwiłem. Na szczęście, zasypiając w jego silnych ramionach, chociaż na chwilę mogłem poczuć smak spokoju....

------------------

Większość pisałam sama, więc pewnie zjebałam...

Next powinien być jutro albo pojutrze ;-;

Do następnego, ludziki ^*^

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz