~ 19 ~ Jungkook, nie wygrasz w żadnym sądzie...

580 45 28
                                    

Następnego dnia ranek rozpoczęliśmy bardzo przyjemnie. Zmęczeni po wyczerpującym seksie, nadal w pewien sposób ogarnięci tym wspaniałym uczuciem, nie mieliśmy ochoty wstawać z łóżka, dlatego przez dobrą godzinę zostałem obdarowywany ogromną ilością pieszczot, oczywiście ze wzajemnością. Rozpoczął je Jimin, budząc mnie subtelnymi, a także sprawiającymi, że niemal drżałem na całym wiele z przyjemności pocałunkami na moim ramieniu, które zostało odsłonięte poprzez odsunięcie materiału koszuli, którą na mnie wczoraj założył. Jak z bajki.

Jednak ta bajka musiała się skończyć, a my musieliśmy wstać, żeby się ogarnąć przed przyjazdem jego siostry, której mam nadzieję utrę zadowolony uśmiech z jej twarzy. Byłem w stanie zrobić wszystko byleby zobaczyć jak gotuje się ze złości przez to, że jej "okropny" brat posiadł jej obiekt westchnień w każdym tego słowa znaczeniu. W tym momencie mogłem powiedzieć, że jestem diabłem, ale ja po prostu nienawidziłem Boram i jej złość sprawiała, że się cieszyłem. Była irytująca, miałem ochotę zwymiotować jak tylko mnie dotknęła, ale za jedno byłem jej wdzięczny. To tak naprawdę dzięki niej wzięliśmy ślub tak szybko, sprawiając, że staliśmy się z Jiminem najszczęśliwszymi ludźmi, którzy stąpali po tej okrutnej planecie.

Ale to nie znaczy, że ją polubiłem nawet w jednej tysięcznej procenta. Mogłem być jedynie jej wdzięczny, bo za dużo złego zrobiła, żebym mógł jej wybaczyć. Albo chociaż zacząć nad tym myśleć. Nie była mi do niczego potrzebna, w razie gdybym potrzebował czegoś od rodzeństwa mojego męża, mam przecież Jihyuna, który stał się dla mnie niezastąpionym przyjacielem.

- Co ci się tak moje ramiona spodobały, co? - spytałem rozbawiony, kiedy siedziałem pomiędzy nogami Jimina, a ten zaczął obcałowywać mnie tak jak tego ranka, gdy mnie budził. Nie, że narzekałem, bo było wspaniale.

- Masz w tym miejscu wrażliwą skórę. Widzę przecież jak reagujesz. - wymruczał cicho, nawet nie starając się oderwać swoich cudownych ust od mojego ciała.

- Nie zaprzeczę - bo to była najprawdziwsza prawda. - W sumie to chodzi bardziej o twoje usta, bo są cudowne i to nie chodzi o to, że mam tam wrażliwą skórę.

- Masz ją wrażliwą na całym ciele, a najbardziej... - wsunął rękę w moje spodnie i zaczął gładzić moje podbrzusze. - tu i troszeczkę niżej...

- Mhm... - wyszeptałem, opierając swoją głowę na jego ramieniu. - Kontynuuj.

- Chcesz dopiec mojej siostrze, która zaraz tu będzie czy chodzi ci bardziej o mój dotyk? - zaśmiał się lekko, przenosząc swoje pocałunki na moją żuchwę, a jego dłoń zsunęła się minimalne niżej.

- Jak przyjdzie to jej dopiekę, teraz chodzi o dotyk - uśmiechnąłem się lekko, wzdychając pod nosem. To było naprawdę cudowne.

- Mam nadzieję, że jednak powie w końcu prawdę. - załapał mnie za męskość masując ją. - Nie sądzisz, że znów powinienem się ubrać jak właściciel firmy Venon? Moja siostra jeszcze powie ojcu i będzie po przedstawieniu..

- No to w takim razie chodź - z trudem to powiedziałem, bo w końcu nie chciałem tego przerywać, ale cholera, były sprawy ważne i ważniejsze. No i było mi trudno, bo musiałem się powstrzymywać od pojękiwania, ale nie zawsze się to udawało. - Musimy cię zrobić na to samo bóstwo. Ja też muszę siebie zrobić.

- Czekaj... skoro i tak się przebieramy to dlaczego mam nie skorzystać? - zaśmiał się, przyspieszając ruchy swojej dłoni do maksimum.

- Ty korzystasz? - wydusiłem, zaciskając jedną ze swoich dłoni na jego kolanie. Byłem tak cholernie blisko, a to tylko dlatego, że tak bardzo mnie pobudził! Bezdusznik. - Wspaniały poranek, teraz to, potem mniej przyjemna część dnia i seks wieczorem? - uniosłem brew, kiedy próbowałem doprowadzić swój oddech do porządku. Przy tak wspaniałym orgaźmie, graniczyło to z cudem.

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz