Uwierzcie mi albo nie, ale było mi naprawdę wytrzymać te dwa tygodnie do świąt. Nie mówiłem nic Jiminowi, że jednak myślę o tym prezencie, bo nie chciałem wyjść na jakiegoś idiotę, ale byłem naprawdę ciekawy! No co może być czymś białym, małym i czymś co mi się spodoba. Ten ostatni warunek był raczej najłatwiejszy do spełnienia, bo nie byłem wybredny jeśli chodzi o prezenty. No chyba, że ktoś podarowałby mi książkę powiązaną z naukami ścisłymi. Wtedy szczerze wątpię, że coś takiego bym trzymał długo w swoim pokoju.
Oprócz tego prezentu był też wyjazd do Seulu. Całą drogę byłem przyklejony do szyby i podziwiałem widoki. No oczywiście oprócz tych momentów, kiedy spoglądałem na rozbawionego Jimina albo dawałem mu buziaczki, kiedy stawał na czerwonym świetle. Tego się nie dało powstrzymać.
Czułem się jak małe dziecko, które zobaczyło coś po raz pierwszy w życiu i pokochało je od razu. W sumie to skrócony opis mojej osoby w momencie wjazdu do miasta. Zaczynało się robić ciemno i to dodawało uroku widokom, które mogłem zauważyć. Kolorowe szyldy, ogromne wieżowce... Uwielbiałem spokój, ale dla tego miasta byłem zdolny pokochać i harmider.
- Nie wiem jakim cudem jestem taki rozbudzony - powiedziałem do Jimina, kiedy zajmował miejsce na jednym z parkingów. Było to niedaleko mieszkania Jina i Namjoona, więc nie musieliśmy długo nosić naszych torb. Na szczęście! - W innej sytuacji byś musiał mnie budzić wodą.
- Wolę pocałunki. Wiem, że sprawia ci to o wiele większą przyjemność niż zimna woda. - wymruczał skupiony na dobrym zaparkowaniu. - Jak cie się podoba Seul przez szybę?
- Przecież wiesz, że bardzo - odparłem, poprawiając się na siedzeniu. - Śmiałeś się, że mój policzek wygląda jak zgnieciony gniotek, kiedy się obserwowałem.
- Ale bardziej od Busan? W sensie czy stolica podoba ci się bardziej? - zagadnął mnie ze spokojnym uśmiechem, a zaraz potem wyłączył silnik auta.
- Myślę, że bardziej Busan, ze względu na morze i spokój - stwierdziłem. - Tutaj miałbym problem się dostosować. To jest za duże miasto.
- Przecież Busan to równie duże miasto. - dłoń Jimina znalazła się nagle na moim udzie, gładząc je delikatnie. - Ale znamy je całkiem dobrze, więc racja. Tutaj trudno by się było odnaleźć.
- Zresztą mam sentyment do tego miasta przez to, że ciebie tam spotkałem - posłałem mu delikatny uśmiech. - I Junghyun jest tam pochowany. Nie mogę opuścić Busan.
- Nigdy bym nie kazał ci tego zrobić. Zostaniemy tam nawet na zawsze. Chociaż lubię takie podróże po Korei. - wyznał, przysuwając się nieco bliżej mojej twarzy aż poczułem jego ciepły oddech, który sprawiał mi przyjemne uczucie ciepła. - Kocham cię. - mruknięcie wydostało się z jego ust, a następnie przywarły one delikatnie do moich z dłonią, która wplątała się niezauważalnie w kosmyki moich włosów.
- Ja ciebie też - wyszeptałem, uśmiechając się pod nosem, kiedy odsunął się na milimetr, może dwa. - Cieszę się, że ciebie mam.
Uśmiech mojego męża się poszerzył, a następny słodki pocałunek został skradziony z mych warg. - Dobra. Mogę tak cię całować bez przerwy, ale musimy iść do Namjina. Pewnie starszy już nas wypatrzył z okna.
- To chodź - odpiąłem swoje pasy, chociaż tak naprawdę też nie chciałem wychodzić z samochodu. Było ciepło i do tego dostawałem swoje ulubione całusy. - Wieczorkiem będziesz mógł dalej mnie całować. Obiecuję.
- Nie musisz mi tego obiecywać. Przecież i tak wszyscy wiedzą, że nie obejdzie się bez czułości pomiędzy mną i tobą. - mężczyzna po wyjściu z samochodu, otworzył bagażnik, żeby wyciągnąć z niego nasze rzeczy. - Szkoda, że nie będzie Tae, Hoseoka i Yoongiego, ale mają swoje rodziny, więc to zrozumiałe.
CZYTASZ
Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]
Fanfictionpierwszą część usunął wattpad (reupload now) Akcja rozgrywa się trzy miesiące po wydarzeniach z pierwszej części opka, od chwili, gdy Taehyung przypadkiem usuwa grupę "Bystre Tanie Skarpety", zakładając kolejną, której od razu nadaje nazwę "Bystre T...