Dwa dni później, stan mojego męża nadal nie ulegał poprawie, ale wiedziałem że to stanowczo za mało czasu na ogarnięcie się po takiej tragedii. Tym bardziej, iż pogrzeb jego brata był jeszcze przed nami i wiedziałem, że to wydarzenie podziała na niego bardzo emocjonalnie. Ale mimo wszystko będę trwać przy nim i go pocieszać, miałem naprawdę wielką nadzieję, że to mu pomoże i... nie będzie musiał ponownie wychodzić z depresji i cięcia się. Junghyun pewnie by tego nie chciał.
Po jak zwykle ogarnięciu całego mieszkania i ugotowaniu dla nas obiadu, postanowiłem trochę porozmawiać z Jungkookiem. Od ostatniej wymiany zdań, zanim mój ukochany się przebrał z mokrych ciuchów, nie za często ze sobą gadaliśmy. Wolał ciszę przy moim boku niż rozmawianie o jego bracie czy innych rzeczach. Potrzebował spokoju, rozumiałem to, ale i tak zaczynałem tęsknić za rozgadanym i uśmiechniętym Kookiem. Chyba to normalne?
- Skarbie... - wyszeptałem, wchodząc do pracowni męża, który siedział na jednym z krzeseł przy sztaludze i z daleka oglądał swoje obrazy, najbardziej się skupiając na tym z jego rodziną. - Wszystko w porządku?
Spojrzał się na mnie i delikatnie uniósł swoje kąciki ust, wyciągając w moją stronę swoje ręce. - Przytul mnie.
Odwzajemniłem jego uśmiech, ale cieplej i bardziej szczerze, podchodząc do niego spokojnym krokiem. - Słodki króliczek. - zgarnąłem go w swoje ramiona i pocałowałem w czubek głowy. - Jak się czujesz?
- Trochę źle, ale jest lepiej - westchnął, wtulając twarz w moją koszulkę. - Moi rodzice mają przyjechać.
- Um, serio? - odchrząknąłem. W końcu jako jedyny z nas dwóch wiedziałem, że moi rodzice przyjaźnili się dawniej z tymi jego. - Wiedzą o tym, iż masz męża, nie?
- Tak - mruknął. - Ale nie są z tego zbyt zadowoleni. Jak zwykle zawiodłem ich oczekiwania.
- Wjebie im, naprawdę. - warknąłem, przytulając go do siebie mocniej. - Może nie przy pierwszym spotkaniu, ale jednak.
- Daj spokój, nie warto nawet - spojrzał się na mnie z dołu. - Już się do tego przyzwyczaiłem i jakoś nie obchodzi mnie to.
- Ale wiem, że wtedy by było lżej ci na serduszku. Za wszystkie twoje krzywdy. - pogładziłem jego policzek.
- Nadal nie warto, oni i tak nie zmienią swojego zdania o mnie - wzruszył ramionami. - Teraz już naprawdę mam tylko ciebie.
- Masz jeszcze mojego brata i naszych przyjaciół, kochanie.- klęknąłem przed nim i złapałem go za dłoń.
- Twój brat mi zjada jedzenie z lodówki - zaśmiał się cicho, przez co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wreszcie. - Nie wiem czy można na niego liczyć.
- Dobra, mój braciszek jest darmozjadem i wnerwiającym glutem, ale potrafi być spoko. - zawtórowałem mu śmiechem.
- Masz rację - pokiwał głową, wplatając swoją dłoń w moje włosy. - Masz takie przyjemne włosy w dotyku.
- A dziękuję. - uśmiechnąłem się, całując jego drugą dłoń. - Piorę je w pralce, a susze na linkach.
- To dziwne, że wyobraziłem sobie to? - spytał cicho, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. - Śmiesznie.
- Tak. A przyklejam tą perukę na mocny klej. - wywróciłem rozbawiony oczami. - W ogóle kochanie. Myślałeś nad zmianą kolorku włosów, hm?
- Nie chcę już szaleć za bardzo, jakiś naturalniejszy, może powrócę do ciemnego brązu - wyznał. - Za starych czasów.
- Nie mam nic przeciwko, bo w każdym kolorku wyglądałbyś ślicznie. - skomplementowałem go.
- Dziękuję - zarumienił się delikatnie. Nic się nie zmienił. Nadal wstydzioszek. - A ty coś myślałeś? - zapytał, zaczynając przeczesywać moje włosy.
CZYTASZ
Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]
Fanfictionpierwszą część usunął wattpad (reupload now) Akcja rozgrywa się trzy miesiące po wydarzeniach z pierwszej części opka, od chwili, gdy Taehyung przypadkiem usuwa grupę "Bystre Tanie Skarpety", zakładając kolejną, której od razu nadaje nazwę "Bystre T...