~ 62 ~ Niektórzy mówią, że jestem niewyżyty

256 32 6
                                    

Mogłem się wydawać dosyć rozkojarzony podczas całej tej zabawy, bo mimo wszystko próbowałem sobie poukładać zdobyte informacje. Było to naprawdę trudne, zwłaszcza kiedy dowiedziałem się, że tak naprawdę to nie była moja wina. To mój ojciec popełnił błąd, którego nie da się już naprawić. Jednak poniekąd byłem mu wdzięczny. Pewnie gdyby tak to się nie potoczyło, nie poznałbym Jimina i moich przyjaciół, za którymi mógłbym skoczyć w ogień. Ale nie przyznawałem się do tego głośno, bo chciałem, żeby był świadomy tego, że mam do niego ogromny żal za to co mi zrobił. Za to rozumiałem moją mamę. W małym stopniu, ale rozumiałem. W końcu nikt nie marzy o wychowywaniu owocu zdrady.

Nie mogłem kompletnie pojąć jak ojciec mógł się zgodzić na przyjęcie mnie pod swój dach, kiedy wiedział, że nie będzie w stanie mnie pokochać. Przysporzyło nam wszystkim to wiele problemu, cierpienia. A zwłaszcza mi. Oni przynajmniej wiedzieli co się dzieje, a ja miałem wrażenie, że to wszystko to moja wina. Musiałem coś zrobić źle, że mnie tak nienawidzili. Okazało się, że po prostu się urodziłem. Tyle wystarczyło, żeby mnie znienawidzić.

- Chcę, żeby ten dzień już się skończył - wyszeptałem, kładąc się na nasze wspólne łóżko po długiej zabawie, która próbowała być dla mnie odskocznią od rzeczywistości. Na chwilę to się udało. Ale na chwilę.

- Lada chwila twoje pragnienie się spełni. - spostrzegł mój mąż z ciężkim westchnięciem. Starszy aktualnie stał przy naszej szafie, starając wybrać sobie dresy do spania, gdyż jedne dziś rano poszły do prania. Jiwoo wylała mu na nie mleko. - A jak się czujesz?

- Jest lepiej, ale byłoby jeszcze lepiej jakbyś mnie przytulił i dał buzi - wyznałem cicho, patrząc na niego z utęsknieniem. - Jeszcze raz cię przepraszam. Za to wszystko.

- Mówiłem, że nie masz przepraszać. - przypomniał, odpinając pasek od swoich jeansów.

- Ale ja się czuję winny i odpowiedzialny za twój zły humor - powiedziałem smutno. - Przepraszam.

- Nie mam złego humoru. - wymruczał, odrzucając spodnie na bok, po zdjęciu ich ze swojego ciała.

- Masz, nie znam cię od dzisiaj - westchnąłem. - Chciałbym, żebyś się uśmiechnął.

- Jestem zmęczony. Nie czuję na ciebie złości. - oznajmił, spoglądając na mnie.

- A przytulisz mnie? - spytałem, próbując jakoś sobie to zakodować w myśli.

- Tak, przytulę cię. - obiecał, naciągając na swój tyłek wygodne dresy. - Mam spać z koszulką czy bez?

- Bez - odpowiedziałem, ściągając z siebie bluzę, bo wiedziałem, że ciepło jego ciała mi wystarczy. Był moim prywatnym grzejnikiem. - Chcesz się dowiedzieć czego się dowiedziałem?

- Czekaj. - mruknął, pozbywając się z ciała koszulki, którą powiesił na oparciu krzesła, po czym rzucił się na łóżko. - Teraz już możesz.

- Moja mama nie jest moją biologiczną mamą - wyznałem po chwili ciszy. - Mój ojciec zdradził ją z jakąś inną kobietą. Nie potrafili mnie pokochać, bo dosyć, że byłem wpadką ojca to jeszcze przypominałem im o zdradzie.

- Co? Czekaj. O czy ty mówisz? - mężczyzna spojrzał w moje oczy ze zmarszczonymi brwiami. - Kochanie, ktoś inny cię urodził?

- Tak - pokiwałem głową. - Oddała mnie ojcu, bo chciała, żebym miał lepsze życie. Ona pochodziła z biednej rodziny. Czy coś takiego.

- Wow... To wręcz nierealne. - nabrał głęboko powietrza. - Po tylu latach.. Nie spodziewałem się.

- Ja też - posłałem mu delikatny uśmiech. - Chciałbym ją poznać. W sensie moją biologiczną mamę.

Bystre Tanie Skarpety 2 |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz