15

25.7K 636 199
                                        

Iskra

Minął tydzień od mojej i Nelly ucieczki na imprezę. Dostałam niezły ochrzan od rodziców. No i od starszego rodzeństwa też mi się dostało. Niefajnie być najmłodszą w rodzinie.

Cóż, dzisiaj sobota, co oznacza początek sezonu koszykarskiego. Nasze Pantery walczą przeciwko Pelikanom z innej szkoły (do której chodziłam wcześniej) z naszego miasta.

W tamtym roku Pantery zdobyły pierwsze miejsce w mistrzostwach międzystanowych. A w tym roku chłopcy zamierzają przetrzymać to stanowisko.

Mimo iż jestem w tej szkole około miesiąca, to dostałam się do cheerleaderek. A jeśli chciałam wystąpić właśnie dzisiaj z ekipą, musiałam w tydzień nauczyć się dwóch układów ( co było dość trudnym zadaniem), ale dałam radę i dostałam się. Przewodniczącą, czy jak kto woli, kapitanką jest przemiła dziewczyna z mojej klasy o imieniu Tiana.

Jest wcześnie rano, koło godziny ósmej, a ja stoję i marznę przed blokiem sportowym, bo szkoła jest zamknięta, a mieliśmy się spotkać tutaj. Przestępuję z nogi na nogę, starając się jakoś ogrzać. Krótka spódniczka i bluza na ramionach daje mało ciepła. Jest strasznie zimno jak na październik.

- Bu! - czuję jak ktoś skacze mi na plecy i prawie mnie przewraca.

- Nelly, co ty wyprawiasz, kobito! - zaczynam się śmiać bo nic innego nie jestem w stanie zrobić.

- A skaczę sobie - uśmiechnęła się. - Czemu nie jesteś w środku?

- Bo nikogo nie ma? - odpowiedziałam na pytanie. - Pani przewodnicząca szkoły, ja nie posiadam czegoś takiego jak klucze i zamarzam. Czy mogłaby pani otworzyć drzwi i pozwolić mi wypić gorącą czekoladę z automatu?

- Och, tak. Jasne - postawiła sportową torbę na ziemi i zaczęła grzebać w torbie. - Kurwa, nie mam ich - spojrzała na mnie.

- Nelly, przestań ściemniać i otwórz te drzwi.

- Ale ja nie mam kl.. - nie dokończyłam, bo ktoś jej przeszkodził.

- Zapomniałaś kluczy.

Pan Styles.

Obie spojrzałyśmy na niego.

- Uf, co za szczęście, że cię mam, tato. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - powiedziała, przykładając dramatycznie dłoń do czoła.

- Głowy byś zapomniała - odgryzł się córce.

- Głowy byś zapomniała - zaczęła go przedrzeźniać, ale tak, że tylko ja ją usłyszałam. Zaczęłam się cicho śmiać.

- Nie jest ci zimno? - Pan Styles zwrócił się do mnie. Przeleciał mnie wzrokiem od stóp do głów, przez co bardziej okryłam się bluzą.

- Troszkę, ale już wchodzimy do sali - zgarnęłam kosmyk włosów za ucho.

Nasza wczorajsza lekcja matematyki wyglądała mniej więcej tak, że przez półtorej godziny trzymał rękę na moim kolanie, albo udzie i ciężko było mi się skoncentrować. Raz się tak nawet zagapiłam, że zapomniałam o jednym minusie, w którymś równaniu i całe zadanie poszło się jebać. Tak, robiłam je trzy razy.

Kiedy Nelly w końcu udało się uporać z zamkiem w drzwiach, pan Styles wręczył córce dwadzieścia dolców.

- Masz, kupcie sobie po gorącej czekoladzie i jakimś rogaliku, czy coś.

- Spoko. Dzięki - Nelly schowała pieniądze do kieszeni spodni i kazała iść za sobą do szatni.

- Do zobaczenia - powiedziałam, przed wejściem do sali.

- Do zobaczenia, Iskro - i drzwi się zamknęły.

***

Jak tam święta?

White wine / Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz