Iskra
Poniedziałek i wtorek w szkole minęły bardzo szybko, bo nic się w nie nie działo.
W środę napisał do mnie Jacob i chciał się ze mną spotkać i wyjaśnić.
Nie za późno? Czemu sobie nagle teraz przypomniał?
W czwartek była kartkówka niezapowiedziana z matmy i dostałam z niej cztery minus. Byłam taka szczęśliwa, że aż postanowiłam ogłosić to w piątek panu Styles'owi.
W piątek zaś w szkole zjawił się Liam. Przyjechał po Nelly po trzeciej lekcji i odwiózł na ostatnią.
- Jedziesz dzisiaj do mnie? W sensie na naukę? - spytała mnie dziewczyna, kiedy nauczycielka biologii była skupiona na odpytywaniu jakieś rudej dziewczyny.
- No. Spakowałam sobie nawet piżame.
- Po co? - podniosła jedną brew do góry.
- No chyba u ciebie zostaję, cnie? - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni o spojrzałam na godzinę w telefonie.
Jeszcze tylko półgodziny do dzwonka.
- Idę dzisiaj do Liam'a, pamiętasz? Mówiłam ci. Wczoraj - oparła twarz na dłoni i zamyśliła się.
- Nie, nie mówiłaś - westchnęłam. - A ja już powiedziałam tacie, że u ciebie nocuję.
- A ja, że u Rose.
- Dobra, coś wymyślę.
- Okej.
***
- Dzień dobry - powiedziałam wsiadajàc do samochodu na tylne siedzenie.
- Cześć - Nelly pocałowała tatę w policzek i usiedła namiejscu pasażera z przodu.
Ja zaś usiadłam z tyłu.
- Cześć - odpowiedział nam pan Styles i ruszył spod terenu szkoły, kiedy tylko zapięłam pasy. - Jak w szkole?
- Dobrze - Nell odpowiedziała pierwsza i wyciągnęła telefon.
- A u ciebie Iskro?
- Um, też dobrze - potarłam swoje dłonie o spodnie i spojrzałam w przednie lusterko. Wzrok pana Styles'a był utkwiony we mnie, ale tylko przez kilka sekund. I mimo to poczułam dreszcze na ciele.
***
Po przepysznym obiedzie ugotowanym przez Nane, Nelly wyszła z domu pod pretekstem zakupów z Rose.
- Gotowa na lekcje z matematyki? - spytał, kiedy otwierał przede mną drzwi od gabinetu.
- Raczej tak - podniosłam jeden koncik ust w górę.
- Widzę, że nie bardzo - zauważył. - Coś się stało? Masz ochotę porozmawiać?
- Nie, nic się nie stało. Tylko.. sama nie wiem - podrapałam się po karku. - Nic.
- Na pewno? Jeśli chcesz możemy nie robić dzisiaj matematyki.. tylko coś innego - zaproponował i zamknął drzwi od gabinetu.
- Naprzykład? - Przygryzłam dolną i oparła się o krzesło przy biurku.
- Naprzykład.. - podszedł do mnie. Był blisko. Nawet za blisko. - Najpierw, kochanie, wypuść tą wargę, bo strasznie mnie dekoncentruje - pociągnął za moją wargę, wypuszczając ją z pomiędzy moich warg.
I powiedzieć, że byłam w szoku, to duże niedopowiedzenie.
- Przepraszam - spłoszyłam się, a moje policzki zabarwiły się na kolor różowy.
Kontakt wzrokowy dalej utrzymywaliśmy o dziwo.
- Nic nie szkodzi. Przecież nie wiedziałaś - posłał mi mały uśmiech.
CZYTASZ
White wine / Harry Styles
Fanfiction- Co ty ze mną robisz, Iskro? - spytał, zaczesując mi kosmyk włosów za ucho. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku, przez co cienkie prześcieradło odkryło moje piersi. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam: - Sprawiam, że wariujesz samemu. 2017,20...