22

23.8K 695 221
                                    

Iskra

Poniedziałek i wtorek w szkole minęły bardzo szybko, bo nic się w nie nie działo.

W środę napisał do mnie Jacob i chciał się ze mną spotkać i wyjaśnić.

Nie za późno? Czemu sobie nagle teraz przypomniał?

W czwartek była kartkówka niezapowiedziana z matmy i dostałam z niej cztery minus. Byłam taka szczęśliwa, że aż postanowiłam ogłosić to w piątek panu Styles'owi.

W piątek zaś w szkole zjawił się Liam. Przyjechał po Nelly po trzeciej lekcji i odwiózł na ostatnią.

- Jedziesz dzisiaj do mnie? W sensie na naukę? - spytała mnie dziewczyna, kiedy nauczycielka biologii była skupiona na odpytywaniu jakieś rudej dziewczyny.

- No. Spakowałam sobie nawet piżame.

- Po co? - podniosła jedną brew do góry.

- No chyba u ciebie zostaję, cnie? - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni o spojrzałam na godzinę w telefonie.

Jeszcze tylko półgodziny do dzwonka.

- Idę dzisiaj do Liam'a, pamiętasz? Mówiłam ci. Wczoraj - oparła twarz na dłoni i zamyśliła się.

- Nie, nie mówiłaś - westchnęłam. - A ja już powiedziałam tacie, że u ciebie nocuję.

- A ja, że u Rose.

- Dobra, coś wymyślę.

- Okej.

***

- Dzień dobry - powiedziałam wsiadajàc do samochodu na tylne siedzenie.

- Cześć - Nelly pocałowała tatę w policzek i usiedła namiejscu pasażera z przodu.

Ja zaś usiadłam z tyłu.

- Cześć - odpowiedział nam pan Styles i ruszył spod terenu szkoły, kiedy tylko zapięłam pasy. - Jak w szkole?

- Dobrze - Nell odpowiedziała pierwsza i wyciągnęła telefon.

- A u ciebie Iskro?

- Um, też dobrze - potarłam swoje dłonie o spodnie i spojrzałam w przednie lusterko. Wzrok pana Styles'a był utkwiony we mnie, ale tylko przez kilka sekund. I mimo to poczułam dreszcze na ciele.

***

Po przepysznym obiedzie ugotowanym przez Nane, Nelly wyszła z domu pod pretekstem zakupów z Rose.

- Gotowa na lekcje z matematyki? - spytał, kiedy otwierał przede mną drzwi od gabinetu.

- Raczej tak - podniosłam jeden koncik ust w górę.

- Widzę, że nie bardzo - zauważył. - Coś się stało? Masz ochotę porozmawiać?

- Nie, nic się nie stało. Tylko.. sama nie wiem - podrapałam się po karku. - Nic.

- Na pewno? Jeśli chcesz możemy nie robić dzisiaj matematyki.. tylko coś innego - zaproponował i zamknął drzwi od gabinetu.

- Naprzykład? - Przygryzłam dolną i oparła się o krzesło przy biurku.

- Naprzykład.. - podszedł do mnie. Był blisko. Nawet za blisko. - Najpierw, kochanie, wypuść tą wargę, bo strasznie mnie dekoncentruje - pociągnął za moją wargę, wypuszczając ją z pomiędzy moich warg.

I powiedzieć, że byłam w szoku, to duże niedopowiedzenie.

- Przepraszam - spłoszyłam się, a moje policzki zabarwiły się na kolor różowy.

Kontakt wzrokowy dalej utrzymywaliśmy o dziwo.

- Nic nie szkodzi. Przecież nie wiedziałaś - posłał mi mały uśmiech.

White wine / Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz