5

28.1K 738 630
                                    

Iskra

Przełknęłam głośno ślinę.

- Dzień dobry, panie Styles - powiedziałam dalej wgapiona w niego. Kiwnął na mnie głową i zwrócił się do córki.

- Cześć, tato - powiedziała, na co on znów kiwnął głową.

Usiadł do stołu i wtedy zaczęliśmy jeść.

- Jak tam w szkole? - pan Styles zwrócił się do mnie. Przełknęłam szybko to co miałam i spojrzałam na Nelly, która wzruszyła ramionami.

- Um, dobrze.

- Jak wam poszła kartkówka z matematyki? Chyba chodzicie na nią razem, prawda? - tym razem zwrócił się do naszej dwójki.

- Prawda. Dostałam pięć - lepiej żebym ja nie musiała mówić o swoich ocenach z matmy.

- A tobie, Iskro? Jak poszło? - spytał, popijając kurczaka sokiem.

- Dostałam trzy - jak na mnie to wysoka ocena z matmy.

- Czemu tak słabo? - a czemu pana to tak interesuje?

- Nie jestem najlepsza z matmy.

Zastanowił się chwilę i spojrzał na swoją córkę.

- Myślę, że Nelly mogła by cię uczyć matematyki.

Nelly nagle przestała jeść i na nas spojrzała.

- Nie ma mowy, tato. Przecież wiesz, że jestem złą nauczycielką.

- A ja złą uczennicą - wtrąciłam się. Wydaje mi się, że tylko pan Styles zwrócił na mnie uwagę.

- W takim razie to ja mogę cię uczyć matematyki - powiedział.

- Co? - Nelly spojrzała na niego.

- Nie chcę się narzucać - powiedziałam w tej samej chwili.

- Nie będziesz. W piątki ci pasuje?

- Um, myślę, że tak.

- W takim razie jesteśmy już umówieni na piątek - kiwnął głową i wróciliśmy wszyscy do jedzenia

***

- Przepraszam za mojego tatę - Nelly odezwała się do mnie dwadzieścia minut po zakończeniu obiadu. Właśnie odbywałyśmy rundkę Sonica na x-boxsie. Tym razem to ona wygrywała, bo wyścigi nie były moją mocną stroną.

- Nic nie szkodzi - odpowiedziałam jej zwykłym stwierdzeniem, którego używa się wtedy, kiedy nie wiadomo co powiedzieć.

Zrobiłam w grze unik przez co bomba, która na mnie leciała, spadła na inny samochód i dzięki temu przeszłam z dziewiątego miejsca na ósme.

- Jeśli nie chcesz przyjść na korepetycje to powiem to tacie. On zrozumie i..

- Nie, jest okej - przerwałam jej. Chciała powiedzieć, czy na pewno, na co znowu jej przerwałam. - Na pewno. spokojnie. Po za tym przyda mi się trochę dodatkowej matmy.

- Ja mogłabym cię uczyć, gdybym naprawdę potrafiła tłumaczyć - Nelly zaczynała robić trzecie i ostatnie okrążenie, a ja dalej byłam w połowie drugiego kółka. - Tata jest dobrym nauczycielem. To on mnie właśnie nauczył matematyki.

- Serio? - spytałam, choć mało mnie to interesowało.

- No, ba. Kiedyś też nie umiałam matmy jak ty teraz - dzięki, Nelly. - A teraz proszę. Rozwiązuję zadania maturzystów - westchnęła kończąc wyścig jako pierwsza i odkładając pada na kolana. - Jeszcze dwa lata mamy do egzaminów, a potem studia, praca i może rodzina.

- Powinnaś powiedzieć 'tylko' zamiast ' jeszcze dwa lata'.

- Dlaczego? - spojrzała na mnie. Jeszcze ostatnia prosta i skończę wyścig na siódmym miejscu.

- Ponieważ zostały nam tylko dwa lata do egzaminów - i obie się zaśmiałyśmy.

A ja skończyłam wyścig na siódmym miejscu.

***

Mała aktywność pod ostatnim rozdziałem 🙁

Komentujcie i gwiazdkujcie 💗

White wine / Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz