Rozdział 9 Nie będę słuchać rozkazów

5.1K 225 22
                                    


Nie miałam już siły poprzedniego dnia dłużej użalać się nad swoją głupotą, a więc położyłam się spać. Wiem mądre posunięcie. Zamiast próbować jakoś się wydostać ja idę sobie spać, ale przez Aarona byłam całkowicie bez życia. Choć jakby nie patrzeć wyssał ze mnie pół życia, aż nadal boli mnie miejsce po ugryzieniu. 

Obudziłam się dość wcześniej, ponieważ dopiero zaczynało świtać. Chciałam wymyślić jakiś plan ucieczki, ale patrząc racjonalnie jak ja mogę stąd uciec. Nie da się o jakimś cudem o wszystkim wie i zjawia się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie przez co ja mam potem kłopoty. Jedyne co mogę chyba zrobić to starać się przetrwać tutaj i czekać na ratunek od mojego brata. Oczywiście się Matt będzie mnie w ogóle szukał, ale chyba jasno dałam mu do zrozumienia, że mam kłopoty i wymieniłam imię tego, który mnie tu uwięził. Mam nadzieję, że słyszał również przez telefon naszą późniejszą rozmowę z Aaronem. Tylko, żeby nie skrzywdzili mojego brata za to, że chciałam go poinformować bo w końcu on chyba nie wie czy chciałam go poinformować czy może już poinformowałam.

Siedziałam na łóżku, gdy drzwi pokoju otworzyły się, a do środka wszedł mężczyzna w podeszłym wieku, średniego wzrostu o czarnych, krótkich włosach. Trzymał w ręku tacę z jedzeniem, którą postawił na stoliku obok łóżka i skierował się w stronę wyjścia.

-Czekaj - zawołałam na mężczyzną na co on się odwrócił

-Wiesz jak się stąd wydostać? 

-Stąd nie ma ucieczki - spojrzał na mnie drwiąco

-Nie mogę tutaj zostać

-Proszę pomóż mi - próbowałam coś wskórać, ale na darmo mężczyzna był nieugięty

-Nie, zostaniesz tutaj tak długo jak zechce sobie tego nasz pan

-To jak mu się znudzę wypuści mnie? - a już miałam cień nadziei

-Nie, raczej zabije - uśmiechnął się szyderczo

-I nie zaczepiaj więcej nikogo ze służby bo jeśli myślisz, że pan się o tym nie dowie jesteś w błędzie on wie o wszystkim - mężczyzna opuścił pokój

I pięknie coraz bardziej moje szanse na ucieczkę znikają. Ja nie chcę tutaj zostać z tym nieobliczalnym wampirem. Ale w tym momencie zastanawia mnie inna rzecz, dlaczego mężczyzna, który przyniósł mi jedzenie mówił o Aaronie ,,nasz pan''. Czyżby on faktycznie był kimś ważnym. Przecież od tak by sobie nie mieszkał w pałacu i nie miał pełno służby. Ciekawe, ale nie będę nawet próbować się go o to pytać bo zaraz się zdenerwuje.

Nie ruszyłam śniadania, a bo ja wiem czy jeszcze go nie otulili albo coś innego z nim nie zrobili. Wolę nie ryzykować, że się otruję i tak się skończy mój żywot. Choć jak nie będę jadła to skończy się on śmiercią głodową, więc w sumie co za różnica i tak zawsze na końcu jest śmierć. A więc postanowiłam spróbować posiłku. Wzięłam mały kęs omletu. Cóż nie czuję się na razie jakoś dziwnie, może jednak nie zrobili nic z moim posiłkiem. 

Kiedy skończyłam śniadanie do pokoju wszedł Aaron, zamknął za sobą drzwi i szedł wolnym krokiem w moim kierunku. Zaczęłam się cofać do tyłu. To już chyba u mnie standardowa reakcja jak tylko go widzę, ale nie chcę by znów mnie krzywdził. Tylko, że jakby cofanie się miało mi w tym pomóc. Jak będzie chciał zrobić mi krzywdę to zrobi, a ja nic nie poradzę i to jest najgorsze.

-Boisz się? - rzucił z sarkazmem w głosie

-Wiesz jesteś dość nieobliczalny wolę nie ryzykować - powiedziałam pół szeptem na co on lekko się uśmiechnął

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz