Rozdział 20 Ratunek istnieje

4.5K 215 7
                                    


Obudziłam się następnego dnia z pełną energią. Otworzyłam oczy ujrzałam, że znajduje się w swoim pokoju w pałacu i czuję się naprawdę dobrze. Nic mi nie dolega, nie boli. Tylko ciekawe jak to w ogóle możliwe, przecież Arcady pozbawił mnie praktycznie całej krwi. Czyżby to była spawka Aarona? Muszę z nim porozmawiać. Udam się do jego gabinetu, gdyż na pewno tam go znajdę. 

Cieszę się, że jednak dotrzymał słowa i nie zostawił mnie, a wrócił. Wiem, że dla niego to zapewne tylko zwykłe słowo, ale nijako, że jest Królem to ważne jest by tych obietnic dotrzymywał. Jednakże dla mnie to coś znaczy, ponieważ mogę mieć już pewność, iż jego słowo nie jest nic nieznaczące. Pod tym względem mogę mu ufać. Lecz tylko jeśli coś obieca. W sumie teraz mogę troszkę powykorzystywać fakt, że jest Królem, ale wpierw rozmowa.

Wstałam z łóżka i wyszykowałam się jak najszybciej. Śpieszyłam się bo nie chciałam, żeby ktoś wszedł przede mną bo wtedy będę czekać dobrą godzinę zanim spotkam Aarona. Choć nie wiem czy już z kimś nie rozmawia. 

Gdy znalazłam już się pod drzwiami gabinetu zapukałam i poczekałam, aż usłyszę proszę, a kiedy tak się stało, złapałam za klamkę i pewnym krokiem weszłam do środka.

-Nie powinnaś odpoczywać? 

-Chciałam z tobą porozmawiać, a raczej podziękować - podeszłam bliżej

-Za co?

-Za ratunek - posłałam lekki uśmiech

-Jestem Królem, a więc logiczne, że muszę dotrzymać danego słowa - odpowiedział ironicznie

-Spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale i tak dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko

-Wy śmiertelnicy jesteście skomplikowani - jego ton głos był obojętny, ale zarazem pełen zdumienia

-A wy wampiry niby nie jesteście skomplikowani? - odwróciłam się na pięcie i opuściłam pomieszczenie 

Ja mam być skomplikowana hm...czyżbym miała przez to rozumieć, że Aaron próbuje mnie zrozumieć? Jeśli to faktycznie okazałoby się prawdą to będę pod wielkim zdziwieniem, przecież on nie interesuje się kim prócz siebie. Chcę z nim jeszcze porozmawiać o tym by go lepiej poznać tak jak Anthony mi proponuje, gdyż uważa, że Król to wcale nie jest zła osoba, ale nie chce z nim teraz rozmawiać. Odczekam trochę czasu, ponieważ jeszcze uzna, że się narzucam i znów jego humor diametralnie się zmieni z dobrego na zły. 

Chciałabym zrozumieć mroczny świat, w którym żyje oraz pragnę zrozumieć otaczających mnie ludzi, a raczej wampirów. Lecz nikt nie chcę mi nic ujawnić na temat swojego dawnego życia, przecież chyba nie urodzili się wampirami? Każdy najpierw musiał być człowiekiem. Takim samym jak ja i tak samo kruchym, więc dlatego tak mnie boli, gdy mówią mi, że jestem bezużyteczna i odnoszą z wyższością. Zdaje sobie sprawę z faktu, że nigdy nie będę traktowana na równi, gdyż oni pochodzą z Królewskich rodzin, lecz nie muszą pokazywać mi, że jestem nic nie warta.

Wróciłam do pokoju po jakąś narzutkę, ponieważ wieczorami bywa tutaj chłodno, a chciałam udać się do biblioteki. Lubię świat książek i czytanie ich sprawia mi wielką przyjemność. Dzięki nim mogę zapomnieć o przykrych zdarzeniach, a przede wszystkim oderwać myśli od Aarona. Zabrałam z pokoju czarną bluzę, którą zaraz zarzuciłam na siebie i już po 10 minutach buszowałam w półkach pełnych książek. Nie myślałam, że znajdę u Króla w bibliotece książki taki autorów jak George Orwell, William Shakespeare, Graham Greene, Jane Austen, Richard Adams czy nawet Stephen King, a więc wybrałam książkę Stephena Kinga pod tytułem ,,Miasteczko Salem" . Kręconymi schodami weszłam na pięterko wyżej, gdzie znajdował się idealny kącik do czytania. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i zagłębiłam w lekturze.

Książka tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło. Miałam już wychodzić z biblioteki, gdy wszedł do niej Aaron.

-Zmrok, a ty dalej w bibliotece? - wszedł schodami wyżej i usiadł na fotelu obok

-Polubiłam to miejsce - uśmiechnęłam się lekko okładając książkę na stolik

-Interesujące - spojrzał na książkę

-Co takiego?

-Jesteś zupełnie sama w świecie wampirów i jeszcze czytasz o wampirach. Czy nie powinnaś mieć nas raczej dosyć - posłał zadziorny uśmiech, a ja zaśmiałam się delikatnie

-Masz rację Królu powinnam, ale chciałabym poznać twoje sekrety - uśmiechnęłam się podstępnie

-Od kiedy interesuje cię moja osoba? Nie zapominaj Bello, że trzymam cię tutaj siłą co robi ze mnie twojego porywacza. Powinnaś się bać, a nie interesować

-I boję się bardzo, szczególnie kiedy twój humor diametralnie się zmienia przez co wyżywasz się na mnie, ale intrygujesz mnie od pierwszego spotkania

-Jestem Królem nie oczekuj ode mnie... - przerwałam mu

-Zdaję sobie sprawę, że jestem bezużyteczną śmiertelniczką. Wiem również, iż nie pałasz miłością do ludzi, ale sam musiałeś być kiedyś człowiekiem i choć trochę mnie rozumiesz - dokończyłam

-Nigdy nim nie byłem, przykro mi Bello

-A wiesz, że swego czasu też wiele czasu spędzałem w tej bibliotece przeczytałem każdą z książek, która znajduje się na tych półkach - rozejrzał się po bibliotece

-Kiedy to było?

-Zanim zostałem Królem, wtedy to miejsce było moją oazą. Spędziłem tutaj prawie całe moje życie

-To ile ty właściwie masz lat?

-300 - spojrzał z pogardą, a może raczej żalem

-Rozumiem, dlaczego uciekasz właśnie tutaj, ale to nie jest rozwiązaniem

-Walcz z przeciwnościami losu - nachylił się nade mną, złapał za podbródek i delikatnie uniósł go tak, abym mogła spojrzeć w jego czerwone tęczówki

-Czy ty wiesz co właśnie mi radzisz?

-Oczywiście - wsunął mi w dłoń sztylet

Chciałam coś powiedzieć, zareagować, ale nie pozwolił mi, złożył na mych ustach delikatny pocałunek

-Zrobisz z tym co uważasz - oddalił się ode mnie, a następnie opuścił bibliotekę

Nie rozumiem go, ale dlaczego mam wrażenie, że jego poprzednie życie prowadziło przez ciernistą i wyboistą drogę. Widać to w jego oczach. Mimo, że gra twardziela oczy zdradzają wszystko. Jego spojrzenie przepełnione jest żalem, goryczą i samotnością. Wiedziałam, że Aaron to specyficzna osoba, ale nie wiedziałam, że aż tak. Poradził mi najpierw bym walczyła z przeciwnościami losu, czyli z nim, gdyż nigdy dobrowolnie nie uwolni mnie z pałacu. Wręczył mi sztylet, który może go zabić. Czy on naprawdę myśli, że będę w stanie go użyć. Wiem, że to byłoby najrozsądniejszym wyjście, ponieważ przynajmniej bym się uwolniła i wróciła do rodziny, ale nie jestem w stanie wykonać czegoś tak okrutnego. Aaron nie zasługuje na to i teraz to rozumiem. Może Anthony faktycznie miał rację, że nie jest złą osobą tylko się pogubił. Dał mi możliwość ucieczki. Jest gotów oddać swoje życie, abym ja się uratowała. Naprawdę pozwolił by mi się zabić? Teraz pragnę zrozumieć go jeszcze bardziej, a przede wszystkim pomóc mu. On jest zły, lecz samotny, dużo przeszedł, dlatego stał się taki bezwzględny. A przynajmniej tak myślę, gdyż jego spojrzenie go zdarza.

Aaron ponoć nie ma serca, ale może powoli je budzę.

Zrozumiałam Króla. A może tylko tak mi się wydaje.


Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz