Rozdział 28 Czas ucieka

3.8K 196 8
                                    


Do ślubu pozostało tylko 24 godziny jak i również do mojego wyjazdu. Opuszczam pałaca w dniu ślubu Aarona, gdyż nie chcę być obecna na ceremonii. Cała służba staje na głowie, aby przygotować wszystko tak jak pragnie ta  żmija, ale jej się nic nie podoba przez co na korytarzu ciągle słychać krzyki oraz panuje nie małe zamieszanie. Moja walizka leży już spakowana przy drzwiach i czeka tylko, aż zjawi się Anthony i ją zabierze. Wtedy będę mogła wrócić już do domu. Choć przykro będzie mi przez całe życie, że wszystko potoczyło się nie tak jak miało.

Zegarek wskazywał godzinę 11, a więc za chwilę powinien zjawić się Anthony, a może raczej powinnam powiedzieć dawny przyjaciel Króla bo nie wiem czy Aaron wybaczy mu fakt, że postanowił razem ze mną opuścić pałac. Trochę zaskoczyła mnie ta decyzja oraz prawdę mówiąc nie spodziewałam się, iż Anthony będzie w stanie opuścić świat, w którym żył od zawsze, aby zamieszkać w moim świecie i wesprzeć mnie w trudnym dla mnie momencie. Doceniam jego poświęcenie i cieszę się, że mogę mieć takiego przyjaciela. Od początku wydawał mi się bardziej szczery, współczujący i troskliwy niż Król. I jak widać nie myliłam się co do niego.

-Proszę - ktoś zapukał do mych drzwi

-Gotowa? - do pokoju wszedł Anthony

-Chyba tak - odpowiedziałam szeptem

-A więc jedźmy. Czas zacząć życie od początku - posłał mi szczery uśmiech

-Jesteś pewien, że chcesz ze mną jechać? W końcu to świat ludzi

-Jestem grzecznym wampirem. Nie wymorduję ci całego miasta w porównaniu do Króla - widzę, że humor mu dopisuje dzisiaj

-Dziękuje za uspokojenie, a więc w drogę mój ty grzeczny wampirze - zaśmiałam się

Anthony zabrał moją walizkę, a następnie opuścił mój pokój jako pierwszy. Ja natomiast zatrzymałam się na chwilę by spojrzeć jeszcze ostatni raz na pomieszczenie, w którym tak długo mieszkałam, gdzie przeżywałam wszystkie swoje złe jak i dobre emocje. Hektolitry wylanych łez, lecz również miliony uśmiechów i spontaniczne pocałunki z tym, który niespodziewanie i całkowicie przypadkiem skradł me serce. Wiele wydarzyło się w tym okresie czasu, ale nie można było nazwać tego normalnym życie, do którego wrócę za kilka godzin. Byłam więziona oraz został mi ograniczony kontakt ze światem. Jedyną osobą, z którą mogłam rozmawiać był Król i czasami wyjątek stanowił jego najlepszy przyjaciel. Tak się nie traktuje żadnego człowieka bo każdy ma prawo do wolności. Jednakże jakaś cząstka mnie będzie tęsknić za tym miejsce i sama właściwie nie wiem z jakiego powodu.

Szliśmy w kierunku schodów, gdy wpadliśmy na Króla i jego narzeczoną, a może raczej żonę, gdyż ślub już nie długo.

-Wyjeżdżacie już?

-Chyba nie myślałeś, że zostanę na twoim ślubie i będę bić ci brawo? - rzuciłam ironicznie

-Nie chcesz zobaczyć jak Aaron staję się moim mężem? - uśmiechnęła się podstępnie

-Nie. Wiesz czas mnie nagli. Wyślę ci prezent pocztą - odwzajemniłam uśmiech, a następnie odwróciłam się na pięcie

Byliśmy już przy samochodzie. Anthony schował nasze walizki do bagażnika. Otworzył mi drzwi od samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera obok kierowcy, czyli koło Anthonego. Widziałam jeszcze jak para zakochanych odprowadziła nas przed główne wyjście. Lecz podejrzewam, iż to wcale nie było w z tęsknoty czy może dobrego serca, gdyż Layla czegoś takiego nie posiada. Chciała mi dopiec i szczerze mówiąc udało jej się to. Na moich oczach pocałowała Aarona, a ten się wcale nie opierał, wręcz przeciwnie. Zaraz...zaraz przecież mówił mi, że jej nie kocha, a ten pocałunek na to nie wskazywał. Może chciał tak samo jak ona by mnie to zabolało. Jeśli tak to udało im się idealnie. Teraz jeszcze bardziej chciałam opuścić to miejsce.

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz