Rozdział 84 Nadzieja powróciła

1.4K 95 3
                                    


Udało się. Przekazałam moje moce i nieważne, że teraz od dziś jestem mu posłuszna. Najważniejsze, że Aaron żyje. Nie musiał mnie ratować, przynajmniej nie musiałabym martwić się o niego. I miałabym pewność, że wciąż byłby sobą, a teraz nie wiem czy to na pewno mój mąż. Moc upadłego anioła zmienia. Sama tego doświadczyłam na początku, ale udało mi się oprzeć mrokowi, który próbował mnie pochłonąć. Liczę, że Król też to przezwycięży. Pomogę mu w tym jeśli mi pozwoli, ponieważ teraz wystarczy jego jedno słowo, a może mnie od siebie odsunąć.

Aaron wstał i podszedł do Alfy. Złapał go za szyję i z całej siły cisnął nim o ścianę. Reszta dziewczyn obezwładniła jego watahę. Zaś moje wilki razem z Andreą i Tanją pilnowały wampirów.

-Czy ty wiesz co uczyniłaś! - krzyknął jeden z wampirów

-Stworzyłam niepokonanego 

-Teraz to pakt z diabłem jest bezpieczniejszy niż spotkanie Króla Wampirów - wtrącił się drugi

Mówią, że stworzyłam potwora. Cóż wierzę w mojego męża i jestem przekonana, że poradzi sobie. I mam nadzieję, że nastąpi to szybko, ponieważ mam jeszcze dług do spłaty, a nie wiem co będę musiała poświęcić by go spłacić.

-Jak mogłaś być tak głupia i dać mu się zniewolić - krzyknął Alfa, ale Aaron zaraz go uciszył

Może popełniłam błąd, ale nie chciałam by umarł. Dalej mam nadzieję, że cząstka prawdziwego Króla w nim wciąż żyje i nie da się zabić przez ciemność.

-Pożałujesz swych czynów. Nie spoczniemy póki cię nie zabijemy! - krzyczał w moim kierunku przywódca wilków

Król odwrócił się w moim kierunku i spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było puste oraz zimne, lecz zarazem przepełnione śmiercią. Muszę przyznać, że przeszły mi ciarki po całym ciele, gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały.

-Zabij go - wydał rozkaz

Wiedziałam, że o to poprosi. Domyślałam się, a gdy tylko odwrócił się w moim kierunku, wszystko było już jasne. Choćbym nie chciała będę musiała wykonać rozkaz swego pana.

-Wyręczysz się nią? Tylko, dlatego by nie ubrudzić sobie rąk

-Według paktu nie mogę cię zabić, ale jeśli uczyni to Bella pakt nie zostanie zerwany

-Aaron jesteś pewny? - starałam się odwieść go od tego pomysłu

-Nie słyszałaś rozkazu? - skarcił mnie spojrzeniem

-Masz zabić przywódcę wilków! - ponowił swój rozkaz

Zmusza mnie słowami, a ja nie mogę dalej się opierać. Coś pcha mnie w kierunku Alfy. Nie chcę, ale nie mam wyjścia. Przeklęta więź. Gdyby nie to nie musiałabym go zabić. Czuję, że gdy już to uczynię nic dobrego nie wyniknie z decyzji Aarona.

Podeszłam do leżącego mężczyzny zabierając wcześniej od Aarona zatruty sztylet. Słyszałam jak dziewczyny w tle prosiły Króla, aby odwołał swój rozkaz i jeszcze raz to przemyślał, ale był nie ugięty. To już nie ten sam mężczyzna. Moc upadłego anioła zmieniła go. Stał się bardziej brutalny, nieugięty oraz nie myśli o przyszłych konsekwencjach.

Uklęknęłam nad przywódcą, zamachnęłam się i wbiłam sztylet w serce. Trucizna w nim zawarta zaczęła rozchodzić się po całym ciele mężczyzny. Przez co z każdą sekundą stał się coraz słabszy. Docisnęłam sztylet tak, aby wbił się jeszcze głębiej. Zanim na dobre pożegnał się z tym światem szepnął mi przed swoją śmiercią, że ta ścieżka mnie zgubi i będę jeszcze zawołać swej decyzji.

Zamknął oczy. Alfa nie żyje.

Upuściłam narzędzie zbrodni i spojrzałam na swoje zakrwawione ręce, a następnie na mężczyznę. Wtedy dotarło do mnie, że zabiłam człowieka. Nie mogę pokazać Aaronowi, że ta sytuacją mną poruszyła. Gdyż w tym momencie on nie uznaje słabości. Wilki zaczęły odgrażać się Królowi i obiecały, że nie spoczną póki go nie zabiją. W momencie, w którym udałoby im się zgładzić mojego męża ja umrę z nim, ale może to dobrze. Po śmierci jednego z nas drugie je potrafiło by sobie z tym poradzić i dalej żyć, a tak jeśli, któremuś z nas pisana jest śmierć odejdziemy razem i nie odczujemy bólu po stracie ukochanego. Lecz tak długo jak działają moce upadłego anioła oraz moje Hekate. Nie ma żadnych luk w naszej nieśmiertelności, a więc nie można nas zabić w żaden sposób.

Aaron kazał wypuścić wilki, darował im życie, ale ostrzegł przed próbami knucia za jego plecami. Wampiry zaś, które mu się sprzeciwiły zabił. Zdradzili swego Króla, a więc nie mają prawa prosić o łaskę z jego strony. Dziewczyny zostały odesłane z powrotem do pałacu Luny, podziękował im za ich lojalność, ale teraz były już wolne. Pałacowa służba zajęła się sprzątaniem bałaganu jaki wytworzył się w głównym holu, a mnie Aaron zabrał na krótki spacer po ogrodzie by móc porozmawiać ze mną na osobności.

Zatrzymaliśmy się koło drzewa, przy którym braliśmy ślub. Wspomnienia wróciły. To był naprawdę wspaniały dzień.

-Przepraszam za ten rozkaz - zbliżył się do mnie po czym położył dłoń na moim policzku, a ja spuściłam wzrok w dół

-Boisz się mnie? - odsunął się ode mnie

-Nie chciałem byś się mnie bała, ale jeśli tak obiecuje ci, że więcej się do ciebie nie zbliżę i nie dotknę, ponieważ nie chcę byś z tego powodu czuła się źle - zaczął się powoli oddalać

Nie mogę pozwolić, aby znów go straciła. Początkowo trochę się bałam, ale to jest mój mąż, kocham go i nie pozwolę by strach decydował o tym czy ma mnie unikać. Wystraszyłam się w momencie, gdy usłyszałam jego rozkaz, ale nie jest prawdą, że się go boję i muszę mu to udowodnić. Bo najgorsze co może być to pozwolić mu myśleć, że został sam.

-Zaczekaj! - podbiegłam do niego, a on spojrzał się na mnie zaintrygowany

-Nie boję się ciebie. Nigdy się ciebie nie bałam i nie chcę byś mnie unikał ani nie dotykał - położyłam jego dłoń na moim policzku i posłałam mu ciepły, szczery uśmiech

-Ale nienawidzisz mnie za rozkaz jaki kazałem ci wykonać - zabrał dłoń

-Nie prawda. Miałeś powód, dla którego go wydałeś. Nie musisz mi zdradzać powodu. Wierzę, że wszystkie twoje decyzje są podparte dobrem. Nie wydajesz nie przemyślanych decyzji

-Jednakże to nie zmienia faktu, że kazałem ci ubrudzić swoje dłonie krwią, która już nigdy się z nich nie zmyje

-Już wcześniej ubrudziłam je krwią - zrobiłam krótką pauzę

-Dla ciebie mogę zabić jeszcze raz i nie ważne jest tu moje sumienie. Pragnę tylko byś zrozumiał, że nie obarczam cię winą za decyzje jakie podejmujesz, ani za to o co mnie prosisz. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Będę trwać u twego boku w dobrych i złych chwilach - ponownie zrobiłam przerwę

-Zresztą od dzisiaj możesz mną rządzić przez co muszę cię słuchać, a wiesz, że to nie wychodzi mi najlepiej - zaśmiałam się

-Kocham cię - pocałował mnie

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz