Rozdział 11 Kara

4.8K 216 10
                                    


TRZY DNI PÓŹNIEJ

Trzy dni temu zostałam zamknięta w zapyziały lochu, gdyż trochę popsułam Aaronowi spotkanie i stwierdził, że trzeba ukarać swoją zabawkę. Oj ja już mu się odpłacę za te lochy. Codziennie rano i wieczorem przychodzi do mnie młoda, blond dziewczyna o imieniu Penny jak się dowiedziałam również jest wampirem, ale różni się od pozostałych. Potrafi współczuć i jest bardzo troskliwa. Myślę, że złapałyśmy ze sobą dobry kontakt. Dała mi nawet kilka porad jak mam postępować z Królem, lecz najczęściej powtarzała mi, abym po prostu go nie drażniła. Dzisiaj rano też powinna do mnie przyjść, ale nie zjawiła się. Czyżby to sprawka Aarona, ponieważ zauważy, że zaczynam powoli łapać zbyt dobry kontakt z Penny. Może zjawi się wieczorem, czyli już niedługo.

Siedziałam, skulona na podłodze i ukrywałam twarz w dłoniach, aby nie było widać moich łez. Choć i tak nikt ich przecież nie dostrzeże bo jestem tutaj zupełnie sama, odcięta od jakiegokolwiek świata.

Gdy ja zajęta byłam wypłakiwaniem się drzwi od mojej celi otworzyły się, a przez nie wcale nie weszła blond wampirzyca, a średniego wzrostu brunet. Otarłam łzy i spojrzałam na niego kątem oka. Zbliżał się powoli w moim kierunku. A ja nie wiedziałam czego on ode mnie chce.

-Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy - ukucnął przy mnie

-Ciężko mi wierzyć w wasze słowa - odpowiedziałam cichym głosem

-Rozumiem, ale zaufaj mi - posłał mi uśmiech

-Zgoda - pokiwałam niepewnie głową

-Jestem Anthony, prawa ręka Króla i jego przyjaciel - i ja mam mu zaufać jak to pomocnik Aarona, nigdy

-To on ma przyjaciół? Hm...ciekawe - wyszeptałam sama do siebie, ale mężczyzna najwidoczniej to usłyszał bo uśmiechnął się na moje słowa

-Wiem, że pewnie ciężko ci w to uwierzyć, ale ma - mrugnął do mnie

-Po co tu przyszedłeś? Gdzie Penny?

-Aaron kazał mi do ciebie przychodzić bo stwierdził, że Penny łatwo przeciągniesz na swoją stronę

-Wiedziałam

-Co z niego za... -chciałam dodać idiota, ale zatrzymałam się w połowie zdania bo jeszcze mu powtórzy i będę musiała go znów oglądać bo na pewnie się tu zjawi

-Egoistyczny, bezduszny idiota czy może dupek? - Anthony zaśmiał się

-J...a nie...

-Nie powtórzę mu nie martw  się. Rozumiem, że po ty co ci zrobił jesteś na niego wściekła

-Wściekła to mało powiedziane

-Jutro cię stąd wypuści, a na razie musisz przetrwać tutaj jeszcze jedną noc - pokiwałam przytakująco głową

-Aaron to specyficzna osoba, ale przy bliższym spotkaniu zyskuje parę zalet - mężczyzna podniósł się i odwrócił do drzwi

-Wątpię

-Spróbuj 

-Żeby znów mnie tutaj zamknął? Chyba jednak nie skorzystam - Anthony zaśmiał się i opuścił pomieszczenie

Nie rozumiem jak to możliwe, że oni są przyjaciółmi. Różnią się od siebie diametralnie. Aaron jest arogancki, bezwzględny, egoistyczny, nerwowy, uparty, wyniosły, zdolny do wszystkiego, w skrócie chodząca bomba, która niewiadomi kiedy i w jakich okolicznościach eksploduje. Natomiast Anthony wydaje się być wyrozumiały, bardziej komunikatywny, miły, uprzejmy i wykazujący współczucie. Ponoć mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, ale żeby, aż takie duże przeciwieństwa. Ciężko mi w to uwierzyć, ale jakoś się przyjaźnią.

Nie rozumiem tylko, dlaczego Anthony powiedział mi, że przy bliższym poznaniu Aarona można zauważyć jakiego zalety. Jak ten osobnik nawet serca nie posiada. To, gdzie tam u niego jakieś ludzkie odruchy. Oraz ciekawi mnie również o co chodziło mu z tym spróbuj. Przecież ja nie zamierzam próbować zbliżyć się do niego, gdyż po pierwsze jest to misja samobójcza, a po drugie i tak mi nic nie powie. Zresztą jestem dla niego tylko bezużyteczną zabaweczką i nie wiem właściwie, dlaczego mnie tu trzyma. Chyba tylko po to bym mogła służyć mu jako jego osobista przekąska między posiłkami bądź żeby wyładować na mnie swój zły humor. Bo innych powodów to ja naprawdę tutaj nie widzę, gdyż zapewne ich nawet nie ma.

Jutro wypuści mnie z lochów...pfff...jaki łaskawy się znalazł. Może powinnam mu jeszcze podziękować i przeprosić za to, że jest dupkiem. Jego niedoczekanie. 

Ciekawi mnie czy spotkam jeszcze Penny. Polubiłam tą dziewczynę jest naprawdę bardzo miła i przede wszystkim nie traktuje mnie jak zwykłe popychadło. Tak samo jak nie okazuje mi przy każdej możliwej okazji, że jestem nikim, nie wywyższa się. Traktuje mnie na równi z sobą, a może i nawet bardziej przejmuję się mną niż sobą. To naprawdę pozytywna osoba i zaszczepiła we mnie pewną malutką iskierkę nadziei dzięki, której staram się tak bardzo nie rozczulać się nad tym co mnie spotkało, spotyka i spotka w przyszłość za sprawą Aarona. Ona o tym nie wie, ale jestem jej bardzo wdzięczna za ten cień nadziei. Może kiedyś stanie się tak, że uda mi się stąd uciec, a  wtedy pierwsze co zrobię pobiegnę do mojego brata. Przytulił go i przeprosić, że nie słucham kiedy miał rację. Cóż, ale czy ponoć człowiek nie uczy się na błędach, więc i ja muszę się nauczyć nie popełniać już nigdy tych samych błędów. Nie pozwolę by kiedykolwiek zawrócił mi w głowie obcy mężczyzna tak mocno by straciła swój rozum. Teraz już bardziej rozumiem, dlaczego moi znajomi i rodziną mówią, aby nie słuchać serca, a głosu rozsądku. Serce podejmuje czasami zbyt pochopne decyzje tak jak w moim obecnym przypadku. Natomiast rozum rozważa wszystkie za i przeciw nie licząc niebezpieczeństw, o których przypomina, lecz my nie słuchamy bo głos serca już nas opanował.

Jak wyjdę już z lochu postaram się nie dogryzać Aaronowi i zaprzestanę nazywania go dupkiem, a zacznę nazywać Królem. To będzie bardzo duże poświęcenie z mojej strony, aby w ogóle mogło wydostać się z moich ust słowo Król. Ale nie chcę by znów wybuchł bo to zazwyczaj nie kończy się dla mnie dobrze. Zapewne pomyślicie, że mu uległam, że nareszcie udało mu się mnie złamać, ale to nie prawda. Nigdy nie pogodzę się z faktem, że zostałam jakimś tam pieskiem, który musi słuchać rozkazów swojego pana bo w przeciwnym razie dostanie karę. Wcale mnie nie złamał i nie złamie. 

Nie poddam się bez walki, nie ulegnę prędzej mnie zabije niż mu się poddam, ale na razie muszę uśpić jego czujność i pokazać mu, że wygrał, że dostałam nauczkę i będę już posłuszna tak jak tego pragnął. Bo jeśli nie udowodnię mu tego to skończę resztę mojego życia w zapyziałym lochu, a nie ukrywajmy, iż więcej zdziałam po za zamknięciem i może uda mi się wymyślić plan ucieczki, a siedząc w lochu nie ma na to szans.


Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz