Rozdział 47 Tajemnica zamkniętej wieży

2.4K 136 15
                                    


Dwa tygodnie później

Strasznie mi się nudzi, porobiłam bym coś. Aaron jak zawsze siedzi w tym swoim gabinecie i pracuje. Swoją drogą jaką on może mieć pracę, przecież jest Królem i na pewno nie wymaga to codziennego przesiadywania w gabinecie. Może mogłabym mu przeszkodzić. Dwa tygodnie temu rzucił mi propozycję bym się zmieniła. Zatem wyłączyłam swoje emocje i daje się ponieść chwili. Odnoszę wrażenie, że momentami Król żałuje, że to zaproponował, ale ja się świetnie bawię. Podoba mi się moja zmiana to jednak był dokonały pomysł.

Dobra  ruszam do Króla bo umrę z nudów, a przy okazji i głodu.

PERSPEKTYWA KRÓLA

-Królu nie wiem czy to będzie dobrze inwestycja

-Ja płacę. Ty tylko wykonujesz co ci każę, a więc jak zgadzamy się?

-Oczywiście Królu

-Panie, a co z Królową? Poddani zaczynają się zastanawiać, dlaczego ją ukrywasz

-Poddani zawsze byli zbyt ciekawscy. Później pomyślę o jakimś balu 

Nagle ktoś wtargnął do gabinetu i przerwał moje spotkanie. Oczywiście domyśliłem się kto może mieć taki tupet. Tylko moja kochana żona, która ostatnio jest nie do zniesienia. Chyba wolałem ją wcześniej bo moja propozycja okazała się strzałem w kolano.

-Nudzi mi się - uśmiechem podeszła bliżej

-A co ty dziecko? - rzuciłem obojętnie w jej kierunku

-Przekąsiłabym coś - przygryzła dolną wargę

-Idź stąd

-Tylko troszkę. Proszęęę... - oparła się o brzeg biurka i nachyliła w moim kierunku

-Skarbie już cię nie ma - zbliżyłem się i szepnąłem jej na ucho

-Nudziarz - szepnęłam pod nosem i opuściłam pomieszczenie

-Przepraszam za nią 

PERSPEKTYWA BELLI

-Wyszłam za  dziadka - szepnęłam sama do siebie

-Za dziadka? - Zaśmiała się osoba za moimi plecy

Gdy się odwróciłam zauważyłam Mercy.

-Cześć Mercy. Masz wolną chwilę? Dotrzymasz mi towarzystwa?

-Z przyjemnością - posłała mi ciepły i szczery uśmiech

Razem z kobietą udaliśmy się do salonu. Nawet nie wiedziałam, że jest tu takie pomieszczenie. Usiadłyśmy na kapanie koło kominka. W ponure, zimowe wieczory musi być tu przyjemnie. Przy ciepłym kominku z dobrą lekturą i można spędzać tak czas wolny.

-Proszę pani - mężczyzna podał mi naczynie wypełnione czerwoną cieczą

-Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam. Jak się nazywasz?

-Nie wpadłaś na to, że może dlatego, iż pałac jest ogromny. A nazywam się Michael 

-Coś czuję, że będzie moim ulubiony sługą - wyszczerzyłam się

-Jestem lokajem i ty na pewno nie będziesz moją ulubioną Królową - odszedł zdenerwowany

Chyba polubiłam tego lokaja.

-Opowiesz mi coś o moim dziadowatym mężu? - kobieta zaśmiała się

-Czy on zawsze był taki sztywny?

-Nie. Kiedyś posiadał więcej radości, był otwarty na świat i jego mieszkańców. Był szczęśliwy

-Kiedy żyła Annabell. Zgadza się?

-Zgadza się Bello. Od kiedy umarła zamknął swoje serce. Stał się potworem bez litości i współczucia. Zboczył z dobrej drogi i wstąpił na złą. Na tą przed, którą broniła go panienka. Nie była by zadowolona co stało się z jej bratem. Miłość jest mu obca, dlatego czasami odnosisz wrażenie, że mu na tobie nie zależy

-Przyzwyczaiłam się do tego, ale wiem, że mnie kocha. Widzę to oraz to, że jego serce odrobinkę się odmroziło. Podąża złą drogę i robi przy tym wiele nieodpowiednich rzeczy w kilku nawet pomogłam, ale to nie istotne bo gdy otworzy swoje serce wszystko się zmieni. A dlaczego zabił własną siostrę?

-Ponieważ błagała go o to.Nie mógł wykonać tak brutalnej prośby, ale wiedział co się z nią stanie, gdy ją złapią. Nie było innej drogi. Protestował, obiecywał jej, że wszystko będzie dobrze, że ją ochroni, ale Annabell wiedziała, że w tej sytuacji Aaron jest bezsilny. Przeszył jej serce sztyletem. Jej ostatnie słowa brzmiały następująco ,,Możesz mnie ożywić jeśli ze chcesz. Kocham cię, wybacz mi"

-Ożywić?! Nie mów mi, że wieża została zamknięta, ponieważ ona tam leży - kobieta pokiwała przytakująco

-Minęło 266 lat to jest fizycznie nie możliwe!

Byłam w szoku w tym momencie zgłupiałam. Tajemnice tego pałacu to dla mnie za wiele. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Tym bardziej, że wcześniej Mercy powiedziała mi, że w wieży krąży jej duch, ale może powiedziała mi tak specjalnie bym przestała drążyć.

-Bello żyjesz w nietypowym świecie, a tutaj jest wszystko możliwe

-Ale jakim cudem?! - nie mogłam wyjść z mojego szoku i chyba jeszcze trochę to potrwa coś mi  się wydaje

-Magia moja droga - szepnęła w moim kierunku

-Wybacz, ale to dla mnie za wiele. Wrócę już do pokoju

Wróciłam do sypialni i dalej nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam 5 minut temu. Pałac  odkrywa powoli swoje tajemnice przede mną, ale nie wiem czy chcę, aby odsłonił resztę. Już wolę się nie zastanawiać nawet co znajduję się w reszcie zamkniętych pokoi. Nie wiem też czy w ogóle chce się tego dowiadywać. Obecnie mam dość spory mętlik w głowie.

-Czy ty możesz się uspokoić - do sypialni szedł Aaron

-Sam mi kazałeś się zmienić - dumnie się wyprostowałam

-Nie możesz mnie kompromitować przed moimi gośćmi 

-Ale ja się stęskniłam - zrobiłam niewinną minkę

-Stęskniłaś, zgłodniałaś czy nudziłaś? Zdecyduj się

-Po prostu czuję się samotna bez ciebie - posłałam mu zadziorny uśmieszek

-Możesz przestać? - spytał lekko podirytowany

-Mam cię nie całować. Hm...ok nudziarzu. Jednak wyszłam za mąż za starego dziadka - odwróciłam się udając obrażoną

-Dzieciak - objął w talii od tyłu, a następnie zaczął całować po szyi

Pomimo naszych różnych charakterów, ale jakże upartych nie potrafimy się na siebie za długo gniewać. Kocham go, a on kocha mnie, ponieważ gdyby tak nie było nie narażał by siebie dla mnie i nie wspierał. Mercy powiedziała mi, że miłość jest mu obca, ale ja nie wierzę w te słowa. Udowodnię wszystkim, że mój mąż może się zmienić.

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz