Rozdział 19 Obietnica

4.2K 226 8
                                    


PERSPEKTYWA KRÓLA

Wykorzystałem trochę Bellę dla własnych korzyści wrabiając ją w mój plan. Arcady i ja od zawsze mamy ze sobą na pieńku jeszcze za czasów kiedy był Królem, lecz teraz gdy porywa poddanych z mojego Królestwa mam wielką ochotę zemścić się na nim. A ta mała śmiertelniczka to tylko niespodziewane urozmaicenie. Widziałem jej strach w oczach, gdy poinformowałem ją, że zostanie wykorzystana jako przynęta. Jedna rzecz mnie tylko zadziwiła w niej i tego nie rozumiem, gdyż ten strach w oczach różnił się od tego, kiedy na nią krzyczę. Tak samo jak zamknąłem ją w lochach czy uderzyłem. Wtedy dostrzegłem jej paniczny strach i przerażenie. Ona bardziej boi się mnie niż tego co czeka ją po za murami pałacu. Zapewne, dlatego do miasta jechała bardziej przygnębiona niż przerażona. 

Zdaję sobie sprawę, że nie najlepiej ją traktuję, ale nie będę spoufalał się ze śmiertelniczką. Ludzie nic dla mnie nie znaczą. Są słabi, krusi, żyją w strachu, kierują się emocjami, są bezradni i przede wszystkim, gdy tylko się zakochają tracą trzeźwość umysłu. Dlatego ludzie są dla mnie bezwartościowi. Nie chcę już nigdy mieć do czynienia ze światem ludzi. Może to egoistyczne, ale tutaj czuję się najlepiej i to ja wydaję rozkazy. Lubię to kim się stałem i kim aktualnie jestem. Nie rozpamiętuje przeszłości bo wiem, że nie warto. Tam nigdy nie ma nic dobrego, więc po co wracać do tych wspomnień. 

Trzymam Bellę z dala od siebie i nie dopuszczam do siebie, ale mam ku temu powody. Zapewne myśli, że jestem bezdusznym potworem i nie dużo się pomyli, ale wiem co to ból, strach i rozpacz. Rozumiem jej uczucie chociaż nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Zresztą nasz pocałunek też był tylko po to by zagrać jej na uczucia bo wtedy łatwiej mnie słucha. Tylko, że tam mała pyskata dziewucha za wszelką cenę próbuje się do mnie zbliżyć. Coraz bardziej zaczyna mnie to drażnić i może mógłbym zrobić z tym porządek, ale...Właśnie dlaczego ja tego jeszcze nie zrobiłem tylko sobie pozwałam na jej zuchwałe zachowanie.

Nie rozumiem tego, dlaczego ona tak na mnie działa. Wzbudza u mnie litość i współczucie, a przecież ja już dawno pozbyłem się tych uczuć. Nie chcę na nią krzyczeć bo widzę jej przerażenie w tych momentach, nie jestem w stanie zrobić jej krzywdy bo wiem jak się mnie boi, a ja potem widzę cały czas te oczy zbitego psa. Jak ja jej szczerze nienawidzę. Po co ja ją przywiozłem do tego pałacu. Myślałam, że może być zabawnie trochę ją podręczyć, a zyskałem rozwydrzone dziecko do opieki. Może to znak, że czas się jej pozbyć bo naprawdę nie wiem ile jeszcze z nią wytrzymam, a cierpliwy nie jestem  ani trochę. 

Jeszcze ta jej prośba o ratunek. Nie zrozumiem chyba nigdy co nią aktualni kierowało, że poprosiła mnie bym złożył obietnicę powrotu po nią. Oczywiście zawsze mogę ją tam zostawić, przynajmniej pozbyłbym się problemy, ale coś każe mi po nią wrócić i dotrzymać słowa. Co mną kieruje nie mam pojęcia, lecz chętnie bym się dowiedział co ona ma w sobie takiego, że jednak zawsze jej odpuszczę i nie pozwolę skrzywdzić. A może po prostu widzę w niej siebie, gdy byłem w jej wieku, dlatego rozumiem jej uczucia i wiem przez co teraz przechodzi.

*Jesteś Królem! Żadna śmiertelniczka nie okiełzna Cię* - cały czas powtarzam sobie tę myśl, gdy próbuje, gdy ona się pojawia

-Aaron! - ktoś wyrwał mnie z zamyślenia

-Tak? - jak się okazało był to Anthony

-Idziemy po nią czy planujesz ją zostawić?

-Zostawić hmm...kusząca propozycja? - uśmiechnąłem się 

-Aaron! Przecież obiecałeś jej. Zapomniałeś?

-Pamiętam, a ty co się tak nią przejmujesz? Wpadła ci w oko? - zaśmiałem się

-Coś ty, przecież to śmiertelniczka - mężczyzna speszył się lekko

-Dobra chodźmy już ratować twoją księżniczkę - puściłem mu oczko

Wysiadłem z samochodu i razem z Anthonym ruszyliśmy w stronę starego domu, w którym przetrzymywana była Bella.

-Aaron nie bądź uszczypliwym!

-Ale o co ci chodzi przyjacielu - zaśmiałem się

-Też powinieneś być dla niej trochę milszy

-A co skarżyła się? - mężczyzna nic się nie odezwał

-Na pewno się skarżyła - dodałem po chwili

-Owszem bo nie możesz jej tak traktować

-Anthony jesteś moim przyjacielem, ale jestem Królem i będę ją traktował tak jak uważam

-Postaw się na jej miejscu

-Nie rozgrzebuj przeszłości - przyśpieszyłem kroku 

Nie zamierzałem bawić się w żadne podchody, a więc wyważyłem drzwi jednym uderzeniem ręki. Weszliśmy do środka i wtedy zobaczyłem ją. Była przywiązana do krzesła, a ten drań zafundował jej wolno i bolesną śmierć przez spuszczenie z jej organizmu całej krwi. Momentalnie ogarnęła mnie złość i chęć zemsty.

-Miło znów cię widzieć - do pokoju wszedł Arcady

-Nie wiem czy dla ciebie będzie to miłe spotkanie - zbliżyłem się

-Czyżby to przez nią? - wskazał na Bellę

-Nie pozwolę byś krzywdził moich poddanych

-Stałeś się zbyt sentymentalny  

-Zbyt sentymentalny, ponieważ dam o Królestwo?

-Ona będzie twoją zgubą. Wiesz o tym, a mimo wszystko ją ratujesz

-Anthony zajmij się nią, a ja w tym czasie rozprawię się z tym ścierwem

Rzuciłem go na ścianę, a gdy ten leżał na ziemi podszedłem do niego by siłą go podnieść

-I co wyrwiesz mi serce? Naprawdę myślisz, że to rozwiąże twoje problemy?

-Owszem bo w końcu przestaną ginąć moi poddani, a ciebie mam ochotę zabić już od dawna

-Popełniasz błąd

-Zaryzykuję - jednym szybkim ruchem pozbawiłem go serce

Czemu ci wszyscy naiwni osobnicy nie rozumieją w końcu, że jestem najpotężniejszym z najpotężniejszych i nikt nie może się ze mną równać.

-Aaron straciła dużo krwi!

Podszedłem szybko do niej, była nie przytomna zbyt dużo krwi jej zabrał. Ale jest jedno wyjście podam jej moją krew. Rozciąłem nadgarstek, a następnie przyłożyłem dłoń do jej ust mając nadzieję, że chociaż trochę krwi dotrze do jej krwiobiegu. Wziąłem ją na ręce. Teraz idealnie widać było jaka jest bezbronna i krucha. Bez naszej pomocy nie wyszła by pewnie z tego cało.

-Bałam się, że nie przyjdziesz - ledwo wyszeptała, gdy na chwilę odzyskała przytomność

-Obiecałem - szepnął jej do ucha, a ona oparła tylko głową o moją klatę piersiową i ponownie straciła przytomność

Zdziwiła mnie tymi słowami. Czyli ona uwierzyła, że ją porzuciłem i bała się, że ratunek nie dotrze. Jestem pełen podziwu, że mi zaufała. Ale cóż dałem słowo, że wrócę to nie mogłem obietnicy nie dotrzymać.

Czy Bella będzie kluczem do zguby Aarona?

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz