Rozdział 67 Zły pomysł

1.8K 103 5
                                    


Zabrałam Annabell na spacer po okolicy. Zachwycała się nawet najmniejszą rzeczą. Nie mogła uwierzyć, że na zewnątrz może być tak pięknie.  

Usiadłyśmy na mojej ulubionej ławeczce w cieniu drzew.

-Jak ci idą treningi z Królem? - zagaiła rozmowę

-Coraz lepiej

-Czyli jesteś coraz lepsza? - dopytywała

-Tak 

-A więc stałaś się silniejsza? - zadawała pytanie za pytaniem, a ja przyglądałam jej się podejrzliwie 

-Ty o co ci chodzi?

-Pomożesz mi?

-Chyba nie chcesz zaproponować mi współudziału w morderstwie bo na razie tak to wygląda - zażartowałam

-Mniej więcej - dziewczyna speszyła  się lekko

-Nie ważne cokolwiek chcesz mi zaproponować nie godzę się bo to na pewno źle się dla nas skończy 

Annabell cały czas przekonywała mnie do swojego planu. Podpierała go wieloma argumentami i muszę przyznać, że większość była trafiona, ale nie możemy zrobić czegoś takiego. Aaron zapewne nas zabije jak to się wyda. Chociaż tak naprawdę wiem, że moja siostra ma rację i powinnyśmy pomóc.

-Bella nie daj się prosić. Nie jest ci ich żal?

-Nie próbuj grać na moich uczuciach, ponieważ je wyłączyłam i dobrze mi z tym

-Proszę...Obiecuję, że więcej cię o nic nie poproszę - złożyła dłonie jak do modlitwy i wpatrywała się błagalnie

-Ann, a jakie są naprawdę twoje zamiary? Bo ciężko mi uwierzyć, że nagle ruszyło cię sumienie - przewróciła oczami

-Dobra już wygrałaś. Po pierwsze chce mu dopiec, po drugie wyeliminujemy zagrożenie, a po trzecie naprawdę mi ich szkoda, ponieważ wiem jak to jest nie otrzymać od kogoś pomocy kiedy najbardziej jej potrzebujesz. To jak pomożesz mi? Sama nie dam rady, a ty jesteś silniejsza

-W dwójkę też nie damy rady 

-A więc się zgadzasz - prawie podskoczyła z radości

-Weźmiemy Andrea'e

Nie powiem by ten pomysł był dobrym albo bezpiecznym, ale po części ma racje i to jest w tym wszystkim najgorsze. Ale jeśli ktokolwiek się o tym dowie lub broń boże Król to z nami koniec. Będziemy miały wtedy kolejny trening, który będzie dotyczył tego jak szybko biegać. Udałyśmy się do pokoju naszej upadłej gwiazdy. 

-Cześć ty moja hybrydko. Kundelku pomożesz nam? - Andrea warknęła na Annabell

-Spokojnie bo ci się futro najeży - poczochrała ją po włosach i usiadła na łóżku

-Pomogę, ale Belli i to w dodatku ciebie rozszarpać! - zgromiła spojrzeniem młodą dziewczynę

-Uspokój się Andrea, nie planowałyśmy cię zdenerwować, ale znasz moją siostrę i jej nieokrzesany język. Chciałyśmy prosić cię o pomoc, aby bardziej Ann bo ja jestem nieprzekonana do tego pomysłu

Opowiedziałyśmy jej nasz plan. Słuchała go z niedowierzaniem oraz przerażeniem. I tak jak myślałam nie chciała się zgodzić.

-Odbiło wam?! Dopiero co Król darował mi życie, a teraz mam pozwolić by jednak mi je odebrał

-Co wy się go tak boicie? 

-Bo jest straszny! Szczególnie w momentach kiedy poznaje prawdę - zawołałyśmy chórem

-Przecież nie zabije swojej żony i silnego sprzymierzeńca - wzruszyła ramionami

-Uważaj bo się zdziwisz jeszcze! 

Dwie godziny później

-Jak to się stało, że się tutaj znalazłam - Andrea uderzała głową o kierownicę

-Też bym chciała wiedzieć co my tu robimy - ciężko westchnęłam

-Dziewczyny spokojnie. Będzie dobrze. Ruszamy!

-Ta będzie dobrze - szepnęłam zniechęcona sama do siebie

Kierowałyśmy się właśnie do kryjówki J.M.B. Czyż to nie bardzo mądre posunięcie z naszej strony. Oczywiście, najmądrzejsze bo przecież już nam życie nie miłe.

Zakradłyśmy się od tyłu. Kiedy byłyśmy już w środku obeszłyśmy cały dom w poszukiwaniu jakichkolwiek strażników, ale nikogo nie było. Dlatego postanowiłyśmy dostać się do tajemniczych drzwi w kuchni. Przyłożyłam ucho do drzwi, aby usłyszeć czy ktoś jest w środku. I wykorzystując moje zmysły już po chwili mogłam stwierdzić, że cel pilnuje dwóch strażników. Ale raczej powinnyśmy dać sobie z nimi radę, ponieważ się są jakoś wyjątkowo dobrze zbudowani. Andrea załatwiła sprawę zamku, ale mężczyźni już wiedzieli. Dlatego trzeba było szybko atakować. Wbiegłam razem z siostrą do środka i szybko rozprawiłyśmy się z nimi. Teraz leżeli bezwładnie na ziemi pozbawieni swych serc. Już nie byli dla nas przeszkodą. Andrea jako hybryda była z naszej dwójki silniejsza z tego powodu zajęła się pilnowaniem. W razie czego jakby coś poszło nie tak miała te dziewczyny obezwładnić. Bo przecież jeśli któraś z nich nas ugryzie może się to źle skończyć dla wampira. 

-Uważajcie, niektóre z nich mogą już nie być sobą - pokiwałyśmy przytakująco i ruszyłyśmy do akcji

Weszłam z siostrą do pierwszego z pokoi. Pamiętam tą dziewczynę Blake ostatnim razem przedstawił mi ją jako pierwszą. Dałam Annabel do zrozumienie, że się nią zajmę, a ona niech idzie po resztę. Nie możemy tracić czasu, gdyż nie mamy go zbyt wiele.

-Pomogę ci nie bój się mnie - podeszłam do skulonej dziewczyny

-Pamiętam cię. Byłaś tu ostatnim razem z nim

-Owszem, ale również padłam jego ofiarą

-Czyli nie jesteś z nim 

-Nie. Jestem z tych dobrych, dlatego musimy się spieszyć

Udało mi się przekonać dziewczynę, pomogłam jej wstać i nareszcie mogła opuścić to obskurne pomieszczenie. W tym czasie Annabell razem z Andreą zajęły się pozostałymi dziewczynami.

-A tym co się stało? - na podłodze leżały 3 nieprzytomne dziewczyny

-Rzuciły się na nas

-Czekajcie. On ma taką substancje. Jeśli wilcze geny nie zostaną przyjęte tracisz kontrolę nad sobą mówią, że wtedy nie ma ratunku. Lecz on wylazł coś takiego, że po wstrzyknięciu tego odzyskasz kontrolę, ponieważ wilcze geny mają obumrzeć - odezwała się dziewczyna, którą dalej podtrzymywałam przed upadkiem

Zdradziła nam gdzie możemy znaleźć tak zwane antidotum. Ann szybko po nie pobiegłam i podała nieprzytomnym dziewczyną. Po kilku minutach odzyskały przytomność i zaczęły przepraszać za atak. Nie spodziewałam się, że to naprawdę może pomóc oraz przede wszystkim, że ktoś wymyślił coś takiego. Zabrałyśmy również kilka ampułek z różnymi substancjami tak na wszelki wypadek.

Kiedy wszystkie opuściłyśmy dom pojawił się inny problem.

-Uwolniłyśmy je i co teraz?

-Twój plan ma luki - dodałam po chwili

-Przecież nie zabierzemy ich do zamku. Aaron się wścieknie

-A dlaczego by nie? - zawołała rozradowana Annabell



Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz