Rozdział 80 Wesele

1.7K 92 5
                                    


Kiedy Mercy porwała Króla do tańca ja postanowiłam porozmawiać z moimi rodzicami. Długo ich nie widziałam i chętnie usłyszę jak dali się przekonać na przyjazd tutaj. 

Swoją drogą coś rozchwytywany jest przez obecne na weselu kobiety mój mąż. Ale to dobrze, ponieważ dzięki temu widzę zmianę w zachowaniu Aarona. Wszyscy dobrze się bawią i to cieszy mnie najbardziej, że humory im dopisują.

-Córciu, tęskniliśmy odzywaj się do nas częściej - mama mnie przytuliła

-Dobrze, cieszę się, że przyjechaliście. Matt wiem, że to nie było dla ciebie łatwe, ale jestem szczęśliwa, że również się zjawiłeś

-Nie mogłem przegapić ślubu siostry - przytulił mnie

-Ale mogłaś nam ty powiedzieć, a nie twój chłopak - wtrącił się tata

-Dowiedziałam się kilka godzin temu. To był pomysł Aarona

-Nie jest taki zły jak myślałam - mama wymamrotała coś pod nosem

-Twój mąż poinformował nas o ceremonii. Kiedy zjawił się osobiście myślałam, że coś ci się stało, ale po krótkiej rozmowie uznaliśmy, że jednak myliliśmy się co do niego. On cię kocha, widać to na każdym kroku. Ty również go kochasz, a więc nam nic do tego. Będziemy się wspierać - dodała po chwili

-Chciałam wam kogoś przedstawić to moja siostra Annabell - dziewczyna dołączyła do nas razem z Królem

Rodzice oraz brat byli w szoku, ale ciepło przywitali Ann.

-Nie wiedzieliśmy, że miałaś siostrę, ale skoro jesteście rodzeństwem to w takim Annabell również należy do naszej rodziny

Nie było sensu tłumaczyć im jak dowiedziałam się o niej i gdzie do tej pory mieszkała. Ponieważ jakby się dowiedzieli mieli by tylko jeszcze większy mętlik w głowie, a nic by z tego nie zrozumieli. Moja siostra bardzo się ucieszyła, że zyskała kolejną rodziną. Jednakże mama dalej dopytywała i drążyła temat, lecz wtedy wkroczył mój mąż i uratował mnie od niekomfortowych dla nas pytań.

-Emilly, zatańczymy? - Aaron wyciągnął dłoń w kierunku mamy, a ta podała mu swoją

-Z przyjemnością Królu 

-Zatańczymy mój nowy tato? - Ann poszła w ślady brata

-Z chęcią moja nowa córko

-W takim razie chodź bracie zatańczysz ze swoją ukochaną siostrą - zaśmiałam się cicho i wyciągnęłam chłopaka na parkiet 

Wszyscy dobrze się bawili. Widziałam jak się uśmiechali do siebie wzajemnie i co jakiś czas sobie coś szeptali.

-Bello, przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie 

-Nie przejmuj się tym. Już dawno zapomniałam - uśmiechnęłam się 

-Mimo wszystko głupio mi. Oczywiście nie polubię nigdy tego wampira, ale przestanę go źle oceniać, a przynajmniej spróbuje

-Dziękuję Matt. Dużo dla mnie to znaczy, a teraz skupmy się na tańcu - oboje się zaśmialiśmy

Kiedy skończyliśmy tańczy wróciliśmy wszyscy do stolików, aby móc jeszcze trochę porozmawiać nim ta noc się skończy. Byłam naprawdę szczęśliwa, że mogłam ujrzeć moją rodzinę choć  rzeczywistości nie są moimi biologicznymi rodzicami. Dużo im zawdzięczam i nie zamierzam psuć ich świadomości. Wiem, że to wszystko było zaaranżowane przez Aarona i jego rodzinę, ale mimo wszystko cieszę się, że wybrali akurat tych ludzi. Bardzo się starali, aby niczego mi nie brakowało, troszczyli się o mnie, martwili, a przede wszystkim mnie kochają. Nie znam mojej prawdziwej rodziny, ale z czystym sumieniem mogę rzecz, że to rodzina Collins jest moją prawdziwą.

-Zatańczymy kochanie? - Aaron wyciągnął dłoń w moim kierunku delikatnie się przy tym uśmiechając

-Z miłą chęcią - podałam mu swoją dłoń, na której złożył delikatny pocałunek i ruszyliśmy w stronę parkietu

Właśnie zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie tańczyłam z najważniejszą osobą, moim mężem.

Czułam się jak księżniczka. Teraz była moja chwila, nasz taniec stał się wyjątkowym momentem. Mimo, że już po ślubie dalej ciężko mi uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Chciałabym już zawsze by Aaron był taki szczęśliwy jak w dniu dzisiejszym. Widziałam, że na początku starał się, aby nikt z obecnych nie zauważył jego uczuć, lecz teraz się z tym nie krył. Stał się zupełnie inną osobą. Osobą, którą poznałam na początku. Czuły, czarujący oraz szczęśliwy. Druga strona Króla, mroczniejsza ma nad nic silniejszą władzę. Ale ja poprzysięgłam sobie, że oczyszczę jego serce z mroku.

-Po weselu wyjedziemy nareszcie tylko we dwoje - szepnął mi do ucha

-Gdzie byś chciała kochanie pojechać?

-Do miejsca spokojnego, wypełnionego magią, gdzie wszystko wydaje się możliwe, ale tak naprawdę nie ma  prawa istnieć, ponieważ jest zbyt doskonałe - zażartowałam

-Załatwione - nachylił się, aby szepnąć mi do ucha i pocałować

-Znasz takie miejsce? Przecież to opis jak z bajki

-Znam - złączył nasze usta w pocałunku

-Jesteś nie możliwy - przerwałam pocałunek

-A ty mało romantyczna - uśmiechnął się zadziornie

-Nie psuj chwili. Daj się pocałować gaduło - zaśmiał się i ponownie złączył nasze usta

W tym momencie czułam się wyjątkowo. Wszyscy nam się przyglądali, a my po prostu całowaliśmy się na środku parkietu. Jakbyś dopiero co się spotkali po długiej rozłące. Przy Aaronie wiem, że jestem bezpieczny, a jemu na mnie zależy. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tak wyjątkowej miłości, lecz jestem pewna, że to on jest moim jedynym. Nie przeszkadzają mi nawet jego wady. Kocham go takim jakim jest. A więc właściwie, dlaczego mam go zmieniać. Powinnam jemu zostawić tą decyzję i tak zrobię. Sam się zmieni kiedy tego zapragnie. Miłość go odmieni tak jak mnie. Już widzę, że bardziej otworzył swoje serce dla mnie.

Mamy przed sobą całą wieczność.

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz