Rozdział 23 Bal

4K 208 9
                                    


Kierowca zawiózł nas na wcześniej wyznaczone przez Aarona miejsce. Samochód zatrzymał się pod bramą zamku, a nasz kierowca wysiadł z pojazdu, aby otworzyć nam drzwi. Król wysiadł pierwszy, a następnie podał mi rękę, aby łatwiej było mi wysiąść. Mężczyzna wsiadł z powrotem do auta i odjechał. Złapałam Króla pod rękę i przekroczyliśmy próg zamku. Na pierwszy rzut oka wystrój tego zamku przypomina wystrój w pałacu Aarona. Tylko, że tutaj bardziej dominuje kolor czerwieni. Weszliśmy do wielkiej sali balowej, która wypełniona była już po brzegi gośćmi.

-Jak ktoś będzie cię o coś pytać unikaj odpowiedz - szepnął pochylając się nade mną

-Dobrze - kiwnęłam przytakująco 

Na sali poustawiane były nieduże stoliki dla gości, a więc zajęliśmy z Królem jeden z nich. Uważnie, lecz dyskretnie przyglądałam się obecnym na balu. Szczególną uwagę zwracałam na oczy, ponieważ przypomniało mi co mówił mi Aaron na temat koloru tęczówek. I teraz mogę spokojnie stwierdzić, że tutaj roi się od wampirów i to w dodatku tych z rodzin Królewskich. Nie spotkałam tutaj osoby, która miałaby taki sam kolor oczu jak Król. Za to zauważyłam dużo złotych oraz czarnych tęczówek. Posiadaczami złotego koloru byli głównie mężczyźni. Kobiet z tym kolorem dostrzegłam może z dwie czy trzy. Natomiast czarne oczy miały zazwyczaj partnerki mężczyzn. Dość ciekawie się podobierali. Ale jak przypuszczam są to kobiety, które zostały przemienione bo z tego co pamiętam z opowieści Króla najniższa warstwa społeczna nie wiąże się z wyższymi warstwami. Czyli w skrócie zabronione jest by złotooki spotykał się z czarnooką bądź na odwrót. Czasem dziwią mnie ich zasady. Zdążyłam zauważyć już, że wampiry lubią się wywyższać, dlatego taki podział społeczeństwa jest im na rękę, lecz te czasy już minęły, gdzie klasa najniższa była niczym.

-Zastanawiasz się, dlaczego ich partnerki nie mają złotych oczu? 

-Owszem, przypomniały mi się twoje opowieści

-Tak naprawdę są to śmiertelniczki, które zostały przemienione na potrzebę chwili bo balu ich się pozbędą - ostatnie zdanie wyszeptał

-Jak to pozbędą? - Król spojrzał na mnie porozumiewawczo, a ja wiedziałam co ma na myśli

-Przecież tak nie można

-Pragnęły nieśmiertelności, a więc im ją dali. Tylko nie powiedzieli jak długo będzie trwała

-To okrutne

-Widzisz moja droga tak funkcjonuje ten świat. Nic nie poradzisz, po prostu nie myśl o tym

-Dobrze, że ty taki nie jesteś - odetchnęłam z ulgą

-A skąd wiesz? - posłał mi zadziorny uśmieszek

-Aaron... - nie dokończyłam swojego zdania, ponieważ podszedł do nas jakiś mężczyzna

Jak się potem dowiedziałam był to Król Charles, lecz nie pamiętam jakim krajem rządzi. Podeszło do nas tylu mężczyzn i każdy z nich się przedstawił, że po kilku minutach wszystko mi się pomieszało, a połowy zapomniałam. Za to nie obeszło się bez pytania czy Król naprawdę przyprowadził na bal śmiertelniczkę.

Gdy mieliśmy już nadzieję, że więcej nikt już do nas nie podejdzie prysła ona z chwilą przedstawienia się pewnej pary.

-Witaj Królu jestem Richard, a to moja partnerka Alice - Aaron podał mu rękę, a para przysiadła się do stolika

-Jesteś śmiertelniczką? - mężczyzna bardzo dokładnie mi się przyglądał

-Dlaczego jej nie zmieniłeś Królu? - po chwili zwrócił się do Aarona

-Miałem ją przemienić, żeby po balu jej się pozbyć? Hm...chyba jednak wolę mieć ją trochę dłużej

-Przecież wiesz, że to tak działa. Nie powinieneś łamać zasad - Richard oburzył się o słowo Króla, ponieważ jego partnerka zaczęła się powoli od niego oddalać

-Nie widzę powodu, dla którego miałbym skrócić jej życie - Aaron spojrzał na mnie i uśmiechnął delikatnie

-Wybacz Królu, ale musimy już iść - para szybko wstała od stoliki i odeszła

Aaron albo naprawdę ma inne poglądy na cały ten świat i lubi pokazywać kto tu rządzi lub po prostu chciał zagrać na nerwach mężczyźnie, który się do nas dosiadł.

Spojrzał ze zdziwieniem na mojego partnera, a ten się tylko lekko uśmiechnął i zaprosił mnie do tańca.

Tańczyliśmy, a świat jakby się zatrzymał dla nas w tym momencie. Była to nasza chwila, którą możemy wspólnie dzielić, lecz niestety trwała tylko 4 minuty. Miałam wrażenie, że cała sala nam się przygląda. Cóż nie ukrywajmy, że troszkę jestem tutaj zjawiskiem nie z tej ziemi. Przecież jak najpotężniejszy Król w dodatku szlachetnie urodzony i czystej krwi może zabrać na bal śmiertelniczkę, której krew, ani trochę nie jest czysta. Zapewne gdybym została przemieniona nie raziło by ich to tak bardzo, lecz Aaron przyprowadził człowieka. Swoją drogą żal mi tych wszystkich dziewczyn, które po balu zakończą swoją długo wyczekiwaną nieśmiertelność. Król nie postąpił tak jak wszyscy, a czy to znaczy, że choć trochę liczy się z moim życiem i nie jestem w zupełności bezwartościowym człowiek. Mam taką nadzieję, ponieważ bardzo chcę by zmienił swój sposób postrzegania względem mnie. Pragnę mu pomóc, lecz nie wiem z jakiego powodu dalej w to wszystko brnę, a on tylko odrzuca non stop pomocną dłoń.

Bal powoli dobiegał końca, a mój towarzysz na chwilę zniknął mi z oczu. Siedziałam sama przy stoliku, ale nie trwało to długo, ponieważ zaraz dosiadł się do mnie młody brunet o złotym kolorze oczu.

-Witam. Kto nie bał się opuścić tak wyjątkową damę? 

-Czy to istotne? - odrzekłam obojętnym głosem

-A ty nie przyszłaś z Królem Wampirów?

-Jeśli chodzi ci o Aarona to owszem - rozejrzałam się z nadzieją po sali

-Zwracasz się do Króla po imieniu? - mężczyzna nie ukrywał zdziwienia

-A dlaczego by nie. Moim Królem nie jest

-Rzeczywiście, przecież jesteś śmiertelniczką. Odważny jest Król, że nie bał się ciebie tutaj przyprowadzić, a teraz zostawić samej 

-Do czego zmierzasz?

-Jesteś tutaj bardzo pożądana osóbką. Wiele mężczyzn chętnie zatopiłoby w tobie swoje kły

-Ty również? - spojrzałam pytająco, a mój rozmówca zdziwił się

-Rzecz jasna 

-To chyba nie będziesz mieć okazji - w tle dostrzegłam postać Aarona

-A może jednak - uśmiechnął się podstępnie, gdy dojrzał Króla w obecności innych kobiet

Nie wiem, dlaczego, ale ten widok bolał mnie. Wiem, że on ma mnie tylko za zabawkę, ale myślałam, że skoro przyszedł ze mną to mi poświęci dzisiejszy wieczór. A on najwidoczniej potrzebował mnie tylko po to by nie przekroczyć progu sali samemu bo przecież Królowi nie wypada.

Nie wytrzymałam dłużej opuściłam salę, lecz nagle ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i ujrzał nie kogo innego niż Aarona.

-Dokąd się wybierasz?

-Wychodzę. Masz już inne towarzystwo - udawałam obrażoną

-O co ci chodzi? - zgromił mnie spojrzeniem

-O tamte kobiety - odwróciłam wzrok

-Zazdrosna?

-Nie! Oczywiście, że nie. Tak. Nie wiem...nie

-Moja złośnica zazdrosna. Hm...kto by pomyślał - uśmiechnął się zadziornie, a następnie złączył nasze usta w pocałunku

Może to naiwne i niedorzeczne, ale chyba go kocham.

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz