Rozdział 35 Przeszłość wraca

3.2K 178 3
                                    


Aaron postanowił nie wracać już dziś do pracy tylko spędzić ze mną trochę czasu, a więc postanowiłam wykorzystać ten czas by dowiedzieć się czegoś o jego życiu. Jest moim mężem, więc nie ma w tym nic dziwnego, że chciałabym wiedzieć o nim coś więcej.

-Mężu - chciałam delikatnie zacząć rozmowę

-Czego chcesz? - odwrócił głowę w moim kierunku

-Ależ ty miły - przewróciłam oczami

-Opowiesz mi coś o sobie? - dodałam po chwili niepewnym głosem

-O sobie czy konkretniej o mojej przeszłości?

-Wiesz jesteś moim mężem, spędzę z tobą wieczność, więc nie dziw mi się - uśmiechnęłam się

-Niech ci będzie, ale żeby było jasne wszystko ci nie powiem

-Dlaczego?

-Są rzeczy, które lepiej byś nie wiedziała moja droga - uśmiechnął się łobuzersko

-Ok, a zatem ile masz lat?

-To cię najbardziej ciekawiło? - zaśmiał się

-300 - odpowiedział po namyśle

-O matko wyszłam za staruszka! - krzyknęłam ze zdziwienia

-A ja poślubiłem małolatę

-A ja cię zaraz skrzywdzę mężu - udawałam obrażoną

-Groźby są karalne, a więc uważaj bo będę musiał cię żono ukarać - ostatnie słowo szepnął mi na ucho

Naprawdę co z nim nie tak. Zawsze musi sprawić, że czerwienię się przy nim. Swoją drogą nie myślałam, że on ma 300 lat. Cóż między nami tylko 281 lat różnicy. Kto by tam zwracał na takie coś uwagę. Odkąd pamiętam wolałam starszych ode mnie chłopaków, ponieważ wydawali się bardziej dorośli niż mój rocznik, ale wtedy była to maks różnica 8 lat nie więcej, a tutaj 281 ładnie zaszalałam nie da się ukryć.

-Skoro masz 300 lat to czemu wyglądasz na 25? Zostałeś przemieniony w wampira w wieku 25 lat czy jak?

-Nigdy nie byłem człowiekiem - spojrzał dumnie w moim kierunku

Poczułam się dość dziwnie w tym momencie. Myślałam, że Aaron był kiedyś człowiekiem, a mam rozumieć, że urodził się jako wampir i w dodatku jest z tego dumny. Spojrzenie jakie mi posłał w momencie wypowiadanie tych słów było wystarczająco wymowne bym mogła odczytać co miał na myśli.

Nie miałam pojęcia jak na to zareagować, lecz zauważył moje zdziwienie i po prostu dalej kontynuował swoją wypowiedź.

-Urodziłem się jako wampir w moich żyłach płynie czysta krew, wychowywałem się w tym pałacu, od małego byłem przygotowywany do roli Króla. Uczono mnie bym nie okazywał słabości, emocje to mój wróg. Miałem być stanowczy, surowy, lecz sprawiedliwy. Mieli oddawać mi szacunek i czuć przede mną respekt. W skrócie miałem stać się potworem. Wpojono mi, że dobro nie jest odpowiednią ścieżką, złem więcej załatwię. Małemu dziecku wszystko łatwo wmówić. Stosowałem się tych reguł. Robiłem jak mi kazali i stałem się potworem.

-Nadal nim jesteś? - wtrąciłam pytanie

-Nigdy nie byłem dobry, wyrządziłem wiele zła, które wyrządzam po dziś dzień

-Ale dla mnie jesteś dobry - powiedziałam półtonem 

-Chciałbym - odwrócił wzrok 

Co on ma na myśli? Może chodzi mu o nasze burzowe początki znajomości. Nigdy nie twierdziłam, że Aaron jest dobry, ale nigdy też nie uważałam, że jest cały przepełniony złem.

-W takim razie zdradź mi sekret swojego wyglądu - chciałam jak najszybciej zmienić temat

-Wampiry czystej krwi starzeją się wolno i w dodatku do pewnego momentu, ale do którego nie zależy od nas. Ja akurat w momencie objęcia tronu przestałem się starzeć

-Czyli 25 lat? - wtrąciłam

-Zgadza się - kiwnął głową

-Widziałam już dużo wampirów, ale dlaczego żaden z nich nie ma czerwonych oczy?

-Bo jestem jedyny

-Jak to?!

-W 1742 roku łowcy wampirów zabili wszystkie wampiry czystej krwi prócz mnie. Ja jeden ocalałem, ale z powodów chęci władzy łowców. Moja rodzina była najbardziej szanowaną ze wszystkich ze względu na mego ojca, który również był Królem. Zabili go jak pozostałych. Mnie oszczędzili jako syn Króla Wampirów miałem objąć tron, a więc to dobry pomysł bym został zmuszony do zostania ich sojusznikiem. Moim zadanie było wydawanie łowcom pozostałych wampirów pod takim warunkiem trzymali mnie przy życiu

-Pomagałeś zabijać wampiry?

-Wskazywałem im nowo przemienionych, płotki w świecie wampirów. Choć nie ukrywam, że pozbyłem się przy tym wielu swoich wrogów i nie wygodnych świadków. Ale to trwało tylko dwa lata. Bo gdy zdobyłem potrzebne mi moce, a raczej wzmocniłem je rozprawiłem się na dobre z łowcami

-Nie wspomniałeś nic o mamie. Ją też zabili łowcy?

-Nie, sama odebrała sobie życie

-Dlaczego jeśli mogę wiedzieć

-Nie mogła znieść na kogo wychowuje mnie ojciec. Nie chciałabym stał się potworem, pragnęłabym zachował duszę i nie zamykał swego serca

-Duszę?

-Jestem synem śmiertelniczki - tego się nie spodziewałam

-Nie rozumiem, przecież jesteś czystej krwi, a jeśli byłbyś synem śmiertelniczki twoja krew nie może być czysta. Chyba, że... - zatrzymałam się

-Odda swoje życie by chronić dziecko. Nie miałem pojęcia, że w porozumieniu z wiedźmą przypieczętowała swoje życie z moim. Wszystko zaplanowała, a ja myślałem, że się poddała. Jednakże mój ojciec ani trochę nie przejął się stratą ukochanej i poślubił wampirzycę czystej krwi, która miała udawać moją matkę by nie wydało się na jaw kogo synem jestem

-Kochał ją, ale nigdy publicznie nie przyznał, że ma dziecko ze śmiertelniczką. Trzymał ją w ukryciu. Nie miała lekko z takim potworem jak on. Szczerze go nienawidziłem i dalej nienawidzę, że stałem się taki jak on - kontynuował dalej

-Nie jesteś potworem. Kochasz mnie, a do tego potrzebne jest serca. Potwór go nie ma, więc nie może kochać - oparła głowę o jego ramię i przytuliłam się

-Jesteś urocza, ale nie wiesz wszystkiego - pocałował mnie w głowę

-Czasem jesteś straszny i mnie przerażasz, ale wiem, że mnie nie skrzywdzisz, dlatego jestem pewna mych słów

A przynajmniej pragnę mięć tą pewność bo rzeczywiście ma rację nie znam go. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć o nim. Wiem, że żywi w stosunku do mnie jakieś uczucia, ale co dokładnie też nie mam pewności. Aaron to bardzo skomplikowany osobnik. Jest nieprzewidywalny i nieobliczalny, lecz wraca do życia cząstka jego serca. Mikroskopijna bo mikroskopijna, ale zawsze jakaś.

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz