Rozdział 53 Sobowtór?

2.1K 121 10
                                    


Po dość długiej rozmowie udało mi się przekonać Króla, aby spotkać się z Andreą. Coś mnie w niej intrygowało i chciałam wyjaśnić to osobiście. 

-Zabiorę cię do lochu, ale żebyś mi potem nie marudziła

-Wiesz co jak możesz. Przecież ja już nie marudzę, zmieniłam się - udawałam obrażoną

Aaron złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia.

-Wysłałeś już ludzi? 

-Owszem, za dwa dni powinni być z naszą zgubą

Dotarliśmy do lochu. Strażnicy wpuścili nas do środka. Nieprzyjemnie jest tutaj. Zimno, ponuro, a o światło bardzo ciężko. Cele też luksusem nie pękają. Mebli brak. Meble to za dużo powiedziane. Chyba, że rozwalający stołek bądź kawałek szmaty na podłodze można nazwać meblem.

-Za nim podejdziemy do jej celi obiecaj mi coś. Bo w tej jednej kwestii nadal ci nie ufam

-O co chodzi?

-Nie daj jej się  zmanipulować emocjonalnie, zgoda?

-Nie bój się nie pozwolę, ale znając ciebie i tak będziesz obok,więc o co się martwisz mój Królu - na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek

Król wskazał mi, do której celi mam podejść. Strażników zawołał do siebie, a ja zbliżyłam się do krat, które dzieliły mnie od Andrei. Dziewczyna siedziała na ziemi w kącie. Była cała zapłakana. Chciałabym jej współczuć, ale nie potrafię. Pozbyłam się tego uczucia wraz z innymi już dawno temu. Wyłączyłam emocje, a przywrócić je wbrew pozorom nie jest tak łatwo. 

-Andrea - zawołałam chcąc zwrócić jej uwagę na mnie

Wampirzyca uniosła lekko głowę do góry i spojrzała na mnie kątem oka.

-Pamiętam cię byłaś z nim w miejscu, gdzie się ukrywałam

-Zgadza się - skinęłam lekko

-Czego chcesz? Też planujesz mnie skrzywdzić

Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do krat. Teraz dopiero zauważyłam liczne siniaki na jej ciele, zaschniętą krew na jej ubraniu oraz otarcia, które zostawiły po sobie liny. Dziewczyna wyglądała jak cień samej siebie. Była słaba, a nawet bardzo słaba. Miała problemy z utrzymaniem się na nogach oraz mówieniem, szeptała zamiast rozmawiać. Po pewnym czasie usunęła się na ziemie. Oparła głowę o kraty i zaczęła płakać. A więc ja również usiadłam na podłodze. Teraz byłyśmy na równym poziomie i na spokojnie mogłam z nią porozmawiać.

-Jesteś jego żoną? - przytaknęłam

-Twój mąż to potwór. Nie wierzę byś miała dobre zamiary

-Król ci to zrobił? 

-Nie wszystko, część zawdzięczam jego strażnikom - wyszeptała z obawą jakby ktoś miał to usłyszeć

-A ty jesteś taka sama jak on -  dodała po chwili

-Masz rację. Pozwalam by krzywdził innych i mamy ten sam cel. Chcemy cię zabić

-Przyszłaś tylko po to by mi to powiedzieć?!

-Nie tylko. Chciałam się dowiedzieć, dlaczego jesteś taka wyjątkowa? I dlaczego ścigały cię tamte wampiry?

-Królowi nie powiedziałam, a liczysz, że powiem tobie - zaśmiała się

-Powiesz bo inaczej tam wejdę do ciebie - uśmiechnęłam się

-Nie jesteś bardziej straszniejsza niż on

-Aaron, klucze! - zawołałam

Mój mąż z chęcią przyniósł mi klucze do celi Andrei, a ja dumnym krokiem weszłam do środka. Zamykając za sobą kratę oraz wyrzucając klucze po za cele. Tak, aby przypadkiem ich nie zdobyła. Dziewczyna szybko się podniosła i zrobiła kilka kroków w tył. Odnoszę wrażenie, że moje zachowanie lekko ją wystraszyło. Naprawdę dziwię się jej nastawieniu, mimo że jest wampirzycą zachowuje się jak przestraszona nastolatka.

-Powiesz mi? - spytałam grzecznie po tym jak przygwoździłam ją do ściany

Andrea była nie ugięta, a więc wyjęłam mojego pomocnika.

-Tym zamierzam cię zabić - pokazałam jej sztylet

Rzecz jasna to nie był oczywiście sztylet, który zostanie użyty podczas rytuału, ponieważ tamten mógłby zabić nawet mnie, a wolę nie ryzykować, że nagle wyrwie mi nóż i to ja znajdę się w potrzasku. A teraz nawet jakby się tak stało to tym sztyletem nie wyrządzi mi dużej krzywdy. Skaleczyłam ją w kilku miejsca i wtedy zauważyłam, że jej rany bardzo powoli się goją, a może raczej wcale. Zaciekawiło mnie to, ponieważ wampiry posiadają samoregenerację, która powoduje, że rana znika w kilka sekund, a tutaj nic.

-Kim ty jesteś? - szepnęłam pod nosem

-Eksperymentem - odrzekła półszeptem z uśmiechem na twarzy

-Jestem twoim sobowtórem. Chcieli mnie wykorzystać do zabicia ciebie. Wiedzą kim naprawdę   jesteś i pragną zemsty na Królu. Byłam śmiertelniczką , zwykła nastoletnią dziewczyną, którą porwali z twojej winy. Przemienili mnie w wampira, ale zanim to uczynili znęcali się, pożywiali na mnie, przeprowadzali  niezrozumiałe dla mnie rytuały, pobierali moją krew, a potem wstrzykiwali substancję, które powodowały niewyobrażalny ból

-Werbena i tojad - wtrącił się Król, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco

-Kiedyś wierzono, że werbena chroni przed wampirami, a tojad przed wilkołakami 

-Pamiętam, że potarzali cały czas jedno słowo híbrido i nazywali upadłą gwiazdą

-Bello, wyjdź stąd natychmiast!  

Aaron otworzył kratę, a ja szybko wyszłam z celi. Wiedziałam, że miał powód by tak zareagować, a więc od razu go posłuchała.

-Spójrz na jej oczy. Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale teraz wszystko stało się jasne

Oczy Andrei mają dość nietypowy kolor, ale wcześniej nie zwróciliśmy na to uwagi. Lecz gdy mąż mi o tym teraz wspomniał faktycznie jest to niepokojące. Jej tęczówki różnią się od siebie. Jedno oko ma czerwone ze złotą poświatą, natomiast drugie ma intensywny złoty kolor z czarną obwódką.

-Jak się nazywali? - wtrącił Król

-Nie wiem, ale na swojego szefa wołali Lakota

-Niemożliwe - szepnął sam do siebie

Andrea to wielka zagadka. Nie dość, że jest moim sobowtórem, gdzie jeszcze do dzisiaj myślałam, że nie może być ktoś tak podobny do innej osoby jak my dwie to okazało się, że skrywa sekret.



Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz